Unijni biurokraci przyjęli rezolucję w sprawie uchodźców z Afryki, mimo iż podzielone były opinie na temat tego, czy odpowiedzialność za falę czarnoskórych emigrantów ma być rozdzielona „po równo” między wszystkie państwa unijne. Problem jest wyzwaniem nie tylko południowej Europy, ale wszystkich Europejczyków – uważa Donald Tusk.
Przedstawiciele „stronnictwa konserwatywnego” i tzw. „eurosceptycy” stanęli naprzeciw liberalnemu sojuszowi biurokratów europejskich opowiadających się za rozwiązaniem, wedle którego wszystkie 28 państw unijnych będzie zobowiązane do przyjęcia na własny koszt uchodźców z Afryki. – W tej chwili tylko nieliczna grupa państw jest obciążona tymi kosztami – z dezaprobatą stwierdził szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej, Manfred Weber.
Wesprzyj nas już teraz!
Równocześnie jednak Weber przytomnie zauważył, iż należy wdrożyć więcej działań stabilizacyjnych w samej Afryce, co sprawdziło się w przypadku Somalii, skąd napływają coraz mniejsze liczby uchodźców. Z dystansem wobec rezolucji wyraził się również przewodniczący grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) Syed Kamall, twierdząc, iż zależy mu na zapewnieniu przez Europę lepszego bytu uchodźcom, ale rozsądek mówi mu, iż nie jest to możliwe.
Przewodniczący stronnictwa socjalistycznego Gianni Pitella uznał, iż obecna sytuacja nie jest dobra. – Morze Śródziemne to nie jest granica, którą można zabezpieczyć, nie możemy zbudować jakichś frontów czy okopów na morzu. Nie możemy odgrodzić się od Afryki – mówił przywódca socjalistów w PE. Wtórowała mu przywódczyni liberalnej frakcji ALDE, Sophia in 't Veld, która stwierdziła, iż podupadająca demograficznie Europa potrzebuje imigrantów dla zachowania dobrobytu (sic!).
Swoje oburzenie wyraził Philippe Lamberts z partii Zielonych, który stwierdził, iż europejscy politycy grają „antyimigrancką kartą”. – Imigrant w oczach opinii publicznej staje się przestępcą czy terrorystą. To niegodne, takie zachowania ze strony szefów i głów państw – ubolewał liberał.
Źródło: wGospodarce.pl
fo