11 września 2013

Tuwim w służbie komunistom

Tuwim nie musiał na każdym kroku zapewniać o swojej miłości do komunizmu. A jednak to robił – wstawał, klaskał, wychodził przed szereg – mówi PCh24.pl Andrzej Gajewski, reżyser, twórca m.in. „Erraty do biografii Juliana Tuwima”.

 

Co się stało z Julianem Tuwimem w 1943 roku? To mniej więcej wtedy przystępuje on do grona zwolenników Związku Sowieckiego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W lutym 1943 roku po raz pierwszy w historii drugiej wojny światowej Niemcy ponieśli sromotną klęskę. Bitwa o Stalingrad stanowiła przełom, po którym armia Hitlera już się nie podniosła. Dla wielu Żydów, sowieci, jako pogromcy nazistów, stali się boską opatrznością.

 

W tej sytuacji, również komunizm, jako formacja społeczno-ekonomiczna, był postrzegany pozytywnie w przeciwieństwie do kapitalizmu, który w pierwszych latach wojny przegrał na wszystkich frontach.

 

Jaki wpływ na Tuwima na emigracji podczas wojny mieli sowieccy agenci – Bolesław Gebert i Oskar Lange?

 

Na emigracji w latach wojny Julian Tuwim przeżywał podwójną biedę: materialną i zawodową. Najważniejsze, że jako wieszcz bez czytelników czuł się nikim. Zręcznie w to wkroczyli sowieccy agenci: „Ataman” (Bolesław Gebert) i „Friend” (Oskar Lange). Organizowali oni Poecie spotkania z czytelnikami. Stały za tym konkretne wynagrodzenia, ale co najważniejsze mógł czuć się wielki.

 

Bardzo chętnie w takich razach recytował swój przebój pt.: „Lokomotywa”. Obaj agenci zyskali sobie jego przyjaźń i zaufanie. Szło ono tak daleko, że poróżnił się ze swoim przyjacielem, Janem Lechoniem w sprawie Katynia. W sowiecką zbrodnię po prostu nie uwierzył.

 

Tuwim, po powrocie do kraju w 1946 roku, jest już zupełnie innym Tuwimem niż przed wojną. Wtedy był chwalcą Piłsudskiego, dobrze się czuł w Polsce sanacyjnej, po wojnie zaś staje się krytykiem okresu przedwojennego.

 

Idąc na usługi panującego reżimu, trudno było pozostać chwalcą Piłsudskiego. Komuna zadbała, żeby do ludowej ojczyzny wróciło jak najwięcej literatów o znanych nazwiskach. Oni legitymowali zbrodniczy system. Bohdan Urbankowski w „Erracie do biografii” poświęconej Tuwimowi, stwierdza, że jakoś tym wielkim twórcom i humanistom nie przeszkadzało, że w tym samym mieście, gdzie akurat odbywa się spotkanie z czytelnikami, dwie ulice dalej UB strzela komuś w potylicę, np. rotmistrzowi Pileckiemu.

 

Twórcom o takich nazwiskach jak Tuwim gwarantowano nakłady idące w setki tysięcy egzemplarzy, przydzielano wille, sowicie nagradzano, nie tylko medalami. Nie pomawiam Tuwima o cynizm, uważam, że on w tę „religię” rzeczywiście uwierzył. Natomiast zdumiewa mnie jak wielka to musiała być wiara, skoro nie zachwiał nią pogrom kielecki. Wszak wrócił w czerwcu, a już w lipcu tego samego roku ubecka prowokacja doprowadziła do pogromu Żydów, zresztą nie tylko w Kielcach.

 

Trudno oceniać Tuwima jednoznacznie, bo obok hymnów pochwalnych na cześć Lenina, Stalina i komunizmu, potrafił chociażby użyć swoich wpływów, by uratować od kary śmierci żołnierza NSZ, Jerzego Kozarzewskiego.

 

Wie pan jak to jest, każdy chce być ważny, my ludzie tak już jesteśmy skonstruowani. Proszę wyobrazić sobie, jak bardzo ważny musiał poczuć się człowiek, który wyreklamował wroga systemu skazanego na śmierć. Wystarczył jeden list do Bieruta.

 

Czy Tuwim bał się, że jego wiara w komunizm jako wyzwoliciela od antysemickiej ideologii jest nietrafiona, że jest pomyłką? W jednym z listów napisał nawet: „Jechałem do Polski lubelskiej, a zastałem kielecką”.

 

Pewnie wahał się, może nieświadomie, w końcu chodził przecież na te wszystkie wiece i bale. Wstawał i klaskał, wychodził przed szereg. Krzysztof Masłoń w „Erracie…” mówi tak: „Wstrętny był w tych swoich deklaracjach…. koniecznie musiał opowiadać o swojej osobistej miłości do Związku Radzieckiego”, tego na każdym kroku robić nie musiał, a robił. Natomiast bezsprzecznym dowodem zwątpienia jest fakt, że w latach 1946-1953 napisał zaledwie kilkanaście wierszy, on najpłodniejszy z płodnych. Tracąc wiarę, zatracił wenę.

 

 

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij