Skierowany do prac w sejmowej komisji projekt ustawy „Stop Aborcji”, wprowadzający całkowity zakaz aborcji, to „bubel prawny”, a w imię obrony życia „Sejm zepsuje prawo” – uważa „Tygodnik Powszechny”. Autor tekstu Artur Sporniak pełną ochronę życia określa mianem rozwiązania skrajnego i radykalnego. A wszystko nieprzypadkowo zostało oprawione okładkową czernią, nasuwającą skojarzeia z feministycznym „Czarnym Protestem”. Czy katolickie z nazwy pismo chce nam powiedzieć, wbrew nauczaniu Kościoła, że nie każde życie zasługuje na ochronę?
Pomysł na czarną okładkę „Tygodnika Powszechnego”, w świetle toczącej się debaty o potrzebie zwiększenia ochrony życia i towarzyszącemu jej „Czarnemu Protestowi” niegodny jest pisma mieniącego się katolickim. Taki „wystrój” od razu sugeruje, po jakiej stronie sporu sytuuje się „TP”. A jest to barykada za którą stoją zwolennicy aborcji i fałszywie pojmowanej wolności kobiet.
Wesprzyj nas już teraz!
Być może okładkowa czerń miała tylko zaszokować i przyciągnąć uwagę Czytelnika, ale jej połączenie z tekstem Artura Sporniaka pt. „Czy w imię obrony życia Sejm zepsuje prawo” rozwiewa wszelkie wątpliwości. „Tygodnik Powszechny” nie chce chronić każdego życia poczętego. Projekt „Stop Aborcji” autor określa mianem „bubla prawnego” opracowanego przez „skrajne środowiska pro-life”. To tak jakby dla katolika obrona każdego życia była grubą przesadą.
Tu jednak chodzi też o elementarną rzetelność. Autor na potwierdzenie swoich tez oferuje Czytelnikowi jedynie fragmenty z uzasadnienia projektu „Stop Aborcji”, a odnosząc się do propozycji usunięcia obowiązującej obecnie przesłanki mówiącej o przyzwoleniu na aborcję w przypadku zagrożenia dla życia kobiety pisze jedynie, że projektodawcy oceniają, iż „w świetle współczesnych standardów medycznych aborcja nie może zostać w żadnych okolicznościach uznana za niezbędną dla ratowania życia matki” i zarzuca tej tezie fałsz.
Tyle, że uzasadnienie projektu ma, przemilczany przez Sporniaka, ciąg dalszy: „W efekcie, o spełnieniu przesłanki niezbędności można by mówić wyłącznie w sytuacji, kiedy przeprowadzenie zabiegu aborcji byłoby jedynym możliwym sposobem, który obiektywnie umożliwiałby uratowanie życia matki. Jeżeli istnieją jakiekolwiek inne narzędzia pozwalające uniknąć zagrożenia dla dobra w postaci życia matki, wówczas nie ma uzasadnienia dla poświęcania życia dziecka poczętego, a regulacja taką możliwość dopuszczająca jest po prostu niekonstytucyjna”.
Autor posługując się argumentacją środowisk proaborcyjnych straszy też matki, które poronią, bezwzględnym prokuratorem i wyraźnie nie zgadza się z propozycją objęcia ochroną dzieci poczętych w wyniku czynu zabronionego. Sporniak obawia się też, że obrońcy życia będą rozliczać posłów z tego jak potraktują sprawę ochrony życia i – o zgrozo – powtórzą się pikiety przed biurami poselskimi.
„W komisjach sejmowych projekt nowelizacji może zostać zamrożony przez dowolnie długi czas. Prominentni politycy PiS będą jednak z czasem coraz mocniej rozliczani z obietnic obrony nienarodzonych” – rozpacza publicysta „TP”, wprowadzając przy okazji Czytelnika w błąd, gdyż projekt trafił do jednej sejmowej komisji – Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
I gdyby nie końcowa konkluzja Sporniaka, można by odnieść wrażenie, że „TP” staje w obronie kompromisu aborcyjnego. Na szczęście aż tak źle nie jest. Autor stawia bowiem tezę, że PiS będzie w pracach nad projektem kierowało się sondażami, z których wynika m.in., że Polacy akceptują usunięcie z „kompromisu aborcyjnego” przesłanki eugenicznej. „I to będzie dobra zmiana – jeśli gwarantować będzie równocześnie większe wsparcie dla rodziców chorych dzieci” – kwituje Sporniak.
Marcin Austyn