18 czerwca 2024

TYLKO U NAS. Bp Athanasius Schneider o błędach i skandalu deklaracji „Fiducia supplicans”

„Fiducia supplicans” jest dokumentem głęboko szkodliwym, który wiedzie wiernych do grzechu i podważa Boże objawienie oraz niezmienną naukę Kościoła. Przyniesie poważne konsekwencje, grożąc zbawieniu i sprowadzając wielu na manowce. Portal PCh24.pl publikuje obszerną analizę JE bp. Athanasiusa Schneidera.

 

Problem błogosławienia par jednopłciowych i jego konsekwencje dla doktryny i życia Kościoła katolickiego

Wesprzyj nas już teraz!

Dokument „Fiducia supplicans” ogłoszony przez Dykasterię Nauki Wiary 18 grudnia 2023 roku i zatwierdzony przez papieża dotyczy możliwości udzielania „prostych”, „spontanicznych”, „krótkich” i „pozaliturgicznych” błogosławieństw parom żyjącym w cudzołożnym związku kohabitacyjnym oraz parom tej samej płci. Dokument ten w sposób głęboki i szkodliwy dotyka zarówno Kościoła katolickiego jako całości, jak i lokalnych społeczności katolickich.

1. Prawdziwe znaczenie błogosławieństwa

Zgoda na „błogosławienie” par jednopłciowych albo związków cudzołożnych nie wyraża autentycznej troski „duszpasterskiej”, bo takie „błogosławieństwo” nie jest błogosławieństwem w autentycznym znaczeniu biblijnym. Prawdziwe błogosławieństwo może zostać udzielone tylko tym, którzy proszą o nie, będąc gotowi do zaakceptowania nauki Kościoła dotyczącej tego, co ma zostać pobłogosławione – i którzy chcą pokutować i żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła, jeżeli jeszcze tak nie żyją. Ci, którzy w sposób dobrowolny odwrócili się od przykazań Bożych i prowadzą życie, które nie jest Mu miłe, obrażają Go i trwale odrzucają Jego łaskę. Nie mogą w efekcie przyjmować Bożego błogosławieństwa bez uprzedniej pokuty za swój grzeszny styl życia.

Święcenia kapłańskie udzielają kapłanowi duchowej mocy i autorytetu, co pozwala błogosławić dla celów moralnie godziwych, celów, które mieszczą się w prawdziwym znaczeniu błogosławieństwa, zgodnie z odwiecznym nauczaniem Kościoła. Kapłan nie może udzielać błogosławieństwa wychodzącego poza tę perspektywę, bo stanowiłoby to obrazę Boga, przekroczenie uprawnień, nadużycie autorytetu oraz złe wykorzystanie błogosławieństwa, które zostałoby udzielone z innych powodów niż te, dla których zostało w ogóle pomyślane.

Przykładowo – kapłan nie może błogosławić profesora filozofii, który zapowiada, że wygłosi wykład aprobujący ateizm, bo byłoby to równoznaczne z poparciem ateistycznych przekonań filozofa. Gdyby tak zrobił, kapłan stałby się współuczestnikiem propagowania ateizmu, co jest grzechem ciężkim. Błogosławieństwo byłoby niegodziwe, jako że byłoby sprzeczne z prawem naturalnym i prawdami objawionymi przez Boga.

Błogosławieństwo kapłańskie obejmuje błogosławienie przedmiotów, uświęcanie wiernych oraz przywoływanie Bożych darów i łask; w związku z tym termin „pobłogosławiony” jest równoznaczny z terminem „uświęcony”. Z tej przyczyny ci, którzy otrzymują błogosławieństwo, są wezwani do prawego życia. Dlatego przymykanie oczu na grzech homoseksualizmu – to znaczy na angażowanie się w akty homoseksualne – i posunięcie się do pobłogosławienia osoby, która identyfikuje się z homoseksualnym stylem życia, jest równoznaczne z pobłogosławieniem obrzydliwości. Nigdy w historii Kościoła kapłanom nie udzielono autorytetu ani władzy błogosławienia grzesznych sposobów życia, co byłoby tożsame z przyzwalaniem na nie i do nich zachęcaniem!

Kościół błogosławi poszczególne osoby i grupy (na przykład w błogosławieństwie udzielanym przez księdza na koniec celebracji liturgicznej), nawet jeżeli niektórzy z obecnych są w stanie grzechu. Kwestia dotyczy jednak „możliwości błogosławienia partnerów homoseksualnych” specjalnie wybranych na odbiorców błogosławieństwa przeznaczonego dla tych par, których trwający związek bezpośrednio zaprzecza prawdom objawionym przez Boga. Dokument „Fiducia supplicans” mówi, że w tym wypadku kapłan musi unikać „dociekania w sprawie ich sytuacji”, co ma oznaczać, że nie będzie pytać o ich sytuację ani jej z nimi omawiać. Oznacza to przymykanie oczu na wszelką możliwą błędną sytuację lub stan, w którym mogą żyć. Jednocześnie zakaz ten skutecznie powstrzymuje księdza przed wezwaniem ich do pokuty. W istocie takie „błogosławieństwo” nie tylko nie przyniesie żadnej korzyści, jako że nie da nic dobrego takim „parom”, ale przeciwnie, doprowadzi do zła, sprawiając, że osoby te uwierzą, że ich związek i wyrażanie homoerotycznej „miłości” nie tylko nie jest grzeszne, ale że jest też chciane przez Boga jako dobre.

2. „Błogosławienie” par jednopłciowych wyrządza ludziom krzywdę duchową

Jeżeli ludzie nie mają zamiaru prowadzić moralnego życia w zgodzie ze Słowem Bożym, to najpewniej nie będą prosić o błogosławieństwo. Jest tragedią, że „Fiducia supplicans” skłania „pary w sytuacjach nieregularnych i pary tej samej płci” do prośby o błogosławieństwo, pomimo woli kontynuowania sposobu życia w obiektywnym grzechu. W ten sposób dokument ten wywołuje skandal, pozwalając duchownym błogosławić tych, którzy otwarcie wiodą życie w grzechu i którzy mogą mieć zwyczaj popełniania grzechów ciężkich bez intencji nawrócenia.

Pary heteroseksualne, które żyją razem bez zawarcia małżeństwa, mają mieć możliwość otrzymania „prostego”, „spontanicznego”, „pozaliturgicznego” błogosławieństwa. Jeszcze poważniejsze jest błogosławienie par homoseksualnych, jako że grzech sodomii jest cięższy niż cudzołóstwo. „Błogosławienie” pary homoseksualnej logicznie i implicite oznacza błogosławienie jej grzesznego sposobu życia – a nade wszystko błogosławienie przekonania, że jest to wewnętrznie dobre i stąd moralnie i społecznie akceptowalne. Jeżeli takie związki są godziwe, to dlaczego „prostego” i „spontanicznego” błogosławieństwa nie miałyby otrzymać związki „poliamoryczne”? Zgodnie z logiką „Fiducia supplicans” kapłan mógłby godziwie pobłogosławić żonatego mężczyznę i jego kochankę, księdza żyjącego w jawnym konkubinacie, członka gangu, który splamił się morderstwem i nie żałuje, albo dyktatora, który zagłodził na śmierć miliony ludzi.

Przywoływanie łaski Bożej dla osób żyjących w ewidentnie grzesznych sytuacjach bez wezwania ich do nawrócenia, znieczula duchowieństwo i świeckich na grzeszność aktów homoseksualnych oraz na grzeszne związki w ogóle. W efekcie grzech seksualny nie będzie już postrzegany jako pogwałcenie przykazania Bożego „nie cudzołóż”, ale jako akceptowalna rzeczywistość, którą trzeba raczej pobłogosławić niż potępić.

Ci, którzy bronią godziwości „Fiducia supplicans”, twierdzą, że pobłogosławienie pary homoseksualnej oznacza pobłogosławienie dwojga ludzi osobno, a nie ich związku. Jednak jak błogosławienie pary jednopłciowej może nie dotyczyć błogosławienia związku, który tę parę ze sobą wiąże? Błogosławienie mężczyzny i kobiety, którzy otrzymali sakrament małżeństwa, nie oznacza błogosławienia każdego z małżonków z osobna, ale również pobłogosławienie ich świętej więzi. List do Hebrajczyków mówi: „We czci niech będzie małżeństwo” (Hbr 13, 4). Jest to potwierdzeniem tego, co Bóg ustanowił i co umocnił nasz Pan Jezus Chrystus. Sakrament małżeństwa wiąże na całe życie wyłącznie jednego mężczyznę i jedną kobietę i jest jedyną instytucją pozwalającą na akceptowane przez Boga, moralne i zgodne z prawem, praktykowanie seksualności.

3.„Błogosławienie” par homoseksualnych zaprzecza misji Kościoła wzywania do nawrócenia

Jednym z prymarnych zadań Kościoła jest wzywanie grzeszników do pokuty: „w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom” (Łk 24, 47). Pierwszy apel, który dobitnie wygłasza nasz Pan Jezus Chrystus, brzmi: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 4, 17). Kościół został założony, istnieje i rozwija się gwoli nawrócenia grzeszników, co otwiera ich na otrzymanie łaski uświęcającej od Boga. Nawracać się na katolicyzm bez pokuty i prowadzenia nowego, cnotliwego i czystego życia w Chrystusie, jest dla człowieka bezużyteczne. Kościół stale wzywa do pokuty praktykujących katolików, tak by mogli żyć w cnotliwy sposób. Lekceważenie wezwania do pokuty wyrządza Kościołowi i wiernym wielką szkodę.

Błogosławiąc parę homoseksualną duchowny lekceważy swój obowiązek wezwania homoseksualistów do pokuty. Podważa swój obowiązek wzywania do pokuty z właściwą temu miłością duszpasterską – nie tylko wobec par jednopłciowych, ale wszystkich, którzy popełniają grzechy seksualne i tych, którzy żyją w stanie grzechu seksualnego. „Błogosławienie” stanu grzechu umacnia błędne przekonania moralne grzeszników i ułatwia im grzech, co sprawia, że maleje ich szansa na nawrócenie. Tym samym ci, którzy wspierają takie błogosławieństwa, de facto zachęcają pary homoseksualne do kontynuowania grzesznego stylu życia, za co Bóg ich potępi. Ludzie, którzy wprowadzają „błogosławieństwa” dla par homoseksualnych, ponoszą ciężar odpowiedzialności za wielką duchową szkodę wyrządzoną takim osobom. Dlatego takie „błogosławieństwa” pasują do tradycyjnej definicji skandalu, bo prowadzą innych do grzechu.

Deklaracja „Fiducia supplicans” ewidentnie nie jest wyrazem autentycznej troski duszpasterskiej ani inicjatywą wyrastającą z prawdziwego miłosierdzia wobec ludzi, którzy żyją w sytuacjach zaprzeczających prawdom objawionym przez Boga. Celem troski duszpasterskiej jest przyniesienie korzyści ludziom poprzez pomoc grzesznikom w nawróceniu, pocieszenie strapionych, pomoc chorym i tak dalej. Z „błogosławienia” par jednopłciowych nie może wyniknąć żadne dobro; wręcz przeciwnie, jest to na kilku poziomach szkodliwe. Osoba o skłonnościach homoseksualnych, otrzymując tego rodzaju „błogosławieństwo” – podobnie jak ksiądz, który go udziela – milcząco ogłasza aktywność homoseksualną czymś akceptowalnym. To poważnie zagraża zbawieniu wiecznemu. Takie „błogosławieństwo” będzie niczym pieczęć dana im przez Kościół – pieczęć pozwalająca im chlubić się, że otrzymali „błogosławieństwo Kościoła” – i stanie się w ich życiu swoistym kamieniem milowym! Nie ma powodu, by nie udali się do kapłana więcej niż jeden raz by otrzymać takie „błogosławieństwo”. Osoba o skłonnościach homoseksualnych, która uczestniczy w „paradzie gejowskiej”, przebrana w strój queer, zaopatrzona w progejowskie symbole i slogany, może nawet wejść do katolickiego kościoła, prawdopodobnie wcześniej ustalając to z księdzem, stanąć w kolejce i poprosić o „proste” i „spontaniczne” błogosławieństwo.

Wszystko to stanowi znaczące wsparcie dla grup i lobbies „LGBTQ” i dla ich „gejowskiej dumy”, wynosząc praktykujących homoseksualistów do rangi akceptowalnej „społeczności” w obrębie samego Kościoła. Takie „błogosławieństwo” umacnia też „społeczności LGBTQ” w fałszywym przekonaniu, że ich grzeszny sposób życia jest dobry, co odwodzi ich od nawrócenia. Nade wszystko pomaga to usprawiedliwić ich walkę o uzyskanie „prawa” do ślubu, adopcji dzieci i normalizacji aktywności homoseksualnej. W tym sensie całe społeczeństwa, a jeszcze bardziej niektóre społeczności w Kościele, staną się de facto promotorami ideologii „LGBTQ”.

4. „Błogosławienie” par jednopłciowych konstytuuje sprzeczność między wiarą a praktyką Kościoła

Kiedy biskupi ogłaszają, że Kościół „błogosławi” pary jednopłciowe, w istocie twierdzą, że Kościół „błogosławi” grzech, za który Bóg ukarał Sodomę i Gomorę (Rdz 19, 1-29). Kiedy duchowny „błogosławi” osoby jako parę homoseksualną, oznacza to, że nie sprzeciwia ich długotrwałemu związkowi homoseksualnemu. Oznacza to de facto jego zgodę na grzeszną relację dwóch lub więcej osób, niezależnie od tego, na czym polega ich dewiacyjna praktyka seksualna.

Największym potencjalnym ryzykiem związanym z decyzją o „błogosławieniu” par homoseksualnych są możliwe dalsze konsekwencje. Nie ma sensu tłumaczyć, że takie „błogosławieństwo” jest „proste” i „spontaniczne” i że nie potwierdza więzi pomiędzy dwiema stronami, tak samo jak bezsensowne jest twierdzić, że nie ma ono znaczenia liturgicznego. Niewierzący i ludzie innych religii nie rozumieją znaczenia katolickich błogosławieństw, będą zatem całkiem naturalnie przypuszczać, że otrzymanie takiego „błogosławieństwa” oznacza zawarcie swego rodzaju kontraktu małżeńskiego. Jest dlatego bezcelowe utrzymywać, że decyzja o błogosławieniu par homoseksualnych „nie jest równoznaczna z sakramentem małżeństwa”. Zarówno bezpośrednie konsekwencje jak i długoterminowe implikacje wpisane w tę decyzję, które mogą nie być widoczne na pierwszy rzut oka, mają duże znaczenie na poziomie religijnym, moralnym, kościelnym i społecznym. Trudno będzie przeciwdziałać tym skutkom, a krzywda, którą wyrządzą, a która może stawać się coraz bardziej dotkliwa, będzie równie trudna do naprawienia.

Jeżeli dwóch świeckich w związku homoseksualnym może otrzymać „błogosławieństwo”, to nie ma żadnego powodu, by nie otrzymał go również homoseksualny ksiądz wraz ze swoim partnerem seksualnym. Będą zatem w Kościele katolickim osoby, tak świeckie jak i duchowne, które będą jawić się jako osoby mające „prawo” do życia w permanentnym stanie grzechu, podczas gdy władze kościelne nie tylko to lekceważą, ale nawet bezpośrednio zachęcają do takiego grzesznego sposobu życia. „Błogosławieństwa” staną się w ten sposób narzędziem moralnego zepsucia w społeczności wiernych, zwłaszcza wśród dzieci i ludzi młodych. Dlaczego ktokolwiek miałby stawać się członkiem kościoła, który de facto promuje i błogosławi grzech i homoseksualizm?

5. „Błogosławienie” par homoseksualnych i nadużycie słowa „dyskryminacja”

„Fiducia supplicans” jest wykorzystywana jako broń przeciwko wiernym katolikom – duchownym i świeckim na równi – jako że utrzymuje, iż „błogosławieństwa” są duszpasterską inicjatywą miłości i troski wobec osób o skłonnościach homoseksualnych, które doświadczają w Kościele dyskryminacji. Ci, którzy tak twierdzą, wprowadzają do języka chaos. „Dyskryminacja” jest dziś słowem, które ma opisywać niesprawiedliwe albo niemiłosierne zachowanie wobec innych; w tym sensie wszyscy katolicy zgodzą się, że miłosierdzie, we właściwym sensie tego słowa, należy okazać każdemu. Trzeba jednak rozróżniać pomiędzy dobrem a złem. Robią tak zarówno byty rozumowe, jak i z całą pewnością sam Bóg, jako że rozróżnia albo dyskryminuje pomiędzy złymi i dobrymi czynami, potępiając te pierwsze i błogosławiąc drugie. Ci, którzy oskarżają Kościół o „dyskryminację” wobec homoseksualistów, potępiają tym samym wszelkie rozróżnianie pomiędzy dobrym a złym zachowaniem.

6. „Błogosławienie” par jednopłciowych i propaganda ideologii gender

„Fiducia supplicans” jest również bronią, którą z łatwością wykorzystają wrogowie Kościoła i grupy „LGBTQ” w celu zepsucia społeczeństw i nakłonienia ich do akceptacji grzesznego sposobu życia. Mogą w prosty sposób wykorzystać ten dokument Watykanu jako potężne narzędzie domagania się prawnego statusu dla związków jednopłciowych w obszarze cywilnym oraz akceptacji takiego statusu w samym Kościele katolickim – tylko zaostrzając głębokie podziały, które już są obecne wewnątrz Kościoła.

„Fiducia supplicans” tworzy sytuację, w której prawowierni biskupi i księża posługujący w krajach, gdzie sodomia jest prawnie dopuszczalna, mogą otrzymać zakaz występowania przeciwko niej i stracić możliwość wzywania homoseksualistów do nawrócenia. Terapeuci mogą z kolei stracić możliwość leczenia tych, którzy o to proszą. Jak biskupi i księża mają mówić, że ich Kościół nie pozwala im na „błogosławienie” par homoseksualnych? Będzie się im wskazywać, że ich Kościół zgodził się na takie „błogosławieństwa”, a odmowa ich udzielenia stanowi „wrogie zachowanie” wymierzone w homoseksualistów. To otworzy drogę do stawiania ich przed sądem, wyrzucania i blokowania możliwości służenia jako księża.

7. „Błogosławieństwa” par jednopłciowych w ceremoniach podobnych do ślubu

„Fiducia supplicans” utrzymuje, że błogosławieństwo ma być „proste”, „spontaniczne” i „pozaliturgiczne”. Jednak partnerzy homoseksualni będą prawdopodobnie umawiać spotkanie z księdzem, by otrzymać takie „spontaniczne” i „pozaliturgiczne” błogosławieństwo. Mogą nawet zaaranżować „małżeństwo” homoseksualne w sądzie cywilnym albo w niekatolickim „kościele” tuż przed jego otrzymaniem. Może się nawet zdarzyć, że takie „błogosławieństwo” będzie poprzedzone przez kazanie. Co stanie temu na przeszkodzie, skoro „błogosławieństwo jest proste i spontaniczne”? Ksiądz może stworzyć „pozaliturgiczną” modlitwę dla „błogosławieństwa”, która może być relatywnie długa i zawierać poruszający, emocjonalny język przypominający język „oddawania się” w sakramencie małżeństwa. Terminy „prosty”, „spontaniczny” i „krótki” mogą być interpretowane na różne sposoby.

8. „Błogosławieństwa” par homoseksualnych i akceptacja innych grzesznych sytuacji

Władze świeckie, zwłaszcza w krajach, które zalegalizowały „homoseksualne” małżeństwa, oczywiście z radością przyjmą decyzję niektórych duchownych Kościoła katolickiego o „błogosławieniu” par homoseksualnych. Jeżeli ta praktyka stanie się w Kościele powszechna, trudno będzie ją zatrzymać. Czy „Fiducia supplicans” jest wstępem do jakiejś formy ceremonii małżeńskiej dla par jednopłciowych w Kościele? Biorąc pod uwagę łatwość, z jaką rozwinęły się te „błogosławieństwa”, można sądzić, że za publikacją [tej deklaracji] kryje się długoterminowy, szeroko zakrojony plan.

Ze względu na pozytywną reakcję wielu kościelnych i świeckich grup na „Fiducia supplicans” znaczenie tego „krótkiego” czy „prostego” błogosławieństwa może zostać łatwo rozszerzone poza pierwotnie deklarowane intencje. Tak jak zauważono wyżej (punkt 2), „Fiducia supplicans” otwiera drogę do nieskończonego szeregu grzesznych sytuacji. Jeżeli można „pobłogosławić” parę jednopłciową, to dlaczego „pobłogosławić” dwojga nieletnich o skłonnościach homoseksualnych, którzy poproszą o to księdza? Co zatrzyma „pobłogosławienie” dorosłego homoseksualisty, który przyprowadzi do kapłana nieletniego? Zgodnie z logiką „Fiducia supplicans” ksiądz nie może po prostu odmówić „błogosławieństwa”, jako że dokument nie mówi nic o wieku tych, którzy domagają się takiego „błogosławieństwa”. Dopytywanie się przez księdza o wiek stron może prowadzić do „wyczerpującej analizy moralnej”, a tego deklaracja zakazuje.

9. „Błogosławienie” par homoseksualnych i nadużycie posłuszeństwa kościelnego

Innym wyjątkowo szkodliwym efektem „Fiducia supplicans” jest to, że ci, którzy nie akceptują par homoseksualnych w samym sercu Kościoła katolickiego, będą teraz piętnowani jako ludzie odrzucający autorytet Kościoła. Tymczasem jest prawdą, że odrzucenie „błogosławienia” par jednopłciowych nie stanowi aktu nieposłuszeństwa wobec Kościoła, ale wyłącznie wobec tych władz w Kościele, które nadużywają udzielonego im przez Boga autorytetu. Odrzucenie udzielania takich „błogosławieństw” jest w istocie prawdziwym posłuszeństwem wobec Boga – a to Jemu należy być bardziej posłusznym.

Siłami, które doprowadziły do opublikowania tej deklaracji, są władze świeckie, grupy lobbingowe „LGBTQ” oraz środowiska antykościelne. Ich celem jest zasianie w samym sercu Kościoła ziarna wątpliwości. Będą bez cienia wątpliwości wywierać znaczący nacisk, by zmusić katolików do akceptacji i promowania [tej deklaracji]. Będą fałszywie powoływać się na obowiązek posłuszeństwa wobec nauczania Kościoła, a tych księży i wiernych, którzy krytykują „Fiducia supplicans” i odmawiają wdrożenia jej w życie, będą oskarżać o niewierność wobec papieża.

10. „Błogosławieństwa” par jednopłciowych i ich wpływ na dzieci i młodzież

Katoliccy rodzice i wychowawcy mierzą się dziś ze znaczącymi trudnościami w nauczaniu zdrowej katolickiej moralności, zwłaszcza moralności seksualnej. Dzieci i młodzież są nieustannie bombardowani ideami „LGBTQ” poprzez media społecznościowe, a co jeszcze gorsze – przez wiele szkół katolickich; a nawet przez katolickich duchownych. Teraz, z samego szczytu, „Fiducia supplicans” wysyła nastolatkom i młodzieży sygnał, że Kościół akceptuje i pochwala pary homoseksualne i ich związki. Katoliccy wychowawcy i katecheci, zwiedzeni przez praktykę „błogosławienia” par jednopłciowych, mogą łatwo zmienić swoje nauczanie na temat prawdziwej moralności katolickiej, aż po usprawiedliwianie i propagowanie, bezpośrednio albo pośrednio, homoseksualnego sposobu życia i dewiacji seksualnych w ogóle.

Konkluzja

„Fiducia supplicans” w poważny sposób narusza wiarę katolicką i moralność, przekształcając Kościół katolicki, co najmniej w praktyce, z przestrzeni wzywania grzeszników do nawrócenia – w przestrzeń akceptacji i umacniania tych homoseksualistów i cudzołożników, którzy prowadzą grzeszne życie i odmawiają pokutowania. Prorok Izajasz powiedział: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności… bo odrzucili Prawo Pana Zastępów” (Iz 5, 20; 24). To potępienie odnosi się szczególnie do tych pasterzy w Kościele, którzy wiodą ludzi na manowce.

„Fiducia supplicans” nie jest aktem ani autentycznie duszpasterskim, ani nauczycielskim, jako że podważa niezmienną Boską prawdę i stałe nauczanie Magisterium Kościoła odnośnie wewnętrznego zła aktów seksualnych poza obrębem ważnie zawartego małżeństwa, a zwłaszcza odnośnie aktów homoseksualnych. Utrudnia Kościołowi skuteczne ukazywanie oblicza Zmartwychwstałego Chrystusa i zachwycanie pięknem Jego prawdy całego świata.

Biskup Athanasius Schneider

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(48)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie