Człowiek uciekający przed wojną powinien zatrzymywać się w pierwszym kraju udzielającym mu pomocy. W przypadku tej fali uchodźców mamy do czynienia z inną sytuacją. Do Europy przybywają dobrze ubrani młodzi mężczyźni. O dziwo refleksji nad tym faktem nie podejmują liderzy państw Zachodu – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Roman Kochnowski.
Mówi nam się, że ludzie przybywający z Bliskiego Wschodu i Afryki do Europy to uchodźcy uciekający przed wojnami. Jednak nie zatrzymują się oni w krajach w których panuje pokój a prą do Niemiec. Idą przez Europę z okrzykami „Germany! Germany!” na ustach. Dlaczego Republika Federalna Niemiec jest tak pożądanym przez imigrantów krajem?
Wesprzyj nas już teraz!
Po pierwsze, jak sądzę, uchodźcy kierują się do Niemiec ze względu na żyjącą tam niemałą diasporę muzułmańską, a po drugie ze względu na liczne przywileje socjalne jakie mają przybysze. Te względy decydują o wyborze kierunku ucieczki. Oczywiście jest co najmniej zastanawiające, że owi tak zwani uchodźcy doskonale wiedzą jaki kraj chcą wybrać. Człowiek uciekający tylko i wyłącznie przed pożogą wojenną zatrzymałby się wszędzie tam, gdzie zaoferowano by mu pomoc, gdzie dano by mu azyl, zwłaszcza jeżeli zamierzałyby pozostać w kraju goszczącym go tylko do końca konfliktu w ojczyźnie, do momentu ustania przyczyn, jakie zmusiły go do emigracji.
Czy muzułmanie w Niemczech tworzą silne i zorganizowane wspólnoty? Jak wygląda organizacja przybywających? Docierają do nas informacje, że owi „uchodźcy” to głównie młodzi mężczyźni.
To kolejna zastanawiająca sprawa. Patrząc na owych migrantów nie sposób nie dostrzec, co lepiej niż ja zauważają moi studenci i w ogóle młodzi ludzie, mianowicie owi przybysze ubrani są w markowe stroje, a w rękach trzymają gadżety elektroniczne, na które nie stać przeciętnego młodego Polaka. To powinno skłonić do pewnej refleksji. Oczywiście można mówić, że przybywają młodzi mężczyźni bo oni najlepiej znoszą niełatwe trudy żeglugi na pontonach przez Morze Śródziemne czy przeprawę przez góry w Azji Mniejszej w Turcji. Niemniej jednak ten fakt powinien skłonić nas do określonej refleksji.
Proszę też pamiętać, że w Republice Federalnej Niemiec wspólnoty muzułmańskie nie są jednolite. Są tam społeczności bardzo liberalne, a tworzą je zwłaszcza przybysze z Turcji. Ale są także wspólnoty niemal całkowicie zamknięte, niezwykle niebezpieczne i takich jest większość, czego przykład stanowią salafici. Dlatego też zasadne są pytania, czy wspólnoty te zawczasu decydowały się zorganizować pomoc i przyjąć owych uchodźców. Natomiast nie mamy żadnych informacji potwierdzających tego rodzaju przypuszczenia.
Dlaczego niemieckie partie polityczne entuzjastycznie podchodzą do kwestii przyjmowania imigrantów. I lewica i centro-prawica mówią jednym głosem. Czy mają w tym jakiś interes?
Niemiecka scena polityczna, co z resztą na dłuższą metę jest bardzo niebezpieczne, jest zabetonowana. Mam na myśli wielką koalicję partii chadeckich i socjaldemokratów. W Niemczech w tej chwili opozycja parlamentarna jest wyjątkowo słaba. Praktycznie nie ma wpływu na ustawodawstwo federalne, albowiem rządząca koalicja jest w stanie przegłosować wszystko, łącznie ze zmianą ustawy zasadniczej. Stąd też partie rządzące zbliżają się programowo do siebie. Dyskusja polityczna w zasadzie zamiera, nie istnieje, co oczywiście jest przysłowiową wodą na młyn dla ugrupowań o bardziej radykalnym charakterze. Nie mam na myśli tylko partii uchodzącej powszechnie za nazistowską, czyli NPD, ale także Alternatywę Przyszłość Niemiec. Te partie mogą zyskiwać, bo nie ulega wątpliwości, że niemieckie media manipulują tematem uchodźców. W pewnej miejscowości pod Dreznem przeciwko azylantom nie protestowali tylko i wyłącznie neofaszyści, tak jak chciałby to widzieć główny niemiecki establishment polityczny i tak jak postrzegają to niemieckie media. Także zwykli mieszkańcy, którzy nie kryją swoich obaw w związku z niekontrolowanym napływem cudzoziemców do Republiki Federalnej Niemiec.
Warto zauważyć, że przemówienie Jeana-Clauda Junckera w sprawie przyjmowania w Europie imigrantów krytykowała nawet lewica, by wymienić chociaż Leszka Millera. Było ono krytykowane gdyż nie dotyka przyczyn tej migracji, a mówi tylko o skutkach. Pojawia się więc pytanie jakie zadają sobie także zwykli Niemcy – jak długo potrwa ta fala, ile jeszcze Niemcy będą w stanie znieść w tej materii i jakie skutki społeczne to wywoła. Natomiast establishment niemiecki zapatruje się na owych uchodźców z bardzo dużym optymizmem. A pan Juncker wprost wypomniał Polakom, że my też byliśmy imigrantami. Jednak nie przypominam sobie, aby Polacy, czy to w przeszłości czy współcześnie, chcieli wprowadzić w Niemczech prawo szariatu.
Czy można domniemywać, że niemieckiej lewicy zależy na przyjmowaniu imigrantów aby mieć w nich potencjalnych wyborców?
Tego wykluczyć się nie da, ale jest to kalkulacja bardzo ryzykowna. W moim przekonaniu jest kwestią czasu kiedy w Niemczech powstanie partia o religijnym, islamskim wymiarze, która może stać się czarnym koniem na niemieckiej scenie politycznej. Wyobraźmy sobie sytuację, że taka formacja zdobywa 8-9 proc. w Bundestagu i staje się przysłowiowym języczkiem u wagi w kontekście zawierania ewentualnych koalicji. Wtedy świecki charakter Republiki Federalnej Niemiec może stanąć pod znakiem zapytania.
Niemiecki Kościół swoim optymizmem w kwestii przyjmowania uchodźców zdaje się wykraczać poza ramy miłosierdzia wobec osób cierpiących w ojczyźnie, a kardynał Marx osobiście witał na dworcu w Monachium tłum imigrantów, który w ciągu jednego weekendu przybył tam w liczbie 25 tysięcy osób. Dlaczego niemiecki Kościół postępuje w tej sprawie w sposób wręcz manifestacyjny?
Niemcy zawsze mieli kłopoty z katolicyzmem. Powiem rzecz paradoksalną – te kłopoty nie omijały także hierarchii. Zauważmy jak dzisiaj Kościół niemiecki reaguje na pewne palące kwestie teologiczne. Zajmuje stanowisko co najmniej przychylne temu co nazywamy skrzydłem liberalnym w Kościele. Takie działanie również jest tego odpryskiem. Być może niemieckim hierarchom wydaje się, że muzułmański sąsiad może być sympatyczniejszy niż sąsiad ateista, nawet jeśli ten miałby korzenie całkowicie niemieckie.
Wydaje mi się, że jest to na dłuższą metę rozumowanie niebezpieczne. Skutki tego mogą być bardzo przykre, chociaż miejmy w pamięci, że Kościół niemiecki nie poszedł jeszcze tak daleko jak niektórzy biskupi anglikańscy z Wielkiej Brytanii, którzy proponowali wprowadzenie do prawodawstwa elementów szariatu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Wałach