Żyjący z zasiłków uchodźcy, którzy otrzymali azyl w Niemczech, biorą… płatne urlopy i wracają do kraju na wakacje. Urlopowicze to uchodźcy z Syrii, Afganistanu i Libanu, którzy podczas procesu azylowego zdołali udowodnić, że uciekli przed wojną i terrorem, bądź byli prześladowani w ojczyznach.
Według ustaleń niemieckiego „Welt am Sonntag”, zjawisko brania urlopów przez uchodźców w celu odwiedzenia kraju, w którym rzekomo byli zagrożeni, jest dość powszechnym zjawiskiem. Takie spostrzeżenia potwierdza Federalna Agentura Pracy, jednak urzędnicy o sprawie nie mogą rozmawiać, aby nie doszło do kolejnej burzliwej debaty na temat uchodźców.
Wesprzyj nas już teraz!
Gazeta twierdzi, że urlopowicze to uchodźcy z Syrii, Afganistanu i Libanu, którym udało im się udowodnić podczas procesu azylowego, że uciekli przed wojną i terrorem, bądź byli prześladowani. To zagrożenie nie przeszkodziło im, by odwiedzić krewnych w ojczyźnie. Takie „ryzykowne” pobyty trwały nawet kilka tygodni.
„Welt am Sonntag” sugeruje, że uchodźcy oszukali niemieckie władze, kłamali podczas procesu przyznawania azylu i powinno prowadzić do odebrania im ochrony. – Jeśli to prawda, to nie wiem co powiedzieć. Ci uchodźcy powinni stracić prawo do azylu, bo otrzymali go w oparciu o kłamstwo – zaznaczył Armin Schuster, poseł chadecji (CDU).
Źródło: wpolityce.pl
MA