Prof. Morgan Bazilian i Jordy Lee z Colorado School of Mines próbują łączyć obecną „śmiertelną falę upałów na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku” i „ciągłą bezczynność w obliczu zmian klimatycznych” z nową „zimną wojną” o dostęp do pierwiastków ziem rzadkich kontrolowanych przez Chiny.
Uczeni w krótkiej opinii zamieszczonej na stronie thehill.com sugerują, że „drugi co do wielkości czynnik przyczyniający się do emisji: zmiany klimatyczne, rosnąca częstotliwość i dotkliwość fal upałów, susz i pożarów lasów, powinien być wyraźnym sygnałem ostrzegawczym dla Stanów Zjednoczonych, zaniedbujących od dziesięcioleci technologie niskoemisyjne.”
Wskazują, że obecnie surowce i chemikalia potrzebne do ich budowy są prawie całkowicie kontrolowane przez Chiny. A jeśli Waszyngton chce uwolnić się z uścisku Pekinu, unikając konfliktów, musi stworzyć „skuteczną politykę mineralną, odbudowując zdolności innowacyjne, współpracując z przemysłem i wykorzystując rolę rządu jako aktora rynkowego.”
Wesprzyj nas już teraz!
Autorzy przywołali raport Międzynarodowej Agencji Energetycznej z zeszłego miesiąca, który pokazuje, że do 2040 r. dramatycznie wzrośnie popyt na lit (o 4000 procent). Pierwiastek ten jest potrzebny do produkcji baterii i nie tylko. Przy postępującej cyfryzacji i automatyzacji zapotrzebowanie na ten surowiec stale będzie rosło. Amerykańscy uczeni obawiają się, że Chiny mają całkowitą kontrolę nad krytycznymi minerałami niezbędnymi dla technologii niskoemisyjnych. Tym samym mają one wpływ na wiele gałęzi przemysłu w USA.
W związku z narastającym problemem zakłóceń w łańcuchu dostaw administracja Biden-Harris nakazała bardziej bezpośrednie działania w celu rozwiązania krótkoterminowych problemów. „Jest to niewątpliwie jeden ważny krok, ale będzie też oznaczać bezpośrednią konfrontację z Chinami – potencjalnie narażając USA na nowy rodzaj zimnej wojny” – piszą.
Bazilian i Lee, chociaż dodają, że Ameryka sama powinna skupić się na poszukiwaniu i wydobyciu minerałów oraz obróbce metali w kraju, to jednak nie jest do tego dobrze przygotowana. „Otwarcie kopalń w USA może zająć nawet 20 lat, podczas gdy chiński przemysł wydobywczy jest usprawniany od lat 90. XX wieku. W przypadku bardziej popularnych materiałów, takich jak: stal, produkują już więcej niż reszta świata razem wzięta. W przypadku niektórych technologii, takich, jak baterie, kontrolują 80 proc. światowej rafinacji surowców, 77 proc. światowej pojemności ogniw i 60 proc. światowej produkcji komponentów.”
Apelują, by w obliczu „zimnej wojny” o minerały Waszyngton „uzbroił rynki kapitałowe.” Chodzi o zachęty rządu dla amerykańskich inwestorów, by odeszli od „bezpieczniejszych inwestycji” na rzecz minerałów o krytycznym znaczeniu. Domagają się gwarancji popytu. Rząd ich zdaniem powinien także wykorzystać ustawę o produkcji obronnej, aby zapewnić kapitał, nieoprocentowane pożyczki lub kontrakty terminowe na towary o niestabilnych cenach, jak czyniono w czasie rywalizacji z Sowietami, dzięki czemu rozwinął się przemysł aluminium i tytanu.
Wskazują, że firmy muszą mieć pewność, iż Stany Zjednoczone „wspierają przemysł wydobywczy nie tylko w rozwijaniu rynku krajowego, ale także w promowaniu zrównoważonego rozwoju branży.”
Sugerują, że „górnictwo i metalurgia są obecnie uważane za gorsze od ropy i gazu pod względem ryzyka środowiskowego i społecznego, w wyniku czego borykają się z kłopotami.”
Wykładowcy mają nadzieję, że dzięki nowym standardom środowiskowym i społecznym w ramach programów pożyczek lub zezwoleń lub jako wymóg regulacyjny, przemysł wydobywczy będzie mógł pozyskać finansowanie ze źródeł zewnętrznych.
Wreszcie wzywają, by postawić na edukację inżynierów, młodych ekspertów w zakresie minerałów krytycznych. Ich zdaniem, „Chiny kontrolują wiele krytycznych minerałów, ponieważ Stany Zjednoczone po prostu nie mają specjalistycznej wiedzy technicznej, aby z nimi konkurować.”
Z roku na rok spada liczba chętnych na studia. Domagają się, by rząd zaoferował lepsze pożyczki studenckie lub umorzył je i przekonał młodych ludzi do kierunków, które mają pomóc „walczyć ze zmianami klimatycznymi.”
„Jeśli USA chcą podjąć bezpośrednie działania w walce ze zmianami klimatu i ratować życie swoich obywateli, będą potrzebować przemysłu górniczego i metalurgicznego” – podkreślili.
W lutym br. administracja Biden-Harris nakazała przegląd krytycznej infrastruktury w celu wzmocnienia łańcuchów dostaw, promowania bezpieczeństwa ekonomicznego, bezpieczeństwa narodowego i dobrze płatnej pracy.
Chodzi m.in. o dostęp i produkcję czipów. Departament Obrony (DOD) ogłosił inwestycję w ekspansję największej firmy zajmującej się wydobyciem i przetwarzaniem pierwiastków ziem rzadkich poza Chinami, by zapewnić surowce niezbędne dla nowych technologii. Krytycznej ocenie poddano produkcję półprzewodników, akumulatorów o dużej pojemności (do pojazdów elektrycznych), krytyczne minerały i materiały oraz farmaceutyki i aktywne składniki farmaceutyczne.
Stany Zjednoczone – jak podkreśla rząd federalny – są w dużym stopniu uzależnione od importu niektórych surowców mineralnych niezbędnych dla bezpieczeństwa i dobrobytu gospodarczego narodu. Ta zależność Stanów Zjednoczonych od zagranicznych źródeł stwarza strategiczną podatność zarówno gospodarki, jak i wojska na niekorzystne działania obcych rządów, klęski żywiołowe i inne zdarzenia, które mogą zakłócić dostawy kluczowych minerałów. Zgodnie z rozporządzeniem wykonawczym nr 13817 z dnia 20 grudnia 2017 r. „Federalna strategia zapewnienia bezpiecznych i niezawodnych dostaw minerałów o znaczeniu krytycznym”, sekretarz spraw wewnętrznych 16 lutego 2018 r. przedstawił wstępną listę 35 surowców mineralnych uznanych za krytyczne. Są to: aluminium (boksyt), antymon, arsen, baryt, beryl, bizmut, cez, chrom, kobalt, fluoryt, gal, german, grafit (naturalny), hafn, hel, ind, lit, magnez, mangan, niob, potaż, ren, rubid, skand, stront, tantal, tellur, cyna, tytan, wolfram, uran, wanad i cyrkon.
Ta lista minerałów krytycznych nie jest listą stałą, ale „dynamiczną” i okresowo będzie aktualizowana w celu odzwierciedlenia bieżących danych dotyczących podaży, popytu i koncentracji produkcji, a także bieżących priorytetów politycznych.
Zgodnie z „Globalnym rankingiem łańcucha dostaw akumulatorów litowo-jonowych,” do 2025 r. Chiny nadal będą dominować, podczas gdy Stany Zjednoczone i Szwecja mają awansować odpowiednio na trzecie i czwarte miejsce.
W 2020 r. w produkcji baterii litowo-jonowych dominowały Chiny, wyprzedzając Japonię i Koreę, które były liderami w poprzedniej dekadzie. Polska zajęła 12 miejsce.
Chociaż Japonia i Korea są liderami w produkcji baterii i komponentów, nie mają takiego samego wpływu na rafinację surowców i wydobycie jak Chiny.
Europa i USA chcą rzucić wyzwanie azjatyckim producentom.
Źródło: thehill.com, whitehouse.gov, federalregister.gov, about.bnef.com
AS