Jak powiedział premier Czech Petr Neczas po ostatnim szczycie UE, jego kraj skłonny jest zablokować przyjęcie terminu wdrożenia europejskiego nadzoru bankowego, póki nie zostaną uzgodnione ważne szczegóły tego systemu premier naszych sąsiadów dodał, iż Czechy gotowe są na odrzucenie w całości projektu.
Według Naczasa, w obecnych uzgodnieniach jest wiele „krytycznych punktów, co do których brakuje jasności” i, zdaniem Pragi, muszą one zostać wyjaśnione, zanim przystąpi ona do wspólnego nadzoru instytucji finansowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Kalendarz wprowadzania nadzoru bankowego strefy euro przyjęto na szczycie UE w nocy z czwartku na piątek. Tak zwane ramy prawne nadzoru bankowego mają powstać do 1 stycznia 2013. Sam zaś nadzór według ustaleń szczytu będzie mógł efektywnie zacząć funkcjonować prawdopodobnie w ciągu 2013 roku.
Szczyt nie odpowiedział na pytania o pełen udział krajów spoza euro, zobowiązanych jednak do przystąpienia do niej w nieokreślonym terminie – jak nasza Ojczyzna – we wspólnym nadzorze. We wnioskach końcowych napisano, że „potrzebne jest sprawiedliwe traktowanie i reprezentacja” krajów spoza strefy euro w przyszłym nadzorze bankowym. Mają to ustalić… ministrowie finansów strefy euro.
Tymczasem zaaprobowanie przez wszystkie państwa członkowskie szczegółowych mechanizmów działania systemu nadzoru jest według Neczasa jedyną gwarancją zadbania o interesy Czech, zważywszy na to, że kolejne, bardziej techniczne decyzje dotyczące tego nadzoru będą wymagały jedynie kwalifikowanej większości głosów Rady UE.
Premier wspomniał, że stanowisko Pragi popierają inne państwa, zwłaszcza zaś Szwecja i Dania. Podobne poglądy ma wyrażać Holandia, a Polska i Luksemburg podzielają stanowisko Czech w wybranych kwestiach – cytuje premiera „European Voice”.
W piątek po szczycie przewodniczący Rady Europejskiej, znany głównie z Internetu Herman van Rompuy powiedział, że „jest wola polityczna, by znaleźć rozwiązanie dla pełnego udziału krajów spoza strefy euro, i znajdziemy prawne rozwiązanie dla tego politycznego celu”. Tylko czy, wzorem Czech, ktoś w ogóle zechce z nim o tym rozmawiać?
Źródło: „Rzeczpospolita”
Piotr Toboła