Były szef KPRM Michał Dworczyk w osobliwy sposób tłumaczył korzystanie z prywatnej, niezabezpieczonej skrzynki e-mail podczas wymiany korespondencji dotyczącej kryzysu pandemicznego. W jego ocenie, przekazywanie poufnych danych o sposobie funkcjonowania państwa z pominięciem szyfrowanych systemów rządowych da się usprawiedliwić…”pracą zdalną” i „ekstraordynaryjną sytuacją”.
„Mogły się zdarzyć takie sytuacje, że w związku z pandemią i pracą zdalną korzystaliśmy w KPRM również ze skrzynek prywatnych; było to zgodne z prawem – mówił b. szef KPRM Michał Dworczyk przed komisją śledczą, pytany o sposób organizacji wyborów kopertowych.
Dworczyk przypomniał, że na jego skrzynkę mailową dokonano ataku hakerskiego, przez co fragmenty poufnej korespondencji pomiędzy osobami decyzyjnymi w czasie pandemii COVID-19 były dostępne opinii publicznej. Mimo wszystko przekonywał, że prawo nie zabrania takiego modelu działania. „Było to zgodne z prawem, żeby, zwłaszcza w sytuacji pandemii używać prywatnej skrzynki do korespondencji. Wtedy – jak państwo pamiętacie – bardzo dużo osób było na pracy zdalnej, wtedy się dopiero uczyliśmy funkcjonować w sytuacji pandemii. I to było dopuszczalne” – tłumaczył polityk PiS.
Wesprzyj nas już teraz!
„Dzisiaj proszę państwa możecie mówić, że to nieodpowiedzialne, że nie tak powinna funkcjonować administracja i ja państwa nawet rozumiem, tylko pamiętajcie w jakiej działaliśmy sytuacji. Działaliśmy w sytuacji pandemii, pracy zdalnej, w sytuacji ekstraordynaryjnej, takiej, z którą nie musiał się nikt wcześniej mierzyć od kilkudziesięciu lat” – przekonywał Dworczyk.
PAP / oprac. PR
Afera mailowa. Poznaliśmy prawdę o pandemii i rządowych obostrzeniach? [OPINIA]
Prezydent o „aferze mailowej”: posługiwanie się otwartymi kanałami było mało rozsądne