Jak wyglądałby ulice naszych miast, nasze domy i miejsca pracy, jeśli Post rozpoczynający się we Środę Popielcową miałby stać się prawdziwie „Wielki”? Gdybyśmy przeżywali ten Święty Czas nie tylko jako jednostki, każdy według swego „rozeznania”, ale wspólnie, jak na katolicki naród przystało?
Na początek małe ćwiczenie wyobraźni:
Wesprzyj nas już teraz!
Oto Polska, kraj katolicki, wchodzi w czas Wielkiego Postu. Już wkrótce do naszych uszu dotrze wołanie zaczerpnięte z księgi proroka Joela:
Na Syjonie dmijcie w róg, zarządźcie święty post, ogłoście uroczyste zgromadzenie. Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci, i ssących piersi!
Na sześć tygodni zamilkną wreszcie miejsca generujące niepotrzebny hałas, a zasadniczą kwestią stanie się jak najgodniejsze przeżycie Wielkiego Postu, a tym samym możliwie doskonałe przygotowanie na Święta Zmartwychwstania Pańskiego.
Od tego zbożnego celu nie odciągają wykrzywione w rechocie twarze zawodowych wesołków spoglądające na nas z ekranów telewizyjnych, każdy piątek jako dzień szczególnie związany z rozpamiętywaniem Męki Pańskiej nabywa szczególnej oprawy. Polacy chcący skupić się na realizacji wielkopostnych postanowień omijają szerokim łukiem kina i inne miejsca oferujące pseudorozrywkę nieprzystającą do czasu powagi i zadumy.
Wyobraźmy sobie ulice, które choć wiosna coraz mocniej pokazuje swoje nadejście, nie zaludniają się skąpo odzianymi osobnikami.
Wszyscy, i starsi i młodsi wiedzą, że rozpoczął się Święty Czas, którego nie można zmarnować, ponieważ kolejna szansa na nawrócenie może już nie nadejść…
Katolickich serc taka wizja nie powinna trwożyć, jeśli jednak budzi ona skrupuły i pytania w stylu „czy tak wypada”, to chyba można podejrzewać iż „ten świat” dokonał w nich niemałego spustoszenia.
Czyż bowiem Wielki Post nie stanowi właśnie czasu wyciszenia oraz maksymalnego skupienia na sprawach „wiecznych”.
To skąd zatem te wątpliwości?
Otóż różnice zdaje się robić zmiana punktu widzenia z jednostkowego na wspólnotowy.
Dobrze, że staramy się zmieniać nasze życie poprzez praktyki pokutne, znakomitą tego ilustracją są szczelnie wypełnione świątynie w Środę Popielcową (a nie jest to nawet święto obowiązkowe, czy dzień wolny od pracy) oraz poruszająco liczne uczestnictwo w Gorzkich Żalach i nabożeństwach Drogi Krzyżowej. Czy nie godzi się jednak abyśmy, nie tylko w obrębie świątyń, mogli dostrzec, iż trwa Święty Czas?
Wola „upowszechniania” obyczajów katolickich nie powinna wynikać z poczucia triumfalizmu, czy chęci dominacji, ale z troski o zbawienie wieczne wszystkich dusz. Temu celowi służyć ma właściwe przeżycie Wielkiego Postu, zatem dlaczego z taką trudnością przychodzi nam choćby wyobrażenie sobie sytuacji, w której Polacy jako naród wkraczają na drogę nawrócenia?
W przeszłości polskim katolikom udawało się zabrzmieć jak wspólnota wpatrująca się w Niebo i zmierzająca do Boga. Tak było podczas Ślubów Lwowskich w 1656 roku oraz 300 lat później kiedy składaliśmy Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego. Podobne było podczas Wielkiej Pokuty w 2016 roku a nade wszystko kiedy przed dwu laty przyjmowaliśmy Jezusa Chrystusa za Króla i Pana.
Wyjątkowość wspomnianych wydarzeń polegała m. in. na tym, iż uświadamiały one nam, iż wezwanie do zachowania Bożych Praw jest adresowane nie tylko do każdego z nas, ale do całych społeczeństw, narodów i państw. Ważne zatem jest nie tylko, abyśmy jako jednostki szli za głosem Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale także podążały za nim wszystkie wspólnoty w jakich przyszło nam żyć. To Jego odwiecznemu nauczaniu mają zatem zostać podporządkowane wszelkie prawa nimi rządzące.
Nie chciejmy usuwać z Bożych nakazów wezwania do postu! Uczyńmy go Wielkim!
Łukasz Karpiel