30 maja 2023

UE zapowiada przejście na „gospodarkę wojenną”. Niemcy i Francja będą się zbroić obcymi rękoma?

(fot. Pixabay)

11 maja komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton mówił, że Wspólnota „musi przejść do trybu gospodarki wojennej”, ponieważ wojna na Ukrainie zmusza państwa starego kontynentu do przyspieszenia działań w celu pobudzenia przemysłu bezpieczeństwa i obrony. „Die Welt” obawia się, że tego typu wezwanie jest nie na miejscu w Niemczech, gdzie przywołuje wspomnienia z czasów nazistowskich.

Komisarz Breton obiecał między innymi Polsce i innym krajom, które wysyłają broń i amunicję na Ukrainę, około 1 mld euro na „uzupełnienie swoich zapasów”. Deklaracja taka padła podczas Europejskiego Szczytu Obrony. Obiecane środki miałyby pochodzić z Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju.

Breton poinformował kraje europejskie, że z powodu wojny na Ukrainie „radykalnie zmieniło się środowisko bezpieczeństwa w Europie”. Z tego powodu Komisja Europejska chce przyspieszyć procedury związane z zamówieniami publicznymi, usunąć przeszkody w przepływie amunicji w ramach jednolitego rynku i znieść „wszelkie bariery regulacyjne” dotyczące czasu pracy.

Wesprzyj nas już teraz!

Francuski komisarz apelował do krajów UE o zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji do 1 miliona naboi rocznie zgodnie z projektem ustawy o produkcji obronnej zwanej „Ustawą o wspieraniu produkcji amunicji” (ASAP).

Jeszcze w maju Bruksela zatwierdziła plany zwiększenia zdolności produkcyjnych UE w zakresie amunicji. Do europejskich fabryk ma trafić 500 mln euro z funduszy europejskich. Kolejne 500 mln euro ma pochodzić z wkładów własnych krajów członkowskich i innych źródeł.

Według dyrektora generalnego szwedzkiego producenta z branży lotniczej i obronnej Saab, cel produkcji 1 miliona sztuk amunicji jest realistyczny. Sami Szwedzi mówią, że są w stanie dostarczyć 400 tys. sztuk amunicji.

Środki na „rozkręcenie” produkcji sektora obronnego miałyby pochodzić także z Europejskiego Banku Inwestycyjnego.  Szef Saaba przypomina, że dzisiaj Europa jest niesuwerenna jeśli chodzi o produkcję broni. Zależność od USA przedstawia się w proporcjach 70:30. Te proporcje miałyby być odwrócone na korzyść Europy.

Szef dyplomacji europejskiej Joseph Borell wskazał, że od teraz kraje członkowskie przeznaczą w ciągu trzech lat 70 miliardów euro na zwiększenie swoich zdolności obronnych. Borell przyznał, że chociaż nie był fanem byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, to jednak miał on rację, iż Europejczycy za mało wydają na zbrojenia.

Negatywnie na temat przestawienia gospodarki na potrzeby wojenne wypowiedział się dla „Politico” między innymi historyk wojskowości Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM). Wskazał on, że tworzenie „gospodarki wojennej” nie jest konieczne w tej chwili.

Z kolei dr Ben Tallis z German Council on Foreign Relations uważa, że trzeba uświadomić obywatelom w części Europy Zachodniej, iż „Ukraina walczy o całą naszą wolność”, a przesłanie to wydaje się, że nie dotarło w pełni do części Europy Zachodniej.  – Oni chronią nas przed atakiem. Jeśli tak to postrzegamy, to naprawdę powinien to być nasz konflikt, który powinniśmy wygrać – mówił. Dodał, że należy znormalizować tę logikę i zaakceptować, że znajdujemy się w stanie poważnego konfliktu, który musimy wygrać. – Myślę, że dobrze jest zacząć przygotowywać na to umysły ludzi – sugeruje.

„Die Welt” krytycznie odnosi się do sugestii europejskiego komisarza przestawienia gospodarki na tryb wojenny. Zapytuje, co by to miało oznaczać? Czy chodzi o przejęcie fabryk, kontrolę cen, racje żywnościowe? Niemieckie medium docieka, co europejscy politycy mają na myśli, gdy wspominają o potrzebie „gospodarki wojennej”?

Zgodnie bowiem z definicją, gospodarka wojenna oznacza drastyczne środki, jakie w przeszłości stosowały państwa, by zreorganizować cały system gospodarczy, w tym produkcję przemysłową w taki sposób, aby nadać priorytet produkcji na potrzeby działań wojennych.

Komisarz Thierry Breton nie raz, a wielokrotnie przywoływał ten termin. Po raz pierwszy wspomniał go w marcu br., wskazując na potrzebę dostarczenia broni Ukrainie i uzupełnienia własnych zapasów. Odbył on też rundkę po całej UE, odwiedzając zakłady zbrojeniowe. Tam miał się spotkać z licznym skargami na brak długoterminowych kontraktów i zbyt opieszałe działanie władz. Breton chciał przyspieszyć zmiany i „rozruszać” bazę przemysłową dzięki nastawieniu na produkcję wojenną.

Ambasador Niemiec w Polsce Thomas Bagger uważa taktykę Bretona za bezproduktywną i obawia się, że nie będzie pozytywnej reakcji Warszawy na doniesienia o przestawieniu gospodarki Niemiec na potrzeby wojenne. Bagger brał udział w konferencji Lennart Meri w Tallinie na początku maja.

Podobnie jak niemiecki ambasador myśli Edward Lucas z Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA), który obawia się nieporozumień z powodu użycia terminu „gospodarka wojenna”.

Analityk Tallis przypomina, że podobnego określenia użył prezydent Emmanuel Macron. Termin może nie oznaczać dramatycznych działań, ale tak czy inaczej chodzi o „dużą kontrolę państwa nad gospodarką i kierowanie gospodarką przez państwo”. Dodaje, że „prawdopodobnie oznaczałoby to różnego rodzaju reglamentacje, które wysyłałyby bardzo interesujący sygnał do populacji europejskich”. Jego zdaniem, obecne pokolenie polityków w Europie Zachodniej nie wydaje się być skłonne do wysłania takich sygnałów.

Nathalie Tocci z włoskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych sugeruje, że takie wezwania do przestawienia gospodarki na potrzeby wojenne, chociaż nie oznaczają tego, co w przeszłości, to jednak mają wysłać przesłanie do ludzi, by się pogodzili z tym, iż od teraz trzeba będzie wydawać fundusze na znacznie poważniejsze potrzeby niż sprawy wewnętrzne.

Estoński minister obrony Hanno Pevkur uważa, że nie ma potrzeby używania tego określenia, bo i tak każdy w jego kraju zdaje sobie sprawę, że Rosja jest zagrożeniem egzystencjalnym i każdy w Europie powinien to sobie uświadomić.

Francuski „Le Monde” w kwietniu tego roku przestrzegał, że zwłaszcza biedniejsze kraje z Europy Środkowo-Wschodniej drastycznie odczują przechodzenie na „gospodarkę wojenną’, ponieważ z powodu wydawania coraz większych funduszy na zbrojenie, zabraknie ich na inne dziedziny np. na zdrowie, edukację, czy „zieloną transformację”.

Ukraina zużywa około 5 tys. sztuk amunicji dziennie i wciąż prosi o jej dostarczenie.

Z najnowszego raportu szwedzkiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem wynika, że w 2022 r. na zbrojenia świat wydał ponad 2,24 bln dol., czyli 2,2 proc. światowego produktu krajowego brutto. Liderem są USA (39 proc. całości funduszy), a potem Chiny (13 proc.) i Rosja (3,9 proc.). Za nimi plasują się Indie, Arabia Saudyjska, Wielka Brytania, Niemcy, Francja itd.

W niezwykle szybkim tempie dozbrajają się kraje Europy Środkowo-Wschodniej, kraje bałtyckie i na południu Europy. Wziąwszy pod uwagę stosunek PKB do wydatków wojskowych, to Grecja wydaje 3,76 proc. swojego PKB na obronę, Polska – 2,42 proc., a kraje bałtyckie, Chorwacja i Słowacja przekraczają zalecenia NATO wynoszące 2 proc. PKB. Dla porównania Francja wydaje 1,9 proc., a Niemcy 1,4 proc. PKB.

Wydatki Polski na zbrojenia w tym roku mają wynieść 4% PKB. Warszawa zawarła m.in. kontrakt o wartości 10 mld dolarów z amerykańskim koncernem Lockheed Martin na zakup 500 wyrzutni rakiet HIMARS. Docelowo będziemy ich mieć więcej niż Amerykanie na swojej ziemi.

„Le Monde” sugeruje, że Polska, podobnie jak inne, zwłaszcza biedniejsze kraje europejskie inwestują w przemysł zbrojeniowy i już pogrążają się „w gospodarce wojennej”, ale nie można tego uznać za „postęp ludzkości”.

 

Źródło: politico.eu, dw.com, lemonde.fr

AS

 

„Wszystkie maski Kremla. Czy Rosja się nawróciła?” ZOBACZ CAŁY FILM!

Choroba współczesnego świata: Według psychiatrów depresja będzie wkrótce czołowym problemem społecznym

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram