2 lipca 2013

Ukraina kluczy między Zachodem i Rosją

(Ulica we Lwowie. Fot. J. Bereza)

Podpisując w końcu maja memorandum o pogłębieniu współdziałania między Ukrainą a Euroazjatycką Komisją Gospodarczą (EuKG), organem wykonawczym Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu (UC) i jednocześnie zabiegając o zawarcie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską nasz wschodni sąsiad zachowuje się jak atrakcyjna panna na wydaniu – puszcza oko do Rosji i obiecuje posag UE. Taka polityka wydaje się też spełniać oczekiwania obywateli Ukrainy – podzielonych sympatiami między Rosję a szeroko pojmowany Zachód.

 

Memorandum o pogłębieniu współdziałania między Ukrainą a Euroazjatycką Komisją Gospodarczą (EuKG) podpisał 31 maja w Mińsku premier Mykoła Azarow. Euroazjatycka Komisja Gospodarcza jest organem wykonawczym Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu (UC) i postrzegana jest jako przedłużenie oraz wzmocnienie polityki odbudowywania więzi gospodarczych niektórych państw postsowieckich. Każde z nich realizuje swoje interesy gospodarcze samodzielnie, ale szczególnie w sektorach strategicznych, jak górnictwo naftowe i gazowe czy przemysł metalurgiczny, powiązania tych trzech państw są mocno zakorzenione w przeszłości i dzisiaj przekładają się na układy handlowe oraz powiązania kapitałowe firm z dawnego ZSRS. Ostatnie ukłony rządu Ukrainy wobec Rosji, zmierzające do zniesienia zakazu prywatyzacji spółek należących do państwowego koncernu Naftohaz, są odbierane jako otwarcie drogi rosyjskiemu Gazpromowi do zwiększenia swojego wpływu, także kapitałowego, na sieć dystrybucji nośników energii na Ukrainie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nie drażnić niedźwiedzia

 

Rosyjski niedźwiedź od dawna szuka możliwości poszerzenia strefy ściślejszych powiązań gospodarczych z Białorusią i Kazachstanem o Ukrainę oraz państwa Azji Środkowowschodniej. Firmy rosyjskie oczywiście są obecne w różnych dziedzinach gospodarki ukraińskiej, ale wiele koncernów i grup kapitałowych wyemancypowało się od zależności rosyjskich i dzisiaj wchodzą w skład imperiów oligarchów ukraińskich. Ci zaś widzą coraz więcej korzyści w samodzielnej konsumpcji tortu, bez konieczności dzielenia się smakowitymi kawałkami z sąsiadami. Niemniej siła rosyjskiej gospodarki i potencjał drzemiący w zasobach surowców naturalnych, od energetycznych po metale szlachetne i surowce dla przemysłu chemicznego, sprawiają, że Ukraina musi liczyć się z głosem Moskwy. Dla Rosji natomiast podpisanie memorandum jest niewątpliwie krokiem do blokowania współpracy Kijowa z Brukselą, która waha się, jakie postawić wymagania Ukrainie i jak przygarnąć Ukrainę, separując ją od silniejszych związków z Rosją.

 

Podpisany przez premiera Azarowa dokument o większej współpracy z Rosją, Białorusią i Kazachstanem jest bardziej deklaracją niż konkretnym zobowiązaniem do integracji z UC. Jest za to sygnałem dla tego bloku, że rząd ukraiński nie jest skazany na integrację z zachodnią Europą. Jednocześnie jednak nie zamyka Ukrainie możliwości zawarcia umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Co ciekawe, odbierany jako gest wobec Rosji ruch wokół Naftohazu byłby konieczny także w perspektywie przyjęcia wariantu integracji z krajami Unii Europejskiej, gdzie prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych jest jednym z priorytetów polityki UE.

 

Z drugiej strony Rosja, od czasu „wojny gazowej” w 2008 roku, zachowuje dużą rezerwę co do pewności Ukrainy jako partnera i kraju tranzytowego dla eksportu rosyjskiego gazu na Zachód, w tym do Polski. Potencjalne przejęcie przez rosyjską firmę udziałów w ukraińskiej spółce zależnej od Naftohazu (wciąż państwowego UkrTransHaz, który dysponuje gazociągami) byłoby zabezpieczeniem interesów handlowych Rosji i zdywersyfikowaniem możliwości swobodnej sprzedaży gazu, stanowiącego dla Rosji jedno z ważniejszych źródeł dochodów budżetowych. Obejściu Ukrainy służą też projekty Nord Stream i South Stream, dlatego też znajdująca się w żelaznym uścisku Ukraina wielkiego wyboru nie miała – mogła szybko stracić udział w tranzycie i być skazana na płacenie za gaz cen jednych z najwyższych w Europie.

 

Podzielone społeczeństwo

 

Rozgrywając swoją kartę władze Ukrainy balansują nie tylko w układzie sił międzynarodowych, muszą bowiem brać pod uwagę nastroje wewnątrz społeczeństwa, w którym coraz częściej dopuszcza się „wariant szwajcarski” – jedno państwo, kilka języków. Z punktu widzenia stabilności państwa i prowadzenia samodzielnej, ukraińskiej polityki zagranicznej, jest to dla Kijowa wariant optymalny, co nie oznacza, że uda się go zrealizować. Każda silniejsza próba forsowania języka ukraińskiego jako jedynego prawnie obowiązującego w mediach, uczelniach czy w urzędach budziła opór wschodniej Ukrainy.

 

Z drugiej strony sposób sprawowania funkcji i decyzje podejmowane przez ministra oświaty i nauki (na stanowisku od 2010 roku) przez silnie prorosyjskiego i antyzachodniego Dmytro Wołodymyrowicza Tabacznyka traktowana jest w wypowiedziach Ukraińców z zachodnich regionów niemal jako zdrada narodowa. Język, nauka historii oraz stosunek do Rosji i Zachodu to niejedyne granice podziału. Przy okazji majowych obchodów Święta Pracy czy Dnia Zwycięstwa uwidacznia się odmienny stosunek do przeszłości – okresu komunizmu czy II wojny światowej. Ocena działań OUN/UPA  jest na wschodzie jednoznacznie negatywna, a w zachodnich regionach Stepan Bandera i inni dowódcy OUN/UPA mają swoje ulice i honorowe obywatelstwa gmin. Idąc dalej – niemal po połowie dzieli się poparcie integracji Ukrainy z Rosją lub Unią Europejską. Nie można też zapominać o olbrzymim zróżnicowaniu religijnym społeczeństwa ukraińskiego, które nawet w obrębie dominującego prawosławia podlega różnym ośrodkom władzy kościelnej – w Kijowie lub w Moskwie.

 

Na wahania opinii obywateli Ukrainy oddziałuje sytuacja gospodarcza, a wyniki firm ukraińskich co najmniej od połowy 2012 roku są kiepskie. Założony na ten rok wzrost PKB o 3,4 proc. już dzisiaj wydaje się mało realny. Tegoroczne dane po I kwartale wskazują na stan recesji gospodarczej, którą najsilniej odczuwa budownictwo, w którym produkcja spadła w o blisko 17 proc. Nic dziwnego, że silnemu mimo wszystko ruchowi komunistycznemu rośnie konkurencja po lewej stronie sceny politycznej – ruch narodowo-socjalistyczny. Głośnym echem w mediach na Ukrainie odbiła się demonstracja Związku Nacjonalistycznego w połowie maja tego roku w Odessie, gdzie jedno z haseł umieszczonych na transparentach brzmiało: „Narodowo-socjalistyczny ratunek dla Europy”. W przypadku pogłębiania się recesji gospodarczej można spodziewać się dalszych zmian w układzie sił politycznych – wybiegającego dalej niż podział językowy czy historyczny. Wątpliwe,  aby satysfakcjonującym rozwiązaniem wewnętrznych problemów Ukrainy była emigracja zarobkowa dzięki wprowadzonym ostatnio ułatwieniom wizowym czy pojedyncze inwestycje kapitału zachodniego lub dalekowschodniego (np. japońskiego w podupadającej branży motoryzacyjnej). Powstaje więc pytanie, który kierunek współpracy wybierze Ukraina, podejmując próbę wyjścia z regresu gospodarczego i jaki udział w tych działaniach może mieć Polska?

 

Czas na konkrety dla Polski

 

Wydaje się, że ekipa prezydenta Janukowycza i premiera Azarowa chciałaby jedynie zapewnić sobie możliwości wolnego handlu z krajami Unii Europejskiej, w tym z Polską, nie zamykając drogi do krajów Euroazjatyckiej Komisji Gospodarczej – zarówno do eksportu swoich wyrobów na chłonny rynek rosyjski, jak i dostępu do różnorodnych surowców oraz artykułów rolnych z Rosji czy Kazachstanu.

 

Polska, mimo bliskiego sąsiedztwa i braku bariery językowej, nie wykorzystuje swojej szansy rozwoju stosunków gospodarczych i społecznych z Ukrainą. Nasza obecność na rynku ukraińskim jest z pewnością o wiele mniejsza niż pozwalałyby na to potencjały obydwu gospodarek. Na ukraińskich ulicach widać pojedyncze reklamy polskich producentów materiałów budowlanych, sprzedajemy za Bug także wyroby spożywcze i artykuły rolne. Dla polskiego konsumenta ukraińską marką znaną ze sklepów w kraju jest przede wszystkim piwo. Tymczasem Polska może być dla Ukrainy poważnym partnerem gospodarczym, jednocześnie dbającym o interes polityczny i budującym swoją pozycję na fundamencie prawdziwego stosunku do historii.

 

Jak komentuje Marta Jaroszewicz z Ośrodka Studiów Wschodnich, powołując się na opublikowane 5 czerwca badania ukraińskiego Komitetu Statystycznego oraz Akademii Nauk, Polska jest postrzegana przez obywateli Ukrainy jako kraj atrakcyjny i ważny kierunek migracji zarobkowej. Ekspert polskiego OSW pisze m.in.: „Najciekawsze wnioski badania dotyczą roli Polski, którą sondaż wskazuje jako drugi po Rosji kraj docelowy dla ukraińskich imigrantów zarobkowych (przed wcześniejszymi liderami takimi jak Włochy i Czechy). O ile w latach 2005–2008 w Polsce miało pracować 118 tysięcy Ukraińców, o tyle w latach 2010–2012 już 168 tys. Migranci przebywający w Polsce charakteryzują się stosunkowo dobrym wykształceniem, aż 60 procent z nich deklaruje pełne wykształcenie średnie, udział osób z wyższym wykształceniem wynosi 12 proc. (w Niemczech aż 90). Jest to także w większym stopniu migracja kobiet, w przeciwieństwie na przykład do Rosji, gdzie dominują mężczyźni imający się prac w budownictwie i usługach.”

 

Tak duża liczba wykształconych osób z Ukrainy, mających kontakt z naszym krajem, może być bazą do budowania wzajemnej wiedzy o obydwu sąsiadach. Trzeba też pamiętać o liczącej około 1 miliona grupie Polaków na Ukrainie i kolejnych osobach mających w swoich rodzinach dziadków lub rodziców pochodzenia polskiego. Mimo braku silnego wsparcia z Polski są oni najczęściej patriotycznymi ambasadorami sprawy polskiej, czując jednocześnie specyfikę Ukrainy. Szans na budowanie dobrych relacji jest wiele, ale przy okazji negocjowania umowy o stowarzyszeniu Ukrainy z Unią Europejską Polska powinna zadbać o uregulowanie niewyjaśnionych do tej pory problemów. Zarówno tych, dotyczących nauczania wspólnych elementów historii obydwu państw, jak i traktowania mniejszości narodowych na zasadach równoważnych.

 

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie