Polski rząd nie tylko aktywnie wspiera Ukrainę w obronie przed rosyjską agresją, ale wcielił się w rolę głównego lobbysty dążeń Kijowa na arenie międzynarodowej. Warszawa forsuje więc szybką akcesję wschodniego sąsiada do Unii Europejskiej… Tymczasem „prometejskie” podejście do polityki wschodniej może nas dużo kosztować. Wejście Ukrainy do Unii to bowiem dla nas zagrożenie w kilku strategicznych obszarach…
„Nasz wschodni sąsiad jest nie tylko krajem zniszczonym wojną, ale też ogromnym państwem, którego integracja będzie kosztowna i może być społecznie bolesna dla obecnych członków UE”, czytamy na łamach portalu rp.pl.
Według medium pierwszą oznaką możliwych negatywnych konsekwencji bliższej współpracy z Kijowem jest zalew polskiego rynku spożywczego zbożem z Ukrainy, do jakiego doszło ze względu na obojętność władz wobec ostrzeżeń ekspertów. Produkty rolne zza wschodniej granicy zagroziły stabilności krajowych producentów z powodu znacznie niższej ceny.
Wesprzyj nas już teraz!
Tym razem polskie władze miały możliwość, choć skorzystały z niej zdecydowanie za późno, ograniczenia wpływu towaru na krajowy rynek przez wprowadzenie specjalnych zasad przewozu płodów rolnych przez Rzeczpospolitą – gdy jednak Ukraina stanie się częścią unijnych struktur ochrona rodzimych producentów przed konkurencją rolników zza granicy będzie niemożliwa… a nasz wschodni sąsiad jest w zakresie produkcji żywności potęgą. Konsekwencje dla niedochodowego i stłamszonego przez handlową dominację zagranicznych korporacji polskiego rolnictwa łatwo sobie wyobrazić.
Problem dostępu do wewnętrznego rynku UE będzie zdaniem wypowiadającego się dla medium prof. Jarosława Pietrasa największą kością rozdziału. W wypadku włączenia Ukrainy w unijne struktury z podobną sytuacją jak rolnicy będzie musiał zmierzyć się sektor wydobywczy i przemysł. Jak donosi „Rzeczpospolita”, perspektywa taka nie przypada do gustu rządom wielu państw znajdujących się już w UE, dając im motywację do opóźniania integracji Kijowa z Brukselą.
Kolejnym zagrożeniem dla polskich interesów może okazać się zmiana unijnej polityki finansowej. Akces Ukrainy oznaczałby najprawdopodobniej, że Polska wraz z innymi państwami Europy Środkowo – Wschodniej stanie się już płatnikiem netto przyznawanych przez Brukselę funduszy. Pamiętać należy przy tym, że środki rozdzielane przez UE to pieniądze kierowane, a rozporządzanie nimi przez samorządy często staje się źródłem patologii i zastoju rozwoju kluczowych projektów nieobjętych dotacjami.
Źródło: rp.pl
FA