33-letnia imigrantka z Ukrainy, która miała kilka fałszywych paszportów i podawała się za członkinię rodziny Rotschildów, weszła w krąg doradców Donalda Trumpa po jego prezydenturze i kilkakrotnie była gościem w jego domu – podał w piątek dziennik „Pittsburgh Post-Gazette”. Dochodzenie w sprawie kobiety prowadzi FBI.
Według śledztwa dziennikarzy „Pittsburgh Post-Gazette” i medialnego konsorcjum Organized Crime and Corruption Reporting Project (OCCRP), kobieta – urodzona w Tarnopolu Inna Jaszczyszyn – podawała się za „Annę de Rotschild”, starając się zaprzyjaźnić i wejść we współpracę biznesową z ludźmi z kręgu byłego prezydenta. Jak wynika z opublikowanych zdjęć i nagrań, Jaszczyszyn kilkakrotnie odwiedziła rezydencję Trumpa Mar-a-Lago na Florydzie i grała z nim w golfa, w towarzystwie m.in. republikańskiego senatora Lindseya Grahama. Rozmawiając ze współpracownikami prezydenta, miała mówić o swoich rzekomych inwestycjach na Bahamach, w Monako, czy o budowie toru Formuły 1 w Miami.
Wesprzyj nas już teraz!
Gazeta opublikowała też zdjęcia czterech różnych paszportów kobiety, z których tylko jeden – ukraiński – zawierał jej prawdziwe imię. Posiadała też paszporty USA i Kanady na nazwisko Anna de Rotschild oraz rosyjski na nazwisko Anna Anisimowa. Dokumenty te miały zostać przekazane FBI, które prowadzi w jej sprawie „śledztwo zataczające coraz większe kręgi”. Własne dochodzenie prowadzą też kanadyjscy śledczy.
Według gazety otoczenie Trumpa dopiero w marcu br. odkryło, że ma do czynienia z oszustką.
Z tekstu „Pittsburgh Post-Gazette” wynika, że partnerem biznesowym Jaszczyszyn był pochodzący z Moskwy biznesmen Walerij Tarasenko. Zeznał on później, że kobieta „używała fałszywej tożsamości jako Anna de Rotschild, by zdobyć dostęp i zbudować relacje z amerykańskimi politykami, w tym z Donaldem Trumpem, Lindseyem Grahamem, (byłym gubernatorem stanu Missouri) Erikiem Greitensem i innymi”.
Zanim zaczęła podawać się za Annę de Rotschild, Jaszczyszyn pracowała w zarejestrowanej na Florydzie firmie specjalizującej się w „dawaniu rosyjskim ciężarnym matkom opcji, by ich dzieci uzyskały obywatelstwo USA”. Była też m.in. szefową fałszywej fundacji charytatywnej United Hearts of Mercy (fundację o takiej samej nazwie prowadził w Kanadzie Tarasenko), która w rzeczywistości miała być źródłem pieniędzy dla grupy przestępczej.
Jak powiedział gazecie były agent Secret Service Ron Williams, ochrona posiadłości Trumpa powinna była zweryfikować tożsamość kobiety, ale „to nie znaczy, że tak się stało”.
– Kwestia brzmi, czy było to zagrożenie związane ze szpiegostwem, czy z oszustwem. Problemem jest sam fakt, że w ogóle zadajemy to pytanie – powiedział inny były oficer służby, Charles Marino.
Jeszcze w czasie prezydentury Trumpa dwie kobiety pochodzące z Chin – z których jedna miała dwa paszporty i dysk USB ze złośliwym oprogramowaniem – zostały skazane za nielegalne wejście na teren jego posiadłości.
Źródło: Oskar Górzyński (PAP)