Część wiernych prawosławnej parafii Nie ręką ludzką sporządzonego obrazu Chrystusa Zbawiciela we wsi Chodosi w rejonie rówieńskim przeszła do nieuznawanego przez Moskwę Patriarchatu Kijowskiego na znak protestu przeciwko propagandzie uprawianej przez duchownych.
Według mediów ukraińskich, prawosławny duchowny zaproszony na uroczystości z sąsiedniej wsi modlił się w ich świątyni za prezydenta Rosji Władimira Putina i za „wojsko ruskie”. Po tych słowach duża część wiernych opuściła cerkiew należącą do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM) i utworzyła wspólnotę niekanonicznego Patriarchatu Kijowskiego.
Wesprzyj nas już teraz!
20 września w dotychczasowej świątyni zamknęli się ci parafianie, którzy pozostali w UKP PM. Jeden z nich wystrzelił z pistoletu gazowego do tych, którzy domagali się otwarcia drzwi, za co został zatrzymany, a całą sprawę zgłoszono miejscowej milicji. Miejscowy proboszcz zapewnia, że sam nigdy nie modlił się za Putina, gdyż uważa go za przyczynę „ukraińskich nieszczęść”. Całą sprawę badają organy porządkowe.
Tymczasem eparchia (diecezja) rówieńska Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK) stwierdziła stanowczo, że nie ma nic wspólnego z tymi wydarzeniami. Na początku września arcybiskup rówieński i ostroski UKP PM Bartłomiej wydał oświadczenie do swoich wiernych, w którym stwierdził, iż zwolennicy UKP PK swoimi działaniami „oddalają czas ewentualnego zjednoczenia w przyszłości w jeden Kościół Prawosławny na Ukrainie”.
KAI
mat