Jak podaje „Rzeczpospolita”, Polacy w tym roku wykupili już 20,7 mln opakowań antydepresantów – to o milion więcej niż rok temu. O połowę wzrosła też liczna dni na L4 z powodu zaburzeń psychicznych.
Jeszcze przed tzw. drugą falą pandemii, czterech na dziesięciu Polaków oceniało, że przedłużający się lockdown odbił się na ich psychice. Co trzeci z 1,5 tys. pracowników objętych badaniem Koalicji Bezpieczni w Pracy dostrzegli u siebie zaburzenia nastroju i lęki, a co czwarty problemy ze snem.
Wesprzyj nas już teraz!
Zły stan psychiczny i coraz bardziej nasilające się obawy Polaków potwierdza też unijny wskaźnik ESI, badający nastroje przedsiębiorców i konsumentów. „W listopadzie ESI dla Polski spadł aż o 9,5 pkt – najbardziej w Europie i przy 70,1 pkt był jednym z najgorszych w Unii” – podaje „Rz”.
Jednak prawdziwą pandemię widać dopiero po zwolnieniach wystawionych powodu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania (w tym depresji i reakcji na ciężki stres). 14,9 mln L4 to o połowę więcej niż w zeszłym roku.
Niepokojąco wyglądają sposoby radzenia sobie z problemami natury psychicznej. Jak podaje „Rzeczpospolita”, z badania Human Power wynika, że ponad połowa pracowników sięga w takich sytuacjach po alkohol, a 87 proc. po środki uspokajające. Znacznie wzrosła też sprzedaż antydepresantów i leków stabilizujących nastrój. Apteki zarejestrowały w tym roku sprzedaż 20,7 mln opakowań preparatów dostępnych na receptę (o milion więcej niż rok temu), do tego dodać należy wzrost sprzedaży wykupywanych na potęgę leków i suplementów diety dostępnych bez recepty.
Źródło: „Rzeczpospolita”
PR