Wiele wskazuje na to, że szczątki ukrywającego się aż do śmierci w 1982 roku żołnierza AK i WiN Antoniego Dołęgi, ps. „Znicz” zostały właśnie odnalezione przez pracowników Instytutu Pamięci Narodowej.
Niepełnosprawnego żołnierza niepodległościowego podziemia ukrywało wielu mieszkańców okolic Łukowa w dzisiejszym województwie lubelskim. Miejsce pochówku wyjawił syn ostatniego gospodarza, który udzielał potajemnej gościny „Zniczowi”.
Wesprzyj nas już teraz!
Szczątki, prawdopodobnie żołnierza AK i WiN, odnaleziono w miejscowości Popławy-Rogale. Dołęga, według relacji okolicznych mieszkańców, ukrywał się do końca życia. Zmarł w 1982 r. Został pochowany po kryjomu.
– Na koniec ukrywał się u nas w gospodarstwie, u nas umarł i tu go mój ojciec pochował. To było w stanie wojennym, nie pamiętam dokładnie kiedy. Ojciec go pochował po kryjomu, komuna wtedy była, baliśmy się – mówił Marek Artowicz ze wsi Popławy-Rogale. – Ojciec, jak umierał to mi przykazał, żebym nikomu tego miejsca nie wyjawił. Ale pomyślałem, że trzeba w końcu powiedzieć, bo jak wymrze to pokolenie, to nikt nie będzie wiedział i już zawsze będzie leżał w tym lasku. Dlatego powiedziałem rodzinie – stwierdził.
Wydobyte z grobu szczątki żołnierza zostaną poddane badaniom genetycznym. Wszystko jednak wskazuje, że analizy potwierdzą tożsamość Żołnierza Niezłomnego.
– To jest specyficzny teren, tu są dawne zaścianki szlacheckie. Do 1954 r. tu był najsilniejszy zbrojny opór na Lubelszczyźnie. Powiat łukowski był najgorzej oceniany przez władze komunistyczne spośród wszystkich, w całej Polsce, pod względem postaw politycznych. Jest dokument, który mówi, że tutaj były najgorsze wyniki w wyborach – tak historyk, dr Jarosław Kopiński wyjaśnia przyczyny, dla których poszukiwany przez komunistów żołnierz mógł przez całe dziesięciolecia pozostawać nieuchwytny.
Grobu Antoniego Dołęgi poszukiwał wnuk jego siostry, Ronald Werelich. – Za pośrednictwem portalu społecznościowego poznałem ludzi, u których wuj Antoni się ukrywał, m.in. Tadeusza Brzozowskiego, Jerzego Płudowskiego czy Dariusza Wysokińskiego, którego dziadek pozostawił testament, a w nim informacje na temat swojego dowódcy partyzanckiego z lasu, mojego wuja. Za ich pośrednictwem dotarłem do kolejnych rodzin, a było ich wiele, które ukrywały wuja przez kilkadziesiąt lat, i udało się ustalić miejsce pochówku Antoniego Dołęgi – opowiadał.
– O „Zniczu” pisaliśmy w drugim numerze naszego kwartalnika. Mieliśmy nawet sygnały od czytelników, że to zmyślona historia. Prawdopodobne odkrycie doczesnych szczątków Antoniego Dołęgi spowoduje wzrost zainteresowania jego postacią. Sierżant Józef Franczak „Laluś” pozostanie ostatnim Żołnierzem Wyklętym, który zginął z bronią w ręku z komunistycznymi siłami, ale historia „Znicza” pozwoli nam na nowo spojrzeć na lata historii Polski po 1956 r., okres walki z systemem komunistycznym – powiedział PCh24.pl Kajetan Rajski, redaktor naczelny pisma „Wyklęci”.
Źródło: rmf24.pl, własne.
RoM