Jak informuje amerykański Financial Times, brukselskie elity pozostają otwarte na współpracę z Rosją w sprawie dostaw surowców energetycznych.
„W Unii Europejskiej trwają dyskusje na temat powrotu do rosyjskiego gazu. Zwolennicy rozwiązania przekonują, że może to przynieść nie tylko obniżenie kosztów energii, ale i pomóc w zachęceniu Moskwy do rozmów pokojowych” – donosi Financial Times. Urzednicy stawiają jednak warunek, jakim jest podjęcie rozmów pokojowych w władzami Ukrainy.
Powrót do rosyjskiego gazu miał zostać poparty przez niektórych niemieckich i węgierskich urzędników, a „także przy wsparciu innych stolic, które postrzegają pomysł, jako sposób na obniżenie kosztów energii”. Ostry sprzeciw propozycji mieli wyrazić politycy z „Europy wschodniej i najbliżsi sojusznicy” Kijowa.
Wesprzyj nas już teraz!
Miesiąc po zatrzymaniu dostaw przez terytorium Ukrainy, błękitne paliwo płynie do Europy jedynie poprzez rurociąg TurkStream. W ten sposób UE ograniczyła import rosyjskiego surowca o ok. 2/3. Jednak jak zauważa FT, część rosyjskiego paliwa dociera do europejskich portów w postaci skroplonego, „wybielonego” gazu.
Otwartość na rosyjskie surowce miałaby pomóc obniżyć koszty energii w całej Unii Europejskiej. Przed wojną aż 40 proc. dostaw gazu do Europy pochodziło z Rosji. Głównym odbiorcą surowca były Niemcy. O konieczności powrotu do projektu Nord Stream otwarcie wspominała lider Alternatywy dla Niemiec, Alice Weidel. Prawicowa partia posiada w Niemczech coraz większe poparcie i wyrasta na potencjalnego głównego koalicjanta CDU/CSU w przyszłym parlamencie.
Źródło: forsal.pl / interia.pl
PR