3 czerwca 2014

Unia Europejska musi się rozwiązać!

(REUTERS / FORUM)

Po latach doświadczeń, obserwowania tego co dzieje się w Strasburgu i Brukseli przestałem być euroentuzjastą, za jakiego się przez lata uważałem. Unia powinna się rozwiązać dla dobra wszystkich – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Bruno Gollnisch, francuski polityk, wykładowca akademicki, jeden z liderów Frontu Narodowego, deputowany do Parlamentu Europejskiego IV, V, VI, VII i VIII kadencji.


Od 1989 r. zasiada Pan w Parlamencie Europejskim. Jaka panuje tam atmosfera ? Czy zauważył Pan ewolucję mentalności eurodeputowanych?

Wesprzyj nas już teraz!

Muszę jednoznacznie powiedzieć, że nie lubię tamtejszej atmosfery. W instytucji tej panuje bardzo dziwny, obcy mi duch euroglobalistycznego mesjanizmu, zadufania w sobie, samozadowolenia, brak krytycyzmu, co pozostawia bardzo mało miejsca na dyskusje. Jest to szokujące, bo w sytuacji ewidentnych porażek jakie ponosi Unia, każdy myślący eurodeputowany powinien być krytyczny w stosunku do siebie, stawiać pytanie o ich przyczynę. Tak nie jest.

Zamiast tego twierdzi się, że jedynym wyjściem jest zwiększenie integracji, stworzenie super rządu itd. Na co dzień parlament zajmuje się bardzo mało ważnymi sprawami, tworząc normy i przepisy, które jedynie krępują społeczeństwo, przy jednoczesnym otwieraniu naszych gospodarek na konkurencję krajów z niskimi płacami, brakiem jakiejkolwiek ochrony socjalnej, higieny, bezpieczeństwa pracy, organizacji związkowych. Rezultaty tej polityki są tragiczne, ale wyjaśnia się je brakiem odpowiedniej integracji europejskiej. Ma się wrażenie, że jesteśmy w pociągu, który zbliża się do przepaści przy zadowoleniu jego pasażerów.

Wydaje się, że społeczeństwa krajów unijnych zaczynają dostrzegać absurdalność tej sytuacji. Świadczą o tym wyniki ostatnich wyborów europejskich, w których partie prawicowe i narodowe zdobyły znacznie większe poparcie niż dawniej. Czy Front Narodowy z 25 deputowanymi będzie się starać sformułować grupę europarlamentarną?

Tak, są już prowadzone negocjacje i myślę, że zakończą się pomyślnie.

Na ile nowy układ w europarlamencie będzie mieć wpływ na jego politykę ?

Jestem realistą. Nie sądzę, by doszło do zasadniczej zmiany tej polityki, bo tradycyjne partie wciąż stanowią w nim większość. Nie oznacza to, że nie będziemy robić nic. Myślę, że będzie można bardziej skutecznie krytykować i blokować uchwały zagrażające rodzinie, sprzeczne z zasadami moralności chrześcijańskiej, panoszącego się popierania stowarzyszeń i organizacji homoseksualnych.

W Parlamencie Europejskim wciąż jest szereg eurodeputowanych, którzy nie przyznają, że Europa ma chrześcijańskie korzenie. Benedykt XVI podkreśla, że przeciwstawianie się tej prawdzie lub jej ignorowanie “jest  oznaką niedojrzałości, a nawet słabości”. Krytykuje ową “święcką bezkompromisowość”. Obserwuje Pan rozszerzanie się tej tendencji?

Niestety, tak. Jest to obecnie dominujące przekonanie. Trzeba wiedzieć, że religia jest tolerowana, ale jako rodzaj „prehumanizmu”, od której wymaga się tylko współdziałania na rzecz światowego triumfu liberalizmu ekonomicznego i filozoficznego. Prawdziwym dogmatem „religijnym” obecnej Unii Europejskiej jest stworzenie na szczeblu światowym, wolnego przepływy towarów, kapitału i ludzi. Oczywiście, odbywa się to pod płaszczykiem szczytnych haseł, takich jak np. prawa człowieka, ale są to prawa człowieka bez Boga. Świętością jest zasada „niezróżnicowania” we wszystkich dziedzinach. Praktycznie bluźnierstwem jest odróżnianie narodów, kultur, płci itp. Nieszczęście dla tego, który przeciwstawiałby się metodycznej promocji LGBTI (Lesbijek, Gejów, Bi, Trans, Interseksualistów), bo byłoby to dyskryminujące. Tak samo „dyskryminacją” są wszelkie próby sprzeciwu wobec masowej emigracji, ochrona naszych rynków itd.

Są szansę, by Unię zreformować, przebudować, uczynić organizmem broniącym interesów europejskich i narodowych poszczególnych jej członków?

Po latach doświadczeń, obserwowania tego co dzieje się w Strasburgu i Brukseli przestałem być euroentuzjastą, za jakiego się przez lata uważałem. Unia powinna się rozwiązać dla dobra wszystkich. Tylko wolna współpraca gospodarcza może przynieść rezultaty, bo jednoznacznie widać, że najlepiej funkcjonują przedsiębiorstwa pozaunijne, takie jak np. Airbus, Ariane czy Centrum Badań Nuklearnych (CEA).

Wróćmy do problematyki francuskiej. W czym upatruje Pan historyczny sukces Frontu Narodowego w wyborach europejskich?

Francuzi stają się coraz bardziej świadomi, że rządzące od lat, na przemian, dwie główne siły polityczne: Unia na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) i Partia Socjalistyczna, w gruncie rzeczy prowadziły tą samą politykę, której rezultatami jest zadłużenie państwa, fiskalizm, bezrobocie, spadek siły nabywczej społeczeństwa, marazm gospodarczy i masowa emigracja. Ludzie dostrzegają, że Front Narodowy jest poważną partią posiadającą alternatywny program i kompetentnych polityków. Do naszego sukcesu przyczynił się też rozkład moralny UMP i PS, które systematycznie wstrząsane są skandalami finansowymi.

Wygrana FN przyśpieszyła rozbicie wewnętrzne UMP i PS. FN jawi się w tej chwili jako pierwsza partia Francji. Czy w tej sytuacji nie powinno dojść do rozwiązania przez François Hollanda parlamentu?

Jest czymś oczywistym, że parlament nie jest obecnie reprezentacją narodową. François Hollande może chcieć go rozwiązać gdy nie powiedzie się polityka nowego rządu Manuela Vallsa lub gdy skalkuluje, że przyjęcie rządów przez opozycję ocali go od odpowiedzialności za sytuację w kraju i umożliwi start w przyszłych wyborach prezydenckich.

Front Narodowy może kiedyś przejąć władze we Francji?

Jest to bardzo realne. Dużo zależeć będzie od przyszłych wyborów regionalnych. Nasza sytuacja jest dość trudna, bo obowiązujący system wyborczy sprawia, że mając obecnie 25 procentowe poparcie posiadamy w parlamencie tylko trzech deputowanych. Prezydent być może będzie zmuszony do zmiany tego systemu na bardziej proporcjonalny. Liczmy też na sukces w wyborach prezydenckich w 2017 r.

Dziękuję za rozmowę

 

Franciszek L. Ćwik


Bruno Gollnisch wykładał prawo Japonii w Państwowym Instytucie Języków i Cywilizacji  Wschodnich. W latach 1980 – 1981 był asystentem na Uniwersytecie w Metzu. Od 1981 r.do 2005 r. pracował jako profesor języka i cywilizacji japońskiej na Uniwersytecie Jean Moulin – Lyon 3. Jest też specjalistą w dziedzinie obrony i prawa międzynarodowego.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij