Wygląda na to, że skończyły się złote czasy dla bankierów. Eurobiurokratom nie podoba się, że w czasach kryzysu żyją ponad stan. Unia Europejska planuje więc wprowadzić do opracowanych przez Komitet Bazylejski ds. Nadzoru Bankowego projektów ustaw, szereg nowelizacji, które ograniczą bankierom możliwości przyznawania sobie premii. A ponieważ „tako rzecze Unia Europejska”, tak stać się musi…
Status bankierów powinien zostać zrównany z dostawcami energii czy wody, uważają eurobiurokraci. Dodają też, że banki nie są maszynkami do robienia pieniędzy. Nowelizacje mają znieść kulturę bonusów, która w opinii ustawodawców mocno zaważyła na fatalnym stanie europejskiej gospodarki. Głosowanie w Parlamencie Europejskim nad planowanymi zmianami odbędzie się 8 maja.
Wesprzyj nas już teraz!
Według Sharon Bowles z komitetu do spraw gospodarki i finansów wiele banków żyje w innym świecie i to budzi sprzeciw. Planowane zmiany w prawie mają zmienić ich postawę. Część banków odczuła niezadowolenie udziałowców oraz gniew społeczeństwa, zdecydowała więc o obcięciu pensji swoim pracownikom.
Główny dyrektor Barclays Plc, Robert Diamond sam zrezygnował z 1/10 wysokości swojego wynagrodzenia do czasu, gdy bank zacznie osiągać zyski. Ten radykalny krok wynika z irytacji inwestorów, którzy uznali, że jego zarobki są zbyt duże. Wcześniej gorąca atmosfera zapanowała w Citygroup, gdzie udziałowcy nie przyjęli planu płac.
Gorączkowe starania czynione przez bankowców, aby zablokować niekorzystne dla nich zmiany w prawie raczej nie przyniosą rezultatu. Dla unijnych urzędników zaostrzenie przepisów jest ukoronowaniem ich stanowiska w przygotowywanym przez nich akcie prawnym. Według Europejskiej Federacji Bankowej z siedzibą w Brukseli nie ma co liczyć na zmianę podjętej przez nich decyzji, gdyż „debata jest bardziej emocjonalna niż racjonalna” i do tego jeszcze polityczna.
To z pewnością nie ucieszy inicjatorów pomysłu wsparcia plajtujących banków pieniędzmi ze środków funduszu ratunkowego EMS. Zabiegają o to EBC oraz część krajów strefy euro. Inspiracją tego pomysłu jest fatalna sytuacja w Hiszpanii, gdyż tamtejsze banki chciałyby udzielać kredytów upadającym firmom, ale brakuje im na to funduszy. Na rząd nie mogą liczyć, ponieważ jest on w trakcie wdrażania ostrych cięć budżetowych.
Jednak Niemcy już zapowiedziały, że się na to nie zgodzą, podobnie Austria, Holandia i Finlandia. Jak się okazuje nie dałoby się tego zrobić również ze względów formalnych, gdyż traktaty takiej możliwości nie przewidują. EMS ma wspierać państwa, a nie banki.
Unia Europejska jednak udowodniła, że jej działania są zależne bardziej od jej kaprysu czy dostrzeżenia jakichś potencjalnych korzyści, niż od ustalanych przez siebie praw. Z pewnością gdyby widziały w tym jakiś wyższy interes, zawiesiłaby na czas kryzysu funkcjonowanie traktatów. Najwyraźniej klimat dla banków jest w Brukseli obecnie niesprzyjający. Swoją drogą ciekawe jakie są zarobki bankierów pracujących w tych bankach, które miałyby skorzystać potencjalnych dotacji z EMS?
I.Sz.
Źródło: www.forsal.pl, www.money.pl