Stany Zjednoczone nie mogą już postrzegać NATO jako struktury, przez którą są związane z Europą. Instytucje UE – chociaż nie rozpadną się – będą co raz bardziej ignorowane przez państwa członkowskie i stracą znaczenie. USA i Rosja jeszcze w tym roku zawrą swoistą umowę w sprawie Ukrainy – to tylko niektóre wypowiedzi amerykańskiego stratega, George’a Friedmana, który obecnie kieruje nowym think tankiem – Geopolitical Futures.
Politolog, były oficer wywiadu, założyciel ośrodka analitycznego Stratfor, którego udziały sprzedał, by utworzyć nowy think tank Geopolitical Futures, udzielił obszernego wywiadu portalowi EuroAktiw na temat sytuacji Europy, kluczowej roli Turcji w regionie euroazjatyckim oraz sytuacji w Rosji.
Wesprzyj nas już teraz!
Friedman odnosząc się do postrzegania Europy przez Waszyngton podkreślił, że jest ona widziana w znacznie szerszym kontekście Eurazji. – W tej chwili Amerykanie widzą kryzys, który rozciąga się od Pacyfiku po Atlantyk. Chiny są w kryzysie, Rosja jest w kryzysie. Bliski Wschód jest w niesamowitym kryzysie. Tak więc mamy do czynienia z sytuacją, w której to obszar o populacji 5 mld ludności przekształca się w sposób, którego nie można przewidzieć – mówił.
Analityk zauważył, że proces integracji UE nie powiódł się, ale też nie ma innej alternatywy. Strateg stwierdził, że sam kryzys imigracyjny, który obecnie dotyka Europę, nie stanowi większego problemu dla USA, ponieważ chodzi o przemieszczenie „zaledwie 0,5 proc. populacji”. To, co martwi Waszyngton, to niezdolność Europy do podjęcia konkretnych decyzji w tej kwestii i ich wyegzekwowania. – Można zdecydować, aby nie pozwolić na wjazd nikomu, a następnie podjąć środki w celu zapobieżenia temu. Jeśli zaś decyduje się, by przybyszy przyjąć i ich zintegrować, to też trzeba zrobić pewne rzeczy, aby to stało się realne. Tymczasem Europa jest niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek decyzji, co z amerykańskiego punktu widzenia jest najbardziej problematyczne – tłumaczył.
Zdaniem Friedmana jest to problematyczne, ponieważ Stany Zjednoczone mają powiązania z Europą. Kryzys w UE rzutuje na kryzys NATO, gdzie odbijają się napięcia, jakie istnieją pomiędzy krajami Unii Europejskiej. – Z tego powodu mamy pewien rodzaj relacji z Francuzami, inny związek z Brytyjczykami, bardzo różne relacje z Niemcami i zupełnie inne stosunki z Polakami. Nie możemy już myśleć o NATO jako mechanizmie, poprzez który jesteśmy związani z Europą – wyjaśnił.
Friedman ubolewał, że w obliczu wyzwania bliskowschodniego Europa, która jest co raz bardziej „zawodna” i „nieprzewidywalna”, przestaje być pomocnym sojusznikiem USA.
Jeszcze w tym roku umowa w sprawie Ukrainy
Strateg przewiduje, że jeszcze w tym roku dojdzie do zawarcia „swoistej umowy” między USA a Rosją w sprawie Ukrainy, ponieważ ani Rosjanie, ani Amerykanie nie są gotowi do większego zaangażowania się na Ukrainie. – Rosjanie wkraczając do Syrii wyświadczyli Ameryce przysługę, ponieważ Amerykanie nie mogą pozbyć się Al-Asada i nie chcą tego zrobić, a Rosjanie chroniąc go, uniemożliwiają ISIS dostęp do Damaszku. Z tego powodu Rosjanie liczą na korzystne warunki umów z USA i je otrzymają. Obie strony w tej chwili chcą zamrożenia konfliktu na Ukrainie, ale dla Rosjan Ukraina pozostaje podstawowym bastionem bezpieczeństwa narodowego. Rosja musi mieć swoje bufory. Straciła na razie kraje bałtyckie i kto wie, co się stanie z Białorusią. Ukraina jest miejscem zmiażdżenia potęgi Wehrmachtu, przez co nie mogą oni jej oddać.
Politolog twierdzi, że Rosja obecnie jest w takiej samej sytuacji jak był Związek Radziecki w 1980 roku: ogromny programu rozbudowy armii, wymuszony na niej przez Stany Zjednoczone prowadzony mimo załamania cen ropy naftowej. Tak więc widzi to jako bardzo niebezpieczny moment, bo gdy Rosja jest mocno naciskana, zanim upadnie próbuje jeszcze za wszelką cenę powstać. – Przewidujemy na rok lub dwa względne zamrożenie relacji z Rosją. Następnie w ciągu dwóch lat spodziewamy się, że Rosjanie przedstawią żądanie w sprawie Ukrainy. Oczywiście Amerykanie stale będą wzmacniać relacje z Rumunią i Polską oraz krajami bałtyckimi. Myślę, że później dojdzie do porozumienia. Myślę, że to będzie porozumienie tymczasowe, chociaż sytuacja – wskutek rosnącej desperacji Rosji – co raz bardziej staje się niebezpieczna – wyjaśnił analityk.
Turcja klucz do stabilizacji Bliskiego Wschodu
Friedman zwrócił uwagę na dużą rolę, jaką ma do odegrania Turcja w obszarze euroazjatyckim. Znajduje się ona w samym centrum burzy szalejącej w Eurazji. Burzy dotykającej Półwyspu Bałkańskiego, południowej Rosji oraz Bliskiego Wschodu. Wszystkie regiony znajdują się w chaosie. Zdaniem analityka, Ankara w tej chwili nie ma stałych relacji z żadnym krajem. Z Rosjanami załamały się, a z krajami Bliskiego Wschodu, z Syrią i Irakiem, są niejednoznaczne. Friedman obawia się, że w sytuacji, gdy Europa jest coraz bardziej pochłonięta sobą na północy, Bałkany stały się obszarem, który nikt tak naprawdę nie kontroluje i jest to „łakomy kąsek” dla Turcji. Ankarze grozi jednak poważny kryzys wewnętrzny z powodu przekształcania się w regionalne mocarstwo o wewnętrznym systemie politycznym, podobnym do ZSRR.
Friedman przypomniał, że Atatürk był zafascynowany Leninem, nie dlatego, że był marksistą, ale ze względu na sposób, w jaki udało mu się zbudować państwo. Zdaniem analityka, coś z państwa sowieckiego jest widoczne w obecnej Turcji. Relacje UE z Turcją – wg Friedmana – są kluczowe dla Turcji, jak i samej Europy. Wyjaśnił, że wszelkie problemy, jakie ma Europa, mają związek z Turcją.
Wedle stratega, Turcja jest jedynym krajem na Bliskim Wschodzie zdolnym do zbudowania potężnego mocarstwa, które będzie stabilizować cały Bliski Wschód.
UE stanie się nieistotna
Friedman wielokrotnie powtórzył, że struktury UE są niewydolne i przez to stracą kompletnie na znaczeniu. – Co się stanie z UE? To, co dzieje się teraz: Europa w co raz mniejszym stopniu jest zdolna do podejmowania decyzji, a nawet wtedy, gdy je podejmie, państwa europejskie przywiązują do nich coraz mniejszą wagę – mówił. Politolog zwrócił uwagę na postępowanie włoskich polityków. Wyjaśnił, że instytucje w Brukseli nadal będą wydawać dyrektywy, ale nikt ich nie będzie chciał wdrażać w życie, tak jak dziś dzieje się w przypadku struktur Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu w Szwajcarii. Z punktu widzenia Friedmana nie będzie upadku UE, ale „rosnąca nieistotność.”
Zdaniem analityka wyraźnie widać to na przykładzie stosunku Brukseli do Polski i Węgier. – Doskonałym tego obrazem jest odkrycie, jakoby Polska i Węgry były krajami faszystowskimi. Widziałem państwa faszystowskie, a tam jest długa droga, zanim staną się one faszystowskie! Tymczasem Niemcy uznały to za największy problem ze wszystkich. Kosmetyczne zmiany w Polsce dotyczące ustawy o radiofonii i reforma wymiaru sprawiedliwości, to jest to, czemu Merkel i UE zdecydowały się poświęć swój czas. Więc co Polska zrobi? To samo, co zrobiły Węgry: zignoruje decyzje UE, bo nie mają one znaczenia. UE będzie istnieć i pogrąży się w nieistotności – podkreślił ekspert, który uciekł z Węgier wraz z rodziną przed Holokaustem.
Źródło: Euroaktiv.com
Agnieszka Stelmach