Polskie wędliny, przez wielu obcokrajowców uważane za najlepsze na świecie, niedługo znikną z półek sklepowych. Zdaniem Komisji Europejskiej dym, używany do wędzenia, jest rakotwórczy. Producenci wędlin i konsumenci protestują i zapowiadają „zejście do podziemia”.
– Grozi to upadkiem wielu wytwórców, którzy radzą sobie na rynku nie dzięki masowej produkcji i niskim cenom, a tradycyjnym technologiom i wysokiej jakości wyrobów – mówi „Dziennikowi Polskiemu” Ewa Lewek, wiceprezes Krakowskiego Kredensu, słynącego w całej Polsce ze sprzedaży wyrobów opartych na staropolskich recepturach. Zwraca również uwagę, że nowe przepisy unijne uderzają głównie w Małopolskę. W tej części Polski bowiem do wędzenia wędlin, ryb czy serów od wieków używa się dymu drzewnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Szefowie firm rodzinnych, zgromadzeni w czwartek na naradzie w Liszkach, zaapelowali do premiera Donalda Tuska o interwencję w Komisji Europejskiej, która wydała feralne rozporządzenie. – We wrześniu, po wejściu w życie nowych norm, tylko w naszej wiosce źródło utrzymania straci 200 rodzin – wyliczają. Przekonują, że „prawdziwego dymu nie da się zastąpić niczym”.
– Jeśli rząd czegoś nie zrobi, zejdziemy z oscypkiem, rybami, suską sechlońską, a przede wszystkim słynnymi na całym świecie małopolskimi wędlinami do podziemia! – grozi Kazimierz Czekaj, współzałożyciel Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego.
Komisja Europejska pracowała nad dyrektywą od początku stulecia, a normy, które wejdą w życie we wrześniu, uchwaliła w roku 2011. Wszystkie kraje mogły się do tego odnieść, ale Polska nie protestowała.
Do argumentu rakotwórczych substancji w wędzonkach odniósł się prof. Władysław Migdał z krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego: – Człowiek stosuje tę metodę odkąd wynalazł ogień. I jakoś żyjemy. Powinniśmy powalczyć o tradycyjną polską żywność.
Źródło: dziennikpolski.pl
KRaj