W Parlamencie Europejskim wariatów w sensie medycznym może być nawet większość – mówi w rozmowie z Tomaszem Cukiernikiem redaktor Stanisław Michalkiewicz.
Przynajmniej za niektórymi aferami korupcyjnymi w Unii Europejskiej stoi Rosja. Przyznała to nawet jedna z europosłanek Zielonych. Czy to Kreml dyktuje Brukseli politykę klimatyczną?
Nie tylko Rosja przekupywała europosłów, ale i inne państwa. Zaczęło się od Kataru. Ci Katarczycy, podobnie jak Rosjanie, za darmo pieniędzy nikomu nie dadzą. W związku z tym muszą liczyć na jakieś korzyści. Trochę mnie dziwi, że akurat europosłów przekupują, bo przecież Parlament Europejski wielkiej władzy nie ma. Uchwala tylko rezolucje przeciwko trzęsieniom ziemi. To jest taki luksusowy przytułek dla byłych polityków.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie do końca tak jest. Akty prawne są omawiane w komisjach, a potem głosowane na forum i musi być zgoda Parlamentu Europejskiego, żeby weszły w życie.
Przypuszczam, że ci europosłowie, którzy się korumpowali, byli tylko listonoszami. Prawdziwą władzę w Unii ma Komisja Europejska. Przypuszczam, że głównym centrum korupcyjnym jest Komisja Europejska. Zresztą tam są takie postacie jak pani Vĕra Jourowá, która już raz miała epizod kryminalny właśnie korupcyjny.
Nie tylko ona i nie tylko z tej Komisji.
Tak. Być może, że to pod tym kątem są dobierani ci komisarze. Na czele z panią Urszulą von der Leyen, która była zdaje się przesłuchiwana w związku z aferą Pfizera.
Wcześniej już miała takie ciągotki, bo jako minister obrony Niemiec podejrzewana była o tego typu sprawki.
Już starożytni Rzymianie zauważyli, że nie ma takiej bramy, której by nie przeszedł osioł obładowany złotem. W Unii Europejskiej takich bram jest całkiem sporo. Korupcja jest zasadą rządzenia. W tej chwili widzimy wyraźnie nasilającą się ze strony niemieckiej, które wykorzystują w tym celu instytucje Unii Europejskiej opanowane przez rozmaite niemieckie owczarki, do dyscyplinowania członkowskich bantustanów po to, żeby – to zresztą jest wpisane do umowy koalicyjnej trzech partii tworzących aktualny rząd niemiecki – Unia Europejska stała się państwem federalnym. To już zostało zdecydowane w traktacie z Maastricht i jest konsekwentnie, cierpliwie i metodycznie realizowane. Naczelnik państwa pyskuje, że on jest przeciwny budowie IV Rzeszy, ale to nieprawda. Przecież w 2021 roku przy pomocy kluby parlamentarnego Lewicy, bo nawet jego własne ugrupowanie mu się częściowo zbuntowało, przeforsował ratyfikację decyzji [Rady] o zasobach własnych Unii Europejskiej, która wyposażyła Komisję Europejską w dwa nowe uprawnienia. Uprawnienie do zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii i uprawnienie nakładania unijnych podatków. To jest milowy krok w kierunku budowy IV Rzeszy. To dlaczego mamy poważnie traktować rozmaite deklaracje naczelnika państwa? Posuwa się do bezczelności, mówiąc, że tegoroczne wybory będą wyborami pomiędzy niepodległością a niewolą. A cóż innego on nam tu naszykował? Przecież w 2003 roku on, tak jak Donald Tusk, był za Anszlusem. W 2008 roku był za ratyfikacją traktatu lizbońskiego, który amputował Polsce potężny kawał suwerenności. Te trzy przykłady są chyba wystarczające.
Afery łapówkarskie w Unii Europejskiej pojawiały się od dawna, a ostatnio tego się sporo namnożyło. Czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że na tym opiera się cała unijna polityka?
W demokracji korupcja nie jest żadnym patologicznym marginesem, tylko samą zasadą rządzenia. Unia Europejska też jest tak pomyślana. Bo na czym polega pokojowe jednoczenie Europy? Na przekupywaniu biurokratycznych gangów, żeby one rezygnowały z suwerenności państwowej na rzecz IV Rzeszy. Hitler próbował to siłą narzucić, ale się nie udało i całe narody znienawidziły Niemców. Po wojnie Niemcy wpadły na znakomity pomysł, żeby zbudować IV Rzeszę metodą pokojowego jednoczenia, tzn. przekupywania biurokratycznych gangów, które rządzą poszczególnymi bantustanami. Unia Europejska siedzi na niecałych 2 proc. PKB. I jak skuteczne to jest. To jest majstersztyk.
Moim zdaniem to nie chodzi o te pieniądze z budżetu Unii Europejskiej. Chodzi o regulacje, które z budżetem Unii mogą nie mieć nic wspólnego. Regulacje, które powodują, że jedna firma z dnia na dzień może zarabiać miliardy na całym rynku unijnym.
Bardzo możliwe. Tylko ponieważ mówiliśmy o korupcji, to mówię, że Unia Europejska jest zbudowana na korupcji jako zasadzie funkcjonowania. Jeżeli ktoś wierzył, że Niemcy będą przez całe lata drenować własnych podatników, żeby dogodzić Grecji, Polsce, Słowacji czy Rumunii, to ja mu nie mogę zabronić, żeby w to wierzył, ale ja sam w to nie wierzę. Niemcy traktują budowę Unii Europejskiej jako inwestycję, która w pewnym momencie musi zacząć się zwracać. Ten moment właśnie nadszedł.
Węgiel koksujący służący do wyrobu stali Bruksela uznała za surowiec strategiczny. Tymczasem unijne rozporządzenie metanowe de facto likwiduje na terenie UE kopalnie węgla, w tym również węgla koksującego. Wygląda na rozdwojenie jaźni.
Nie rozdwojenie jaźni. I jedni, i drudzy jakieś tam fundusze korupcyjne przeznaczyli na przekupywanie komisarzy, to oni zataczają się od jednej ściany do drugiej.
Kolejne unijne regulacje pozamykają kopalnie węgla kamiennego, energetykę węglową, zakażą ogrzewania domów paliwami stałymi, opodatkują samochody spalinowe, a docelowo wyeliminują je z rynku i zmuszą właścicieli domów do drogiej termomodernizacji. Kto stoi za zieloną rewolucją w Unii Europejskiej?
Myślę, że dwie grupy. Pierwsza grupa to wariaci. W Unii Europejskiej, a szczególnie w Parlamencie Europejskim, wariatów w sensie medycznym jest więcej niż gdziekolwiek indziej. To może nawet być większość. Oni naprawdę wierzą w te wszystkie ekologiczne dyrdymały. Druga grupa to są cwaniacy, którzy wykorzystują tę naiwną wiarę wariatów w ekologiczne dyrdymały do tresury całych narodów. To zmierza do tego, żeby narzucić krajom słabym i głupim, żeby zrezygnowali z tych źródeł energii, które mają, na rzeczy korzystania ze źródeł energii, których nie mają, a które ktoś im będzie sprzedawał. To jest proste jak budowa cepa, ale tego nie można powiedzieć wprost, w związku z tym opowiada się, że trzeba ratować planetę, lansuje się niestabilne emocjonalnie panienki, jak Greta Thunberg. Ona teraz została nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla. To pokazuje, że „głupoty powagą Najmądrzejszych wodzisz za łby”, jak to pisał Boy-Żeleński.
Niemcy dokonały wolty w kwestii unijnego zakazu samochodów spalinowych po 2035 roku. Która opcja ostatecznie wygra?
Obawiam się – zgodnie z prawem Murphiego – jak coś złego może się stać, to na pewno się stanie. Według oficjalnych statystyk medycznych w Polsce jest 20 proc. wariatów. Myślę, że te statystyki są zaniżone, dlatego że bardzo wielu wariatów nie jest w ogóle diagnozowanych. Oni uważają, że nie są żadnymi wariatami i nie idą się badać. Jeżeli demokracja utrzyma się jeszcze przez jakiś czas, a ten odsetek wariatów będzie rósł, a będzie, bo nawet system wychowawczy temu sprzyja, to w pewnym momencie wariaci w demokracji przejmą władzę polityczną i będziemy w mocy wariatów.
Polski rząd zgadza się realizować tzw. kamienie milowe i inne narzucone przez UE regulacje, które wywrócą nam życie do góry nogami i uderzą w nas finansowo. W tym celu na szybko zmienia też ustawy, byle tylko w końcu Bruksela dała kredyty i dotacje na KPO. Wygląda na to, że te pieniądze są potrzebne nie tyle społeczeństwu, co bardziej politykom – żeby mieli co rozdawać i co rozkradać. Czy nie lepiej by było dla Polaków całkowicie zrezygnować z wszelkich unijnych pieniędzy i dzięki temu nie podlegać unijnym szantażom?
Bardzo możliwe. Mądre państwa tak właśnie robią. Szwajcaria jest trochę poważniejszym państwem niż Polska. Mimo że były podchody, żeby ona też do Unii Europejskiej się przyłączyła, to nie zrobiła tego, bo nie chce. Ale o tym trzeba było myśleć w 2003 roku, kiedy było referendum akcesyjne. Mówiłem wtedy, że Szwajcaria nie chce. To zwolennicy Anszlusu mówili: „To co innego, bo Szwajcaria jest bogatym państwem”. Odpowiadałem: „Tak, jest bogatym państwem, ale nie dlatego, że się gdzieś zapisała i spadł na nią deszcz złota, tylko dlatego, że się rządzi rozsądne”. No to my też się rozsądnie rządźmy. Metoda przekupywania biurokratycznych gangów okazała się bardzo skuteczna. Zwrócił pan uwagę, że te kamienie milowe odwracają całe nasze życie do góry nogami. Jest to analogia z wiekiem XVIII. Do czego dążyły państwa zaborcze w Polsce, przede wszystkim Prusy i Rosja? Do tego, żeby doprowadzić Polskę do stanu całkowitego obezwładnienia. W tej chwili jest to samo. Podam dwa przykłady. W tej formule bezwarunkowej kapitulacji Polski w kwestii praworządności, co przybrało postać nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, jest zapisane testowanie niezawisłości, tzn., że jeden sędzia może podważyć autentyczność drugiego sędziego, a jeżeli skutecznie to zrobi, to wszystkie orzeczenia zapadłe z udziałem tego sędziego już są nieważne. Bo to nie jest żaden sędzia, tylko przebieraniec. Będzie burdel do kwadratu.
Druga rzecz: ostatni wyroku TSUE w sprawie możliwości zaskarżania decyzji administracji leśnej w Polsce przez organizacje ekologiczne do sądu. Doprowadzi to do tego, że o sposobach urządzania lasu będą decydowały sądy, które się na tym przecież nie znają. Sądy się znają na tym, jak wypić i zakąsić i się skorumpować, natomiast na urządzaniu lasu raczej nie. A to one mają o tym decydować. Dojdzie do całkowitego obezwładnienia administracji leśnej. Tu kluczową postacią jest premier Mateusz Morawiecki. W 1989 roku był zarejestrowany przez enerdowską Stasi jako tajny współpracownik. [Informacje takie w 2022 roku ujawnił Leszek Szymowski, a 13 grudnia 2022 pytanie o tę sprawę publicznie z mównicy sejmowej zadał poseł Grzegorz Braun. Kwestia ta pozostała bez komentarza zainteresowanego – red.] Ponieważ po zjednoczeniu Niemiec wszystkie aktywa Stasi zostały przejęte przez BND, to ta sprawa mogła mieć dalszy ciąg. Nie wiem, czy miała, ale mogła mieć. Proszę zwrócić uwagę na to, co robi pan premier Morawiecki. On się na to wszystko zgodził: i na mechanizm warunkujący, i na dekarbonizację. Krótko mówiąc: agent niemiecki nie zrobiłby niczego lepiej. Tylko że on pokrywa te ustępstwa taką tromatadracką retoryką. Ale nie dajmy się nabrać na tę tromatadracką retorykę. Popatrzmy, co on naprawdę robi.
Co chwilę objawiane są Polakom (ale też pozostałym narodom UE) coraz bardziej absurdalne i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem głównie „zielone” pomysły UE. Czy w ten sposób nie jest sprawdzany kres naszej wytrzymałości?
Mówiłem o tresurze. Z jednej strony wariaci, a z drugiej treserzy. Tresuje się całą ludzkość. Epidemia była znakomitym pretekstem do tresury. Obrona planety przed globalnym ociepleniem też jest znakomitym pretekstem do tresury, a myślę, że nie jest to jeszcze ostatnie słowo i znajdą się następne.
Biorąc pod uwagę te wszystkie szkodliwe unijne regulacje, o których rozmawiamy, czy nie sądzi Pan, że to, co serwuje nam Bruksela, jest znacznie gorsze niż rządy PO, PiS i postkomunistów razem wzięte? Oni nie chcieli zakazywać samochodów.
To jest porównywalne. Preteksty do tresury się zmieniają. Bolszewicy tresowali całe narody pod hasłem „dobra proletariatu”. Ta argumentacja już nie skutkuje, natomiast mnóstwo wariatów wierzy w obronę planety przed globalnym ociepleniem i że tak trzeba. Dlaczego mają nie wierzyć, skoro panna Greta dostanie Pokojową Nagrodę Nobla? Będą wierzyli jeszcze bardziej.
Czy członkostwo w Unii Europejskiej w ogóle nam się opłaca?
Myślę, że nie. Kiedyś sobie obliczałem, ile kosztuje wybudowanie autostrad. Już ładnych parę lat temu wyszło mi, że za roczną składkę, jaką Polska wpłaca do Unii Europejskiej, można by wybudować 500 km autostrady. Łącznie z wykupem gruntów pod autostradę itd. Polska do Unii Europejskiej należy już 19 lat. To proszę sobie pomnożyć 500 km autostrady razy 19. Mielibyśmy zakończony program budowy autostrad i to bez łaski. Za własne pieniądze.
Moim zdaniem najbardziej szkodliwa nie jest kwestia składki unijnej, ponieważ ona wynosi tylko około 1 proc. PKB Polski. Znacznie bardziej szkodliwe jest to, że Unia Europejska swoimi regulacjami ingeruje w rynek, powodując nieoptymalną alokację zasobów. To powoduje o wiele większe koszty dla gospodarki niż ta cała składka.
Ależ oczywiście. Już Frédéric Bastiat w broszurze Co widać i czego nie widać to zauważył. Składkę widać, natomiast tego, o czym pan mówi, nie widać. Nikt tego nie liczy. Nie bardzo wiadomo jak. W związku z tym bilans członkostwa Polski w Unii Europejskiej może być ujemny. Tyle tylko, że nie sposób jest to udowodnić. Poza tym reszta świata do Unii Europejskiej nie należy, a proszę popatrzeć, jak ładnie się rozwija. Poza Unią Europejską jest też życie. To jest dobra wiadomość. Tyle tylko, że nasz biurokratyczny gang został tak skutecznie skorumpowany, że już nie wyobraża sobie życia poza Unią. Proszę próbować odebrać te apanaże całej tej czeredzie europosłów. Dożywotnie emerytury po jednej kadencji. Oni wydrapią panu oczy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Tomasz Cukiernik
Pobierz raport o zrównoważonym rozwoju
„Janek, dlaczego się czepiasz równoważnego rozwoju?”. POSPIESZALSKI odpowiada!