– Tego typu akcje, jak profanacja wizerunku Matki Bożej, wkładanie Panu Jezusowi dźwigającemu krzyż w rękę 6-kolorowej flagi i wiele innych tego rodzaju aktów nienawiści do chrześcijan, stanowiły dotychczas, w mojej ocenie, działania stricte partyzanckie. Wszystko zmieniło się 2 marca 2021 roku, kiedy to sąd w Płocku stwierdził, że „tęcza nie obraża” dając tym samym przeciwnikom chrześcijaństwa ogromne możliwości. Ja odbieram ten wyrok jako przyzwolenie na karanie katolików za ich poglądy, poprzez publiczne bezczeszczenie ich świętości – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Piotr Roszak, teolog, doktor habilitowany nauk teologicznych, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (UMK) w Toruniu i Uniwersytetu Nawarry w Pampelunie (UNAV) oraz współpracownik Laboratorium Wolności Religijnej.
Wyrok sądu w Płocku, który to orzekł, że 6-kolorowy symbol ruchu LGBT wpisany w wizerunek Matki Bożej nie obraża, nie poniża i nie wyszydza tegoż wizerunku wywołał szok wśród wielu katolików i zachwyt wśród ludzi, którym z Kościołem i Chrystusem nie po drodze. Jeśli to nie była profanacja, to co nią jest? Jeśli nie było to bluźnierstwo, to co nim jest?
Wesprzyj nas już teraz!
W największym skrócie, z perspektywy teologicznej: profanacja to pozbawianie miejsc świętych, symboli czy przedmiotów otaczanych kultem – ogólnie strefy sacrum – ich wartości, a więc znieważanie zachowaniem niegodnym tego, czym jest sacrum.
Bluźnierstwo to z kolei akt, który przypisuje Panu Bogu, Jezusowi Chrystusowi, Maryi jakieś zło, niegodne działanie, negując w ten sposób dobroć Boga i uwłaczając jej.
Czym jest w związku z tym 6-kolorowy symbol ruchu LGBT wpisany w wizerunek Matki Bożej – profanacją czy bluźnierstwem?
Jeśli tego typu obrazki zostają zamieszczone w kościele, kaplicy, na cmentarzu, a wiemy, że tak się działo w wielu przypadkach, to bez wątpienia mamy do czynienia z profanacją, ale jednocześnie z aktem bluźnierstwa, ponieważ tak jak powiedziałem wcześniej – tymi grafikami przypisuje się cechy i zachowania, które nie są właściwe naturze Boga czy Najświętszej Maryi Panny.
Musimy dostrzegać te dwa wymiary. Z jednej strony, ponieważ prawdziwy cel w tego typu działaniach to obrażanie katolickich świętości, w tym kontekście wizerunku Matki Bożej, to tego typu grafiki, o których mówimy, są profanacją. Z drugiej strony, gdy ktoś stara się pokazać Stwórcę lub Matkę Bożą w sposób karykaturalny i sugerować przez to akceptację dla jakiegoś zła czy grzechu przez Maryję, to mamy do czynienia z bluźnierstwem.
Dlaczego w związku z tym tzw. środowiska LGBT próbują „zmienić” Boga? Dlaczego chcą w pewnym sensie ukraść Go chrześcijanom? Po co im to?
Na ten temat można by napisać niejedną książkę. Wskażę tylko na jeden z kluczy do lektury tych zdarzeń. Analizując tego typu zjawiska widać wyraźnie, że bluźnierstwa i profanacja to „metoda” większej rewolucji, jaką próbuje się przeprowadzić w sposób niezauważalny, pod osłoną innych tematów, a której celem jest wymuszenie na chrześcijaństwie akceptacji dla swoich poglądów, a więc reinterpretacja Ewangelii według standardów LGBT, zmiana mentalności chrześcijan i ich podejścia do świata i Stwórcy. Po prostu, aby zbudować nowy, lepszy świat – cel każdej rewolucji – trzeba zniszczyć stary, nawet jeśli ten dobrze działa i jest akceptowany przez większość. Ewentualnie, przemeblować go od środka, zmienić wystrój i stworzyć podróbkę. To jak z placem, na którym deweloper chce coś zbudować i przeszkadza mu istniejąca zabudowa.
Tego typu akcje, jak profanacja wizerunku Matki Bożej, wkładanie Panu Jezusowi dźwigającemu krzyż w rękę 6-kolorowej flagi i wiele innych tego rodzaju aktów nienawiści do chrześcijan stanowiły dotychczas, w mojej ocenie, działania stricte partyzanckie. Wszystko zmieniło się 2 marca 2021 roku, kiedy to sąd w Płocku stwierdził, że „tęcza nie obraża” dając tym samym przeciwnikom chrześcijaństwa ogromne możliwości. Ja odbieram ten wyrok jako przyzwolenie na karanie katolików za ich poglądy, poprzez publiczne bezczeszczenie ich świętości.
Nie szanuje się naszych przekonań, ale za to narzuca się przymusowy szacunek dla poglądów i zachowań środowisk LGBT. To właśnie usankcjonował sąd w Płocku, który zezwolił na kolejne akty nienawiści przeciwko nam, dając w pewnym sensie zielone światło antychrześcijańskiej ofensywie, a jej celem jest – jak mi się wydaje – wymuszenie na nas poprzez zastraszanie, obrażanie, profanowanie, przemoc i agresję zmianę wyznawanej wiary, aby ta pasowała do postulatów rewolucjonistów.
Środowiska LGBT twierdzą, że ich flaga, ich barwy to nawiązują do Biblii i przymierza, jakie właśnie za sprawą tęczy Pan Bóg zawarł z ludźmi. Może oni naprawdę w to wierzą i wydaje im się, że niczego nie profanują?
Panie redaktorze, nawiązują do Biblii, oczywiście, ale nie po to, aby posługiwać się biblijnym znaczeniem tego znaku, a to co robią ma na celu obrażanie chrześcijan. To podmienianie znaczeń, aby wprowadzić chaos semantyczny, a jak się już zdemoluje życie społeczne i kulturę, wtedy można je kształtować na nowo wedle swoich rzekomo oświeconych teorii.
Krótka piłka:
Po pierwsze: gdyby faktycznie było tak, jak Pan zasugerował, to czy mielibyśmy do czynienia z takimi napięciami społecznymi, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia? Jestem przekonany, że nie.
Po drugie: przy ocenie każdego czynu trzeba wziąć pod uwagę intencję sprawcy oraz materię tego czynu. W każdym tego typu akcie profanacji intencja jest jasna, na co zwrócił uwagę nawet sąd w Płocku. Przecież w wyjaśnieniu wyroku z 2 marca mogliśmy usłyszeć, że to, co się stało było „próbą odwetu” za poglądy chrześcijan. Poglądy, które nie zmieniły się od ponad 2000 lat, i które jasno mówią czym jest dobro, czym jest zło, czym jest grzech, czym jest cnota, co „buduje” człowieka, a co go niszczy etc.
Jak ocenia Ksiądz profesor uzasadnienie do wyroku sądu w Płocku?
Mówiąc najdelikatniej jak się da: jestem zaskoczony i rozczarowany. Osoby wierzące oraz takie, którym bliski jest pokój społeczny dostały ze strony sądu wydającego wyroku w imieniu Rzeczypospolitej sygnał, że stoją po złej stronie, a karą za ich przekonania jest to, że można obrażać ich świętości i ich samych. Bo jasne jest, że rozwieszanie wizerunków Najświętszej Maryi Panny w miejscu niegodnym (np. toalecie), to nie jest „zwrócenie uwagi na problem”, ale atak.
Kuriozalnym jest twierdzenie, że obrażanie chrześcijan jest w sumie dozwolone pod warunkiem, że motywuje je walka o równouprawnienie seksualne. W ten sposób pozwala się na dyskryminację chrześcijan.
Powiem szczerze, że cały czas nie rozumiem, w jaki sposób sąd w Polsce może czuć się kompetentny bez powołania biegłego do oceny czy coś obraża chrześcijan czy nie. Właśnie przez takie coś rodzą się teorie spiskowe, które jeszcze bardziej polaryzują społeczeństwo. Zamiast jakiegoś elementarnego szacunku serwuje się nam zgodę na poniżanie i obrażanie chrześcijan. To niszczy tkankę społeczną, relacje – a sprawiedliwość to przywrócenie zerwanych relacji, odbudowa porządku etycznego, nie zaś przyzwalanie na pogłębianie się zła.
A może po prostu tego typu wyrok prędzej czy później musiał zapaść? Mówi Ksiądz profesor o trwającej rewolucji antychrześcijańskiej. Może jest to po prostu sygnał, żeby rewolucja weszła na kolejny poziom pod hasłem – „Profanujcie, obrażajcie i atakujcie chrześcijan. Sądy są po waszej stronie”?
Wiem jedno, Panie redaktorze – od wielu lat w przestrzeni publicznej istnieje swego rodzaju przyzwolenie na tego typu czyny. Jedni darli Biblię, inni wyśmiewali, parodiowali, mazali, a ostatnio nawet podpalają kościoły. Czasem uda się kogoś skazać, czasem sprawę się umorzy, innym razem bluźniercy i napastnicy zostaną uniewinnieni.
To wszystko jest pokłosiem nierozstrzygniętego sporu na temat relacji wolności słowa, granic sztuki a wolności religijnej. Coraz częściej wolność słowa, oczywiście wybranych osób i środowisk, jest ponad wszystkimi wolnościami innych ludzi. To zaprzeczenie obowiązujących aktów prawnych (np. systemu praw człowieka), w których wolności są w mniej lub bardziej hierarchiczny sposób poukładane. Teraz próbuje się to zmienić i niczym w „Folwarku zwierzęcym” George’a Orwella coraz częściej mamy do czynienia ze stwierdzeniem, że wszyscy są równi, ale niektórzy są równiejsi; wszystkim przysługują te same prawa, ale niektórym przysługują one bardziej etc. – i właśnie dlatego mamy do czynienia z coraz bardziej śmiałymi i agresywnymi atakami na chrześcijan.
Najgorsze jest to, że być może to dopiero początek. Nie możemy jednak się bać, tylko musimy reagować. Nie może być naszej zgody na to, aby imię Boże było obrażane. I jeszcze jedna kwestia: w mojej ocenie wyrok sądu w Płocku to również znak od Opatrzności, żebyśmy w końcu się przebudzili i twardo stanęli po stronie Kościoła i Słowa Bożego. Jesteśmy wychowani przez Ewangelię i wiemy, że te trudne prawdy o człowieku trzeba przekazywać z miłością, ale trzeba to robić odważnie. Nawet jeśli próbuje się nas ośmieszyć i dyskryminować, a naukę Kościoła wykluczyć, nie możemy się zniechęcać. Musimy być nieustannie gotowi!
Bp Mirosław Milewski komentując wyrok sądu powiedział: „Słowa Jezusa o nadstawianiu policzka można by tutaj zastosować, ale też przychodzi moment, kiedy trzeba jasno powiedzieć NIE”.
W pełni się zgadzam. Ewangelia mówi jasno, jaki jest sposób na pokonywanie zła – jest nim DOBRO! Dobrem w tym kontekście będzie odważne świadectwo naszej wiary, która dla niektórych jest trudna i nie do zaakceptowania. Nie możemy biernie czekać, że wszystko samo jakoś się ułoży. Musimy być ludźmi, którzy widząc co się dzieje pogłębiają swoją wiarę, jeszcze bardziej szczycą się tym, że są dziećmi Bożymi. Nie możemy zamknąć się w kruchcie, musimy odważnie głosić Królestwo Boże „w porę i nie w porę”!
W mojej ocenie najlepszą odpowiedzią na to co się stało, czyli zarówno na bluźnierczą profanację tych trzech pań, jak i na wyrok sądu w Płocku, który je uniewinnił byłby szturm modlitewny, którym wynagrodzilibyśmy Maryi i Panu Bogu to, co się stało.
W pełnia to popieram. Jako chrześcijanie musimy miłować naszych nieprzyjaciół i dlatego musimy się za nich modlić. Akt ekspiacji, zadośćuczynienia jest dobrem, którego wymaga od nas Pan Jezus. Niezależnie od tego, co mówi sąd, te trzy panie dokonały aktu, który miał obrazić Pana Boga i zaboleć chrześcijan, a szczególnie tych, którzy modlą się do Matki Bożej, którzy powierzają jej największe sprawy swojego życia. Właśnie dlatego modlitwa wynagradzająca jest tutaj niezwykle potrzebna i bardzo proszę wszystkich Czytelników PCh24.pl o jej podjęcie. Zwyciężajmy zło dobrem, wynagródźmy Stwórcy tę bluźnierczą profanację poprzez dobro płynące z ufnej modlitwy.
Z jednej strony widzimy, że w Polsce trwa rewolucja laicyzacyjna, z drugiej jednak widzieliśmy ogromny niepokój chrześcijan po wyroku sądu w Płocku. Może to dla nas ostatni dzwonek, aby stanąć w obronie wiary, Chrystusa i Kościoła?
Dla mnie jest to wezwanie do nawrócenia, do tego, abyśmy przeżywali naszą wiarę nie w sposób powierzchowny, tylko żebyśmy pamiętali, że Chrystus posłał nas głosić Ewangelię i nikt nas w tym nie zastąpi! Przez wiele lat byliśmy uśpieni jako chrześcijanie, wielu z nas żyło w przekonaniu, że to inni zrobią wszystko za nas. Teraz okazuje się, że było to błędne myślenie. Chrystus wezwał każdego z nas, żeby na swój sposób ewangelizował świat i dawał odważne świadectwo.
Musimy być odważnymi świadkami Chrystusa Ukrzyżowanego! Żadne naciski, żadna moda, żaden podmuch wiatru nie mogą zmienić naszej wiary. Musimy trwać w Chrystusie, bo jesteśmy w Nim zakorzenieni.
Zawsze w takich sytuacjach przychodzi mi na myśl, to co działo się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy wyznawcy Chrystusa musieli żyć w kulturze i społeczeństwie, które były wobec nich wrogo nastawione. Potrafili jednak być „źródłem światła w świecie”. Mimo mroku świecili, ale nie własnym światłem, tylko światłem Chrystusa. Kiedy oskarżano ich o kanibalizm, klęski naturalne i wszelką niegodziwość, to chrześcijanie jeszcze goręcej się modlili i jeszcze mocniej dawali świadectwo swojej wiary. Niech ich wiara będzie dla nas wzorem. Niech ich miłość do Prawdy będzie dla nas natchnieniem, zwłaszcza że za Prawdę, jaką jest Chrystus, potrafili zapłacić najwyższą cenę.
Jak ocenia Ksiądz profesor reakcję zwolenników ideologii LGBT po wyroku sądu w Płocku? Powiem szczerze, że dawno nie widziałem tak demonicznej radości. Jak bowiem inaczej nazwać wysyp w mediach społecznościowych bluźnierczych grafik, które zamieszczają np. polscy parlamentarzyści?
Na pewno obala to mit o tzw. uprzywilejowaniu chrześcijan w Polsce. Wyrok sądu w Płocku pokazuje jasno, że chrystianofobia ogarnia coraz szersze kręgi i w pewnym momencie trzeba postawić pewien wał ochronny, aby nie rozlewała się ona na coraz szersze obszary.
Najlepszą reakcją na tak, w wielu przypadkach niepoważne zachowanie, będzie modlitwa zarówno za profanatorów i bluźnierców, jak za ich ofiary. To, że zło nakręca się nie dziwi. Oby tylko nie był to impuls do pójścia dalej i nowych ataków na Kościół i chrześcijan.
Ale w imię czego te ataki?
W imię nowego wspaniałego świata bez Kościoła i chrześcijan, w imię preferencji ideologicznych, w imię nienawiści do Stwórcy i wyznawców Chrystusa. Każda rewolucja rozpoczynała się od ataku na chrześcijaństwo i niszczenia zbudowanego na Ewangelii świata. Podobny mechanizm obserwujemy w Polsce z tą różnicą, że walkę klas zastąpiła walka z chrześcijanami.
To po prostu repoganizacja. Nie ma na to naszej zgody. Odpowiedzmy na wezwanie Pana Boga; odczytujmy znaki czasów, w których żyjemy; starajmy się być zaczynem kultury dobra, która ostatecznie zwycięży; nawracajmy się i wierzmy w Ewangelię!
I najważniejsze: Jezus Chrystus zwyciężył świat, więc nie lękajmy się!
Bóg zapłać za rozmowę.
Tomasz D. Kolanek