Politycy PO mają świadomość, że choć media ze zręcznością godną lepszej sprawy tuszowały skandaliczne fakty związane z aferą taśmową, ich formacja jest na przegranej pozycji. Dla ratowania części swych wpływów zdecydowali się na krok, który może odebrać Trybunałowi Konstytucyjnemu część jego niezawisłości. PO w trybie „przepisów przejściowych” forsuje swoich ludzi w TK.
PO próbuje zabezpieczać swoje wpływy w Trybunale Konstytucyjnym. W sejmie przegłosowane zostały „przepisy przejściowe” zapewniające Platformie obsadzenie wszystkich zwalniających się stanowisk sędziowskich w TK. Co ciekawe, na skandaliczny proceder zwraca uwagę… „Gazeta Wyborcza”, pisząca wprost o „kandydatach z partyjnej ręki”.
Wesprzyj nas już teraz!
„PO i PSL przegłosowały, że wybór wszystkich, którym kończą się kadencje w tym roku, rozpocznie się miesiąc po wejściu w życie ustawy, czyli zapewne w sierpniu lub we wrześniu” – czytamy na portalu „Wyborczej”. Oznacza to, że pięć zwalniających się w tym roku miejsc zajmą sędziowie z partyjnego nadania.
Ponadto w ustawie napisanej przez sędziów TK, a przesłanej do sejmu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego znalazł się zapis o obniżeniu wymagań dotyczących przyjmowania na stanowiska w tej instytucji. Dotychczas wymagany był tytuł doktora habilitowanego albo 10-letni staż w zawodzie prawniczy, a wedle nowej ustawy wystarczającym doświadczeniem będzie „zajmowanie (przez 10 lat) stanowisk w instytucjach publicznych związanych z tworzeniem lub stosowaniem prawa”. „To otwiera drogę parlamentarzystom, którzy mają tytuł magistra prawa” – skomentowała „Wyborcza”.
Na tym nie koniec. „Platforma we wczorajszym głosowaniu przeforsowała też przepis, dzięki któremu wnioski o zbadanie zgodności z konstytucją ustaw lub umów międzynarodowych przed ich podpisaniem przez prezydenta będzie badać już nie pełny skład Trybunału, ale skład pięciu sędziów. Mimo że PiS protestował, że to degradacja rangi takiej decyzji Trybunału” – pisze„Wyborcza”.
FO