5 stycznia 2024

Upokarzanie. Chiny mamią dyplomację Watykanu

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Relacje Watykanu z Chinami są w fatalnym stanie, pomimo wysiłków z Rzymu o normalizację. Kilka miesięcy temu Pekin samowolnie wyznaczył biskupa do najważniejszej diecezji na kontynencie; Watykan wyraził zdziwienie i oburzenie… a następnie zaakceptował pogwałcenie swoich praw i zatwierdził nominację. Gdy nieco później papież odwiedził Mongolię, nie mógł spotkać się z biskupami z Chin: komunistyczny reżim po prostu zabronił im wyjechać z kraju. Po pięciu latach od zawarcia tajnego porozumienia nie widać możliwości na poprawę sytuacji, a naprawdę wierni Kościołowi katolicy cierpią jeszcze bardziej.

Stolica Apostolska zawarła umowę z rządem w Pekinie 22 września 2018 roku. Od tego czasu dwukrotnie ją przedłużano, w latach 2020 oraz 2022. Do dziś nie znamy treści porozumienia; wiadomo tylko, że dotyczy przede wszystkim kwestii wyboru biskupów, który miał się odbywać w porozumieniu pomiędzy obiema zainteresowanymi stronami. Miał – bo w praktyce tak wcale nie jest. Kardynał Józef Zen ze-Kiun od początku wskazywał, że podpisywanie umowy z Partią Komunistyczną Chin jest bezcelowe, bo Watykan zostanie oszukany; tak się rzeczywiście stało. Chińskie władze pozwalają sobie na bardzo wiele, a Stolica Apostolska, wyznając filozofię zgodnie z którą lepiej jest utrzymywać z Pekinem jakikolwiek oficjalny kanał komunikacji niż żaden, de facto godzi się na wszystkie zmiany. Jest teoretycznie możliwe, że za kulisami udało się zdziałać wiele na rzecz katolików w Chinach, jednak „sukcesami” nikt się nie chwali, co każe podejrzewać, że po prostu ich nie ma. To, co widać na pewno, to pogłębiający się rozdźwięk pomiędzy sygnatariuszami porozumienia.

Historia trudnych relacji

Wesprzyj nas już teraz!

Kościół zawsze miał z Chinami spore trudności. Chrześcijaństwo pojawiło się w Państwie Środka w VII wieku, ale w heretyckiej formule nestoriańskiej. Katoliccy misjonarze trafili do Chin pod koniec XIII wieku. Ich wysiłki zostały przerwane po stu latach wraz ze zmianą panującej dynastii. Dopiero pod koniec XVI stulecia na dłużej w Chinach osiedli jezuici. Watykan nie chciał jednak zaaprobować postulowanej przez misjonarzy głębokiej sinizacji katolicyzmu, co doprowadziło do sporów z cesarzem i w efekcie do prześladowania jezuitów. Kościół duże sukcesy zaczął odnosić w wieku XIX, zwłaszcza po wojnach opiumowych. Na początku wieku XX wydawało się, że sprawy zmierzają w naprawdę dobrą stronę: odbył się chiński synod, wyświęcono pierwszego chińskiego biskupa, wreszcie pojawił się chiński kardynał. Katastrofa przyszła w 1949 roku wraz z przejęciem władzy przez komunistów. Watykan uznał za prawowity rząd emigracyjny na Tajwanie. W efekcie w 1951 roku Pekin i Watykan zerwały relacje dyplomatyczne. Ten stan rzeczy utrzymuje się do dzisiaj: oficjalnych relacji nie ma, Watykan jako jedno z nielicznych państw świata uznaje tajwańską Republikę Chińską.

W 1957 roku Partia Komunistyczna powołała do życia Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich (PSKCh), która miała „stworzyć” katolicki kościół podległy komunistom i niezależny od Watykanu. Katolicy pragnący zachować jedność z papieżem zeszli do podziemia. Papież Pius XII zagroził ekskomuniką biskupom wyświęconym w ramach PSKCh. Patowa sytuacja trwała do pontyfikatu św. Jana Pawła II; początek jego rządów zbiegł się z objęciem sterów w Chinach przez Deng Xiaopinga. Otwarto nieformalne kanały komunikacji; próby porozumienia przyniosły efekty w latach 90. dzięki wysiłkom kard. Józefa Tomko, prefekta Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. Część biskupów z PSKCh otrzymała aprobatę Watykanu.

Papież Benedykt XVI miał nadzieję na wypracowanie z Chinami konkretnego porozumienia. W 2010 roku przygotowano jego projekt, powstały pod egidą Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, kierowanej przez kard. Ivana Diasa z Indii. Benedykt odmówił jednak podpisania dokumentu ze względu na swoje obiekcje co do wolności Kościoła. Kryzys nastąpił w roku 2012. Święcenia biskupie w Szanghaju otrzymał Thaddeus Ma Daqin, który ogłosił, że odchodzi z PSKCh. Został aresztowany i do dziś przebywa we więzieniu (o ile jeszcze żyje). Pekin nie chciał zaakceptować działalności biskupa poza PSKCh.

Wysiłki Franciszka

Papież Franciszek postawił na zdecydowane zbliżenie z Pekinem. Już w 2014 roku gratulował Xi Jinpingowi wyboru na prezydenta. W 2015 roku Stolica Apostolska zgodziła się zaakceptować decyzję chińskiego reżimu o wyświęceniu biskupa. Rok później powstała grupa robocza ds. opracowania nowego porozumienia. Sam papież wysyłał do Chińczyków pozytywne sygnały. Wychwalał w mediach ich „wielką kulturę i starożytną mądrość”. Przewodniczący Papieskiej Rady Iustitia et Pax kard. Peter Turkson mówił w 2017 roku, że… Chińczycy wcielają w życie pryncypia ochrony środowiska i Amerykanie mogliby z nich brać przykład. Jeszcze dalej poszedł bliski Franciszkowi Marcelo Sánchez Sorondo, Argentyńczyk, kanclerz Papieskiej Akademii Nauk. W 2018 roku stwierdził, że w Chinach „ekonomia nie dominuje nad polityką, jak to ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, co powiedzieliby sami Amerykanie. „Nie ma tam slumsów, nie ma narkotyków, młodzi nie biorą narkotyków” – mówił. Dla biskupa Sáncheza fakt, iż Chiny popierają porozumienie klimatyczne z Paryża, oznaczać ma, że przejęły „moralne przywództwo” na świecie.

Uwagi te wywołały znaczącą krytykę, wobec której biskup podtrzymał swoje stanowisko. Jak twierdził, Chiny… walczą z biedą i zanieczyszczeniem środowiska, ludziom żyje się dobrze, a władze dbają o dobro wspólne, z kolei krytyka, z którą się spotkał, miała być głośna, ale prezentować ją miała jedynie „mała grupa” – „ludzie, którzy chcą stworzyć problemy”.

Co ciekawe, taka „antyamerykańska” linia pochwały pod adresem Chin jest przez Stolicę Apostolską kontynuowana. W październiku tego roku Franciszek wydał adhortację apostolską „Laudate Deum”, która była skierowana w pierwszej kolejności do… uczestników szczytu klimatycznego COP28 organizowanego przez ONZ w Abu Dhabi. Na koniec w punkcie 72 Franciszek zawarł ostrą krytykę USA, pisząc: „Jeśli weźmiemy pod uwagę, że emisje na osobę w Stanach Zjednoczonych są około dwukrotnie wyższe niż w przypadku mieszkańca Chin, i około siedmiokrotnie wyższe niż średnia w najbiedniejszych krajach, możemy stwierdzić, że powszechna zmiana nieodpowiedzialnego stylu życia związanego z modelem zachodnim, miałaby znaczący długoterminowy skutek. W ten sposób, wraz z bardzo potrzebnymi decyzjami politycznymi, bylibyśmy na drodze do wzajemnego uzdrowienia”.

Eksperci zwrócili uwagę, że przytoczone przez Franciszka dane nie są precyzyjne; co więcej jeżeli wziąć pod uwagę liczbę mieszkańców, to Chiny emitują znacznie więcej niż USA; wreszcie, że emisja w Chinach cały czas rośnie, bo mieszkańcy Państwa Środka po prostu bogacą się i w efekcie coraz więcej konsumują. Niemniej adhortacja pozwala Chińczykom poczuć się lepiej od Amerykanów.

Zawarcie porozumienia

Porozumienie Watykanu z Pekinem zostało zawarte 22 września 2018 roku. Od tego czasu było dwukrotnie przedłużane, w latach 2020 i 2022. Jego głównym architektem po stronie Watykanu jest kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin. Jest prawdopodobne, że duży udział w opracowaniu dokumentu miała wspólnota Sant’Egidio, tak zwana „dyplomacja paralelna” Stolicy Apostolskiej. Watykanista Sandro Magister przekonywał swego czasu, że na politykę chińską Watykanu duży wpływ na prof. Agostino Giovagnoli, jedna z najważniejszych postaci w Sant’Egidio. Strony porozumienia nie ujawniły nigdy jego treści. Jednak w dniu sygnowania dokumentu Franciszek zdjął ekskomunikę z siedmiu biskupów PSKCh wyświęconych bez zgody Watykan; erygował też diecezję Chengde, w ten sposób legalizując faktyczny stan rzeczy – diecezję powołał do życia w 2010 roku chiński reżim.

Jeszcze przed podpisaniem porozumienia Watykan i Pekin uzgodnili dwie nominacje biskupie; rzeczywiście w 2019 roku udzielono święceń przy aprobacie obu stron. Docelowo współpraca miała doprowadzić do zniesienia podziału na PSKCh i Kościół podziemny, tak, by sytuacja w Chinach wyglądała jak w większości krajów świata, z jednym niepodzielonym Kościołem. Problem w tym, że później wielu sukcesów już nie było. Porozumienie jest w ocenie ekspertów oparte na modelu wietnamskim: chińska Rada Biskupów kontrolowana przez państwo ustala wraz z władzą świecką listę kandydatów na biskupa i prezentuje ją papieżowi. Papież ma prawo weta – jego użycie wiąże się z powtórzeniem procedury.

Upokorzenie Watykanu

W listopadzie 2022 roku Chiny mianowali na biskupa pomocniczego diecezji Jiangxi bp. Johna Peng Weizhao. Jak skomentował Watykan, wydarzenie to „nie odbyło się w zgodzie z duchem istniejącego dialogu między stroną watykańską a chińską i na mocy tymczasowego porozumienia w sprawie mianowania biskupów zawartego 22 września 2018 roku”. Stolica Apostolska zaznaczyła też w komunikacie, że mianowanie biskupa Penga poprzedziły „długie i mocne naciski ze strony lokalnych władz”. „Stolica Apostolska wyraża pragnienie, aby nie powtórzyły się podobne epizody i oczekuje na stosowne informacje w tej kwestii od miejscowych władz, a także potwierdza pełną gotowość kontynuowania dialogu naznaczonego szacunkiem i dotyczącego wszystkich spraw o wspólnym interesie” – ogłoszono w komunikacie Watykanu.

Zaledwie miesiąc wcześniej przedłużone zostało tajne porozumienie. To oznacza, że Chińczycy celowo nie wykonywali gwałtownych ruchów przed tym momentem: kiedy porozumienie przedłużono, od razu je pogwałcili. Słaba reakcja Watykanu zachęciła ich do podobnych działań. 4 kwietnia 2023 roku Chiny bez zgody Stolicy Apostolskiej ustanowiły nowego biskupa Szanghaju. Został nim bp Shen Bin, wcześniej ordynariusz diecezji Haimen. Biskupa wskazała kontrolowana przez komunistów Rada Biskupów. Nie wiadomo, czy Pekin w ogóle pytał Watykan o zdanie i papież zawetował kandydatury, czy też podjęto od razu samowolne działania. W każdym razie – Chińczycy postawili na swoim.

W lipcu Watykan zaaprobował decyzję komunistów. „Ojciec Święty mianował biskupa Josepha Shen Bina biskupem Szanghaju w Chinach kontynentalnych, przenosząc go z diecezji Haimen w prowincji Jiangsu” – podało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. Sprawa wywołała duży rezonans, bo Szanghaj jest najważniejszą i najbardziej prestiżową chińską diecezją. Kard. Pietro Parolin poczuł się zobowiązany wyjaśnić sytuację i udzielił obszernego wywiadu watykańskim mediom. Powiedział, że decyzja Chin wprawdzie nie jest zgoda z treścią zawartego porozumienia i przeczy zasadzie współpracy, ale stwierdził, że papież chciał działać na rzecz „większego dobra” diecezji Szanghaju, dlatego ostatecznie zaaprobował decyzję Pekinu. Parolin potrafił jednak w konkluzji stwierdzić jedynie tyle, że „ma nadzieję” na ściślejszą współpracę w przyszłości.

Prześladowania trwają

Nie rokuje to dobrze, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę trwające prześladowania katolików w Chinach, bynajmniej niezatrzymane przez podpisanie porozumienia. O konkretne informacje trudno z racji na blokadę informacyjną, ale pod koniec roku 2022 we więzieniach przebywała wciąż duża grupa biskupów niechcących uznać PSKCh. Jak pisał wówczas włoski watykanista Sandro Magister: Biskup z Xuanhua, Augustine Cui Tai, od 2007 jest nieustannie więziony na dłuższe lub krótsze okresy; aktualnie przebywa w areszcie w nieznanym miejscu. Biskup z Xinxiang, Joseph Zhang Weizhu, został uwięziony w maju 2021 i miejsce jego przetrzymywania jest nieznane.

Biskup z Wenzhou, Peter Shao Zumin, został aresztowany najpierw w 2017 roku, by później na chwilę pokazać się publicznie w Pekinie i znowu zniknąć. Biskup z Zhengding, Julius Jia Zhiguo, został aresztowany w sierpniu 2020 roku. Biskup pomocnicy z Xipau-Mindong, Vincent Guo Xijin, został umieszczony w areszcie domowym i musiał zrezygnować ze wszystkich swoich urzędów. Od 2012 roku w areszcie domowym przebywa biskup z Szanghaju, Thaddeus Ma Daqin. Niepewna sytuacja panuje wciąż wokół kard. Josepha Zen-ze Kiuna, który został aresztowany w maju 2022 roku pod pozorem wspierania opozycji antyrządowej w Hongkongu; wypuszczono go na wolność za kaucją.

Problemów jest więcej. Na początku września papież Franciszek udał się do Mongolii. Komentatorzy spodziewali się, że na spotkanie z Ojcem Świętem przyjedzie również reprezentacja chińskich biskupów. Tak się jednak nie stało: Komunistyczna Partia Chin pozwoliła jedynie na to, by papieski samolot przeleciał nad Państwem Środka w obie strony, ale ani jeden biskup nie mógł udać się do Mongolii. Formalny zakaz wydał Departament Pracy Zjednoczonego Frontu Komunistycznej Partii Chin. Do tego dochodzą oczywiście prześladowania zwykłych chińskich katolików. Ich konkretny wymiar jest zupełnie nieznany w związku z brakiem realnego przepływu informacji.

Klimat panujący w Chinach tak opisywał niedawno włoski dziennikarz Marco Respinti na łamach portalu Bitter Winter, jednego z nielicznych mediów piszącego regularnie o sytuacji katolików w Chinach: „Religia jest tylko funkcją państwa komunistycznego: jego wasalem, sługą, lokajem, niewolnikiem a nawet bronią. Mówi o tym wprost artykuł 36 Konstytucji Chińskiej Republiki Ludowej. Państwo chińskie chroni «normalną» działalność religijną – ale to wyłącznie do państwa należy decyzja, co w doktrynach i sprawach religijnych jest normalne, a co nienormalne. Przywódcy religijni, władze i eksperci, którzy się z tym nie zgadzają, są represjonowani. […] Dla Komunistycznej Partii Chin zakłócać porządek społeczny mogą nawet proste modlitwy, post w święta, noszenie brody w określony sposób, noszenie konkretnego stroju, posiadanie literatury religijnej, w tym Biblii, pielgrzymki, nauczanie dzieci o wierze. […] Dla Komunistycznej Partii Chin religia pozostaje wrogiem publicznym nr 1”.

Innymi słowy, katolicyzm w Chinach może funkcjonować nienękany przez komunistów – pod warunkiem, że będzie komunistom całkowicie podporządkowany. A to oznacza, że oficjalne struktury, dziś wspierane przez Watykan, z konieczności muszą wykrzywiać Ewangelię: wszystko, co mogłoby choćby potencjalnie przemawiać wprost czy nawet pośrednio przeciwko dyktaturze komunistycznej, musi być „reinterpretowane”. W tej sytuacji katolicką prawdę w całej jej pełni można głosić tylko w podziemiu, pomimo obowiązującego od pięciu lat porozumienia.

Dlaczego Watykan kontynuuje współpracę z Chinami, choć prawa Kościoła są brutalnie łamane a sam Watykan w pewnym sensie – dyplomatycznie poniżany? Papież Franciszek mówi, że nawet kiepska umowa jest lepsza od żadnej, bo pozwala zachować jakieś kanały komunikacji, których w przeciwnym wypadku w ogóle by nie było. Można się z tą oceną zgadzać albo nie; problem jednak w tym, że ci biskupi, których Stolica Apostolska aprobuje – jest ich wciąż niewielu, ale to rosnąca grupa – pełnią swoje apostolskie powołanie w rozdwojeniu. Z jednej strony muszą być posłuszni Chrystusowi i Kościołowi, a z drugiej muszą – i są w praktyce do tego przez Watykan zachęcani – słuchać się Komunistycznej Partii Chin.

Czy z tego może wyniknąć cokolwiek dobrego? Kard. Joseph Zen ze-Kiun mówił już w 2018 roku, że jeżeli Watykan ma nadzieję, iż Pekin będzie dotrzymywać danego słowa – to świadczy to na rzecz politycznej naiwności. Nie mylił się, co pokazały fakty. Ten sam purpurat uważał też, że podpisując porozumienie Stolica Apostolska dopuściła się zdrady tych katolików, którzy przez długie dziesięciolecia działali w podziemiu, ryzykując mieniem i życiem za wierność Ewangelii. Nagle mówi im się: wyjdźcie z podziemia, pokłońcie się komunistom i „zalegalizujcie” swój katolicyzm. Nie widać powodów, dla których należałoby uznać, że i w tym wypadku sędziwy kardynał nie miał racji.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij