Na berlińskich lotniskach Tegel i Schoenefeld z roku na rok pracuje coraz więcej osób mających korzenie tureckie i arabskie. Są zatrudniani także w strefach szczegółowej kontroli i bezpieczeństwa.
Wydawać by się mogło, że we współczesnych Niemczech jest to proceder nie wzbudzający żadnych podejrzeń. Nic bardziej mylnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Dziś wiemy, że urodzony w Turcji Recep U. był salafitą. W roku 2011 poddany był szczegółowej kontroli i tzw. testom bezpieczeństwa. I – mimo, że władze podejrzewały go i powiązania z salafitami – nie stracił zezwoleń umożliwiających wstęp do stref bezpieczeństwa na lotniskach Tegel i Schoenefeld.
Mało tego, w roku 2014 dwie firmy zewnętrzne FBB I Wisag, które zatrudniły tureckiego salafitę do pracy na lotniskach informowały, że nie mają pojęcia o zainteresowaniu służb specjalnych Recepem U.
Recep U. stracił pracę dopiero wtedy, kiedy próbował przemycić do lotniskowej, ściśle chronionej strefy bezpieczeństwa… maczetę! Po zatrzymaniu Turka okazało się także, że pozostawał on w bliskim kontakcie z dwoma radykalnymi duchownymi – Pierre’m Vogelem (ps. Abu Hamza) i Svenem Lau (ps. Abu Adam). Ten drugi przebywa obecnie w areszcie. Najprawdopodobniej zaopatrywał on syryjskie oddziały ISIS w broń i przemycał materiały propagandowe.
Źródło: thelocal.de, islamnews.ru
ChS