Frank Scherer, który jest prezesem Eurodistrict Strasbourg-Ortenau i administratorem okręgu Ortenau ubolewa nad erozją zasady swobody przemieszczania się, która stoi u podstaw integracji europejskiej. „Pandemia” – wskazuje w wywiadzie udzielonym euractiv.com de facto – „cofnęła Europę w erę granic”, przywróciła policyjne i graniczne kontrole dowodów tożsamości.
Administrator zauważył, że zanikła tak ważna dla Europejczyków swoboda przemieszczania się. Swoboda przepływu ludzi, towarów i idei stanowi kamień węgielny Unii Europejskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Scherer przypomniał, że w pierwszej fazie „pandemii” wiosną 2020 r. kwestie ograniczenia ruchu granicznego między Niemcami a Francją były załatwiane wyłącznie na szczeblu krajowym, bez udziału lokalnych polityków. Samorządowcy byli informowani o decyzjach z krótkim wyprzedzeniem, co tylko powodowało „irytację i frustrację” w regionie przygranicznym.
Polityk wyjaśnił, że zasugerował, by Rada Euroregionu Strasburg-Ortenau zwróciła się już w kwietniu 2020 roku do przedstawicieli rządów federalnych i landów z rezolucją wzywającą do lepszej koordynacji działań w regionach przygranicznych i uwzględnienia potrzeb ich mieszkańców. Zaowocowało to złagodzeniem obostrzeń oraz zapobieżeniem ponownemu zamknięciu granic jesienią 2020 r.
– W porozumieniu z naszym ministrem spraw wewnętrznych i naszymi francuskimi kolegami mogłem również zapewnić, że nasze jednostki kryzysowe połączono w sieć ponad granicami w bardzo niebiurokratyczny sposób. Teraz komunikacja jest prawidłowa – wyjaśnił.
Regiony Europy się zmieniają – dodał. Polityk postuluje wzmocnienie euroregionów w przyszłości, by miały one np. transgraniczny transport publiczny i by ułatwić codzienne życie mieszkańców terenów przygranicznych.
Negatywnie wypowiedział się o zamknięcie granic i ustanowieniu punktów kontrolnych w regionach przygranicznych po pierwszej fali wybuchu „pandemii”.
Zauważył, że tego typu decyzje władz centralnych wymagają dużych nakładów organizacyjnych, finansowych i interpersonalnej współpracy. W jego euroregionie około 8 tys. osób codziennie przekracza granicę w celach zawodowych i prywatnych.
Wytyczne były przekazywane „tylko w jednym języku i późną wiosną, a system formalności był mylący dla wymaganych formularzy.” Scherer zwrócił uwagę na „szkody emocjonalne” spowodowane wprowadzeniem obostrzeń w regionach przygranicznych. – Między Niemcami a Francuzami doszło do nieznośnej wrogości. Wśród ludności panowała wielka niepewność i poczucie podziału, co do tego, komu należy pozwolić na dalsze korzystanie z podstawowych swobód europejskich, a komu nie. To nie może się powtórzyć – argumentował.
Samorządowiec wskazał ponadto, że poprawa koordynacji i komunikacji to najważniejszy problem do rozwiązania w UE na wszystkich poziomach. Wyjaśnił, że w regionach przygranicznych najwcześniej odczuwa się wdrażanie i stosowanie europejskich dyrektyw unijnych. Mogą one stwarzać przeszkody w codziennej aktywności transgranicznej.
– Prowadzimy ożywioną wymianę informacji na szczeblu UE w zakresie prac projektowych na temat tego, co dzieje się w różnych regionach. W ramach Europejskiego Komitetu Regionów, na przykład, przedstawiliśmy naszą transgraniczną linię autobusową Eurodistrict Erstein-Lahr, kamień milowy współpracy, jako projekt pilotażowy w dziedzinie mobilności transgranicznej w ostatnich latach – mówił. Polityk dodaje, że „spójność społeczna i terytorialna regionów UE, a także ich konwergencja, muszą pozostać w centrum europejskich planów naprawy, aby uniknąć wysiłków na rzecz wspierania inwestycji i wzrostu.”
Opowiada się także za zwiększeniem kompetencji euroregionów. Podstawą do tego może być traktat z Akwizgranu, który wyraźnie przewiduje przyznanie euroregionom ich własnych kompetencji, funduszy celowych.
Scherer wyraził swoją opinię w sytuacji, gdy władze UE zaproponowały nałożenie kolejnych restrykcji, ograniczając swobodę podróżowania do pewnych części Europy, gdzie wskaźnik zakażeń koronawirusem pozostaje bardzo wysoki.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen chce wyznaczenia „ciemnoczerwonych stref” w UE i zakazania podróży do nich. – Osoby podróżujące ze stref ciemnoczerwonych mogą być zobowiązane do wykonania testu przed wyjazdem, a także poddania się kwarantannie po przyjeździe – powiedziała.
Według Komisji ma zostać wprowadzona nowa ciemnoczerwona kategoria w celu wskazania „obszarów, w których wirus utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, w tym z powodu bardziej zakaźnych wariantów budzących obawy”.
Oficjalna mapa nie została jeszcze opublikowana, ale zostanie utworzona przez Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC).
Bruksela na razie nie chce zamykać granic. Zasugerowała jednak zaostrzenie ograniczeń w regionach, w których częstość występowania przekracza 500 zakażeń na 100 tys. mieszkańców.
– Wspólna mapa i wspólne podejście do proporcjonalnych, niedyskryminacyjnych ograniczeń muszą nadal kierować naszymi wysiłkami. To, czego teraz potrzebujemy, w obliczu nowych wariantów wirusa, to jeszcze lepszej koordynacji i wspólnego europejskiego wysiłku w celu zniechęcenia do podróży, które nie są niezbędne. Zamknięcie granic nam nie pomoże, ale wspólne środki już tak – przekonywał komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
Od poniedziałku 25 stycznia Portugalia, Hiszpania, Czechy, Irlandia, Słowenia, Litwa, Łotwa, Szwecja, Słowacja, Estonia, Cypr, Holandia i Malta zgłosiły ponad 500 zakażeń na 100 tys. mieszkańców w ciągu ostatnich dwóch tygodni,
Obecny wskaźnik infekcji w Hiszpanii wynosił średnio 885 na 100 tys. mieszkańców w okresie 14 dni, ale w niektórych regionach wskaźnik infekcji wzrósł do 1400 na 100 tys. osób.
W UE są obszary we Francji czy Włoszech, w których wskaźnik zakażenia koronawirusem przekracza próg 500 osób na 100 tys. mieszkańców ustalony przez Komisję.
Poza ciemnoczerwonymi strefami w krajach europejskich miałyby zostać wyznaczone także obszary zielone, pomarańczowe, czerwone i szare, tak jak są one już obecne na mapach tworzonych przez ECDC.
Komisja proponuje dodatkowe środki bezpieczeństwa na zewnętrznych granicach UE. Wszyscy podróżni mieliby wykonywać testy przed wyjazdem, a także poddawać się 14-dniowej samoizolacji i dalszym testom.
Ponadto podróżni międzynarodowi musieliby wypełniać stosowne formularze „lokalizatora pasażera”, używane przez państwa członkowskie do śledzenia kontaktów.
Komisja stwierdziła, że pracownicy transgraniczni, personel transportowy lub osoby mieszkające w regionach przygranicznych, miałyby być zwolnione z pewnych obostrzeń.
Propozycje KE musiałaby zatwierdzić Rada UE. Nowych obostrzeń wewnątrz UE w szczególności domagają się Berlin i Paryż. Niemcy zaproponowały tymczasowe i ograniczone zakazy całego ruchu pasażerskiego z krajów spoza UE, jeśli to konieczne, podczas gdy Francja w czwartek wieczorem ogłosiła, że każdy wjeżdżający do Francji drogą powietrzną lub morską z UE musi przedstawić negatywny test na Covid-19. Przewoźnicy i pracownicy transgraniczni są zwolnieni z tego obowiązku.
Ograniczenia graniczne są sprawą poszczególnych państw członkowskich, ale Francja i Niemcy oraz urzędnicy UE w Brukseli naciskają na skoordynowaną reakcję po chaosie podróżniczym, który miał miejsce podczas pierwszej fali epidemii wiosną 2020 roku.
Źródła: euractiv.com. thelocal.com
AS