Chrześcijanie i konserwatyści to zagrożenie dla narodu, a obrońcy życia to groźni radykałowie. Sprzeciw wobec aborcji prowadzi do zamachów bombowych pod klinikami aborcyjnymi. Tego uczą się amerykańscy żołnierze za czasów Obamy. Prowadzący spotkanie dla żołnierzy przydzielonych właśnie do bazy w Fort Hood poinformowali ich także, że chrześcijanie i organizacje broniące rodziny dzielą naród. Przekazywanie przez żołnierzy pieniędzy tym grupom jest zakazane.
Żołnierz, który wypowiadał się dla Fox News powiedział, że pouczono ich, że ewangeliczni chrześcijanie i członkowie Tea Party są zagrożeniem dla narodu i że członkowie armii, którzy przekażą im środki finansowe zostaną poddani wojskowym karom.
Wesprzyj nas już teraz!
– Byłem zszokowany i nie mogłem uwierzyć temu, co słyszę – powiedział inny żołnierz. – Czułem, że moja wolność sumienia, za którą ryzykowałem życie i poświęcałem czas z dala od rodziny została zabrana – dodał. Jednocześnie prowadzący zebranie ani słowem nie zająknęli się o ekstremizmie islamskim. Powstała więc absurdalna sytuacja, w której członkowie armii, której zadaniem jest zwalczanie terroryzmu sami są postrzegani przez zwierzchników jako terroryści – o ile są chrześcijanami czy konserwatystami.
– Opinia publiczna powinna wiedzieć, że amerykańska armia uczy naszych żołnierzy, że ewangeliczni chrześcijanie i członkowie Tea Party to wrogowie Ameryki – powiedział Michael Berry z Liberty Institute, były oficer Marines w rozmowie z Fox News. – Uznawanie ewangelików za wewnętrznych wrogów to niezwykle poważne oskarżenie – dodał.
Z kolei Tony Perkins, prezes Family Research Council Perkins w rozmowie z dziennikarzem Fox News powiedział, że Pentagon uskutecznia anty-chrześcijańską propagandę. Zwrócił uwagę, że absurdem jest, że w bazie wojskowej, która była obiektem islamskiego zamachu mówi się o ewangelikach jako o zagrożeniu dla narodu- Dlaczego armia angażuje się w antychrześcijańską propagandę? – zastanawiał się Perkins. – Jedyne sensowne wyjaśnienie jest takie, że administracja Obamy dąży do zastraszenia i odseparowania żołnierzy od chrześcijańskich grup, które oni wspierają – stwierdził.
Przypadki zwalczania chrześcijaństwa przez przedstawicieli amerykańskiego wojska skrytykował także Ron Crews, prezes Sojuszu Kapelanów dla Wolności Religijnej (Chaplain Alliance for Religious Liberty). Określił on takie działania jako haniebne. Stwierdził, że wojsko dąży do tego, aby „religie takie jak ewangelicyzm, judaizm czy katolicyzm zrównać z Al Kaidą, Hamasem i Ku-Klux-Klanem”.
Rzecznik amerykańskiej armii wyparł się odpowiedzialności za sytuację w Fort Hood. Powiedział, że listy ekstremistów nie są publikowane oficjalnie przez wojsko, a co najwyżej samowolnie przez konkretnych dowódców. Przedstawiciele bazy w Fort Hood także odrzucają oskarżenia.
Jak jednak zauważa Fox News nie jest to pierwszy przypadek, gdy armia określa pewne wspólnoty chrześcijańskie jako ekstremistów. W kwietniu zostali oni tak nazwani w raporcie Army Reserve – podobnie jak katolicy. Inny tego typu incydent miał miejsce dwa tygodnie temu w Camp Shelby w Missisippi. Żołnierze stacjonujący w tej bazie zostali pouczeni, że American Family Association powinno być traktowane jako „wewnętrzna grupa nienawiści”. Także w tym przypadku armia nie przyznała się do odpowiedzialności.
Źródło: foxnews.com
Mjend