W Waszyngtonie odbyły się 19 czerwca manifestacje przeciwko forsowaniu w Stanach Zjednoczonych tak zwanych małżeństw homoseksualnych. Od Kapitolu do siedziby Sądu Najwyższego przeszedł Marsz dla Małżeństwa. Wzięli w nim również przedstawiciele Kościoła, w tym nuncjusz apostolski abp Carlo Viganò i metropolita San Francisco abp Salvatore Cordileone, który w amerykańskim episkopacie stoi na czele komisji ds. rodziny.
W przemówieniu do uczestników marszu hierarcha zwrócił uwagę na niebezpieczną tendencję w podejściu do małżeństwa. – Skupiamy się wyłącznie na związku dorosłych, zapominając przy tym zupełnie, że rodzą się z niego i są wychowywane dzieci. Zamiast koncentrować się na dzieciach, zajmujemy się tylko dorosłymi – powiedział metropolita San Francisco.
Wesprzyj nas już teraz!
Organizatorzy marszu zwracają uwagę na wielką różnorodność jego uczestników. Przemawiał tam na przykład Doug Mainwaring – zadeklarowany homoseksualista, jeden z założycieli Tea Party, który zdecydowanie sprzeciwiał się tak zwanym małżeństwom jednopłciowym. Z Francji przyjechała Lodovine de la Rochere – organizatorka wielomilionowych marszy w obronie rodziny, które w ubiegłym roku przeszły ulicami tamtejszych miast.
Znamienne, że przeciwnicy Marszu usilnie zabiegali, aby nie uczestniczył w nim oficjalny przedstawiciel Kościoła katolickiego. Bardzo silny nacisk wywierano na wspomnianego abp. Cordileone. Ponad 80 osobistości świata polityki i religii napisało do niego list otwarty, błagając go, by zrezygnował z udziału w Marszu dla Rodziny, ponieważ nie jest to zgodne ze stanowiskiem Papieża Franciszka, który rzekomo miał się wyrzec osądzania homoseksualistów.
Arcybiskup nie uległ presji i przypomniał, że głoszenie prawdy o rodzinie jest jego obowiązkiem. Zapewnił, że Kościół sprzeciwia się aktom przemocy względem osób homoseksualnych. Zaznaczył jednak, że dziś przemocy coraz częściej doświadczają ci, którzy bronią małżeństwa i rodziny.
Źródło: KAI