13 czerwca 2024

USA: były jezuita, sodomita apeluje o ujawnienie się wszystkich „tęczowych” duchownych

(fot. Brian TalbotRainbow at Half Mast / flickr.com)

Po słynnej wypowiedzi papieża Franciszka skierowanej za „zamkniętymi drzwiami” do włoskich biskupów na temat homoseksualistów chcących ubiegać się o przyjęcie do seminariów, oburzony były jezuita na łamach „National Catholic Reporter” zapytuje: „Czy dotarliśmy do momentu, w którym nadszedł czas, aby wielu biskupów, księży, diakonów, braci i sióstr Kościoła katolickiego LGBTQ ujawniło się?”

„Pytanie takie miało pojawić się po doniesieniach o tym, że papież Franciszek ostrzegł włoskich biskupów, aby mieli oczy otwarte podczas rozpatrywania podań kandydatów do seminariów i odrzucali każdego, kto może być gejem. Użył także włoskiego terminu, który z grubsza można przetłumaczyć jako pedał (…), za co przeprosił” – pisze Jim McDermott.

Były jezuita, obecnie pisarz i scenarzysta z Nowego Jorku, którego felieton ukazał się 31 maja br. na łamach progresywnego „National Catholic Reporter” z pewnym niedowierzaniem komentował słowa obecnego papieża. Zasugerował, że zważywszy na „wieloletnie poparcie dla osób queer i żyjących w celibacie duchownych homoseksualnych, trudno uwierzyć, że ten papież potajemnie mówił biskupom, aby unikali seminarzystów homoseksualnych”.

Wesprzyj nas już teraz!

Tak samo, „trudno jest uwierzyć w to, że Franciszek używa tak obraźliwego języka” wobec sodomitów. „Jednak, najwyraźniej tak właśnie robi” – skomentował były duchowny. McDermott zastanawia się, czy „nie nadszedł wreszcie czas, aby osoby LGBTQ mogły publicznie wystąpić i pomóc szerszemu Kościołowi zrozumieć, w jakim stopniu jest on wspierany, utrzymywany i karmiony przez dobrych i wiernych ludzi queer” (sic!).

Były jezuita, który jest homoseksualistą przekonuje, że chociaż wielu potępia ich jako „plagę”, to tak naprawdę Kościół częściowo jest zależny właśnie od wielu z nich.

„Księża i diakoni homoseksualni oraz biseksualni przewodniczą sakramentom nie tylko w dużych miastach, ale jest ich znaczna liczba w całym Kościele katolickim. Duchowni LGBTQ uczą, prowadzą badania i piszą artykuły, na których polegają zarówno zwierzchnicy, jak i wierni. Działamy na rzecz sprawiedliwości i służymy najbardziej potrzebującym, najbardziej zapomnianym. Katoliccy duchowni LGBTQ prowadzą instytucje religijne, takie jak uczelnie, jadłodajnie, ośrodki dla uchodźców i diecezje kościelne. Jesteśmy postępowcami, konserwatystami i centrystami. A w tym, co pozostało, pomimo największych wysiłków Franciszka, czyli w dość ponurym okresie w Kościele, pomagamy utrzymać wiarę przy życiu, nawet gdy niektórzy z naszych kolegów duchownych i zakonników poniżają nas lub nazywają drapieżnikami” – czytamy dalej.

Autor wyraźnie wzburzony słowami papieża sugeruje, że ci, którzy ich potępiają, dobrze wiedzą o tym, że Kościół jest od nich częściowo uzależniony. Dodaje, że przeciwnicy „tęczowego” lobby w Kościele niepotrzebnie ich „demonizują”. W opinii McDermotta, obecnie przywódcy Kościoła szukają „kozła ofiarnego” w związku ze skandalami dotyczącymi wykorzystywania seksualnego przez duchownych i szerzeniem „teorii gender”.

Utrzymuje wręcz, że Kościół nie może się obyć bez „duchownych LGBTQ tak samo jak wielu wiernych i utalentowanych heteroseksualnych duchownych, którzy służą w Kościele”.

Felietonista „katolickiego” magazynu apeluje o ujawnienie się wszystkich „tęczowych” duchownych, by zwalczyć „uprzedzenia, podejrzenia i niepewność wobec osób LGBTQ” w Kościele. Zaznacza, że wielu księży, diakonów i zakonników nie ujawnia się ze względu na jakąś „formę przymusu”. Wynikać to ma „z niepisanej zasady”, że „osoba publiczna w Kościele nie ma prawa rozmawiać o swojej seksualności, bez względu na to, jaka ona jest”. A w przypadku „duchownych LGBTQ” wiąże się to „z ukrytą warstwę zagrożenia” (konsekwencje w postaci wydalenia ze stanu kapłańskiego).

Autor dodał, że „w niektórych zakonach można znaleźć wspólnotę wsparcia dla własnej seksualności, miejsce, w którym można bezpiecznie dzielić się tą częścią siebie z rówieśnikami i innymi członkami społeczności”.

Wskazał, że w jego formacji jezuickiej mężczyźni, z którymi mieszkał, heteroseksualni i homoseksualni, „odegrali ogromną rolę, pomagając mu odkryć tożsamość seksualną i umożliwiając jej przyjęcie w taki sposób, w jaki to zrobił”. W wielu innych sytuacjach tak nie jest, ponieważ w razie ujawnienia swojej „orientacji seksualnej” biskup podejmie działania, by takiej osoby się pozbyć.

Autor felietonu wskazał na problem ekonomiczny nieujawniania się sodomitów w diecezjach, zaznaczając, że kapłani diecezjalni nie składają ślubów ubóstwa i dlatego muszą zarabiać na swoją emeryturę. W przypadku ujawnienia się i wyrzucenia przez biskupa w wieku 50 lub 60 lat danej osoby, pozostaje ona bez żadnych środków prawnych lub środków utrzymania.

Innym powodem nieujawniania swojej „orientacji” jest głębokie poczucie wstydu, które ma się rozwijać latami, a które związane jest z niewywiązaniem się z obowiązków wynikających ze złożonych ślubów i ewentualnego ukrycia swoich skłonności. Autor sugeruje, że „duchownych i osób zakonnych LGBTQ jest o wiele więcej, niż ktokolwiek z nas, nawet pośród kapłanów i zakonników wie, właśnie dlatego, że nie wolno nam tego ujawniać publicznie. Są też inni, którzy nie znają dokładnie swojej tożsamości lub nigdy nie czuli się bezpiecznie, rozmawiając z kimkolwiek o takich sprawach”.

Jezuita przypomniał skandaliczną decyzję Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego z 1973 r., by nie uznawać homoseksualizmu jako choroby psychicznej. Wskazał, że była to decyzja psychologów LGBTQ, którzy postanowili wyjść z ukrycia i dzięki opisanym przez nich doświadczeniom udało się dokonać tak daleko idącej zmiany w społeczeństwie.

Dlatego apeluje do wszystkich „duchownych LGBTQ” w Kościele, aby się ujawnili, by ich „tożsamość płciowa” zyskała aprobatę w społeczeństwie i by w ten sposób spróbować wywrzeć wpływ na zmiany w Kościele. Chociaż nie wiadomo, czy wpływ będzie tak duży, jak amerykańskich psychiatrów, to jednak zakłada, że będzie na pewno pozytywny.

Były jezuita uważa, że dotychczas stosowana strategia „tęczowych duchownych” w Kościele już nie sprawdza się. I dlatego czas najwyższy, by to zmienić. Grzech sodomski, który obejmuje akty homoseksualne i inne akty sprzeczne z naturą nigdy nie mogą być zaakceptowane przez Kościół katolicki. Grzech ten należy do jednych z najcięższych, „wołających o pomstę do Nieba”.

Źródło: ncrolnline.org
AS

Niepokalana w barwach LGBT. Perwersja jezuity o. Kramera

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(26)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 299 440 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram