Po raz pierwszy w historii w USA nie dominują protestanci – wynika z najnowszych badań Pew Forum on Religion& Public Life. Wzrosła bowiem liczba Amerykanów, którzy twierdzą, że nie mają związku z żadną religią. Liczba katolików utrzymuje się na tym samym poziomie od kilku lat i wynosi 22 proc.
48 procent dorosłych obywateli amerykańskich wciąż deklaruje, że są protestantami. W ub. roku liczba ta wynosiła 50 proc. Jak wynika z badań opublikowanych w miniony wtorek, około 20 procent Amerykanów twierdzi, że nie ma związku z żadną religią. Liczba takich osób wzrosła w ciągu pięciu ostatnich lat o 5 proc.
Wesprzyj nas już teraz!
Uczeni od dawna zastanawiali się, czy osoby, które mówią, że nie należą już do żadnej grupy religijnej, należy uznać za niereligijne. Kategoria ta obejmuje bowiem zarówno ateistów, agnostyków, jak również osoby szukające innych form duchowości, a także tych, którzy zwyczajnie nie praktykują.
Wzrost liczby osób, które wskazują na brak związku z grupami wyznaniowymi, stanowi poważne wyzwanie dla amerykańskich przywódców religijnych, obawiających się, że Stany Zjednoczone – niegdyś bardzo religijny kraj – podzielą los zsekularyzowanej Europy Zachodniej, gdzie frekwencja w nabożeństwach gwałtownie spadła.
Papież Benedykt XVI za jeden z priorytetów swojego pontyfikatu uznał konieczność walki z sekularyzmem na Zachodzie. W Rzymie właśnie zwołano synod, na którym biskupi z całego świata będą zastanawiać się nad sposobami odzyskania katolików, którzy opuścili Kościół.
Gwałtowny spadek liczby osób religijnych w USA ma implikacje polityczne. Amerykańscy wyborcy, którzy nie deklarują związku z żadną religią w przeważającej mierze sprzyjają Demokratom.
Instytut Pew zauważył także, że Amerykanie, którzy utrzymują, że są osobami niereligijnymi znacznie częściej niż reszta społeczeństwa popierają zabijanie dzieci poczętych i opowiadają się za legalizacją tzw. homo małżeństw. Ci „bezwyznaniowcy” obecnie stanowią rosnący segment wyborców, którzy rejestrowani są jako zwolennicy Demokratów. Tym samym wzrost poparcia dla tej partii skoczył z 17. procent do 24. procent w ciągu ostatnich pięciu lat.
Naukowcy od dziesięcioleci próbują wyjaśnić, dlaczego stale wzrasta liczba bezwyznaniowców. Szerzący się sekularyzm w Europie Zachodniej był często postrzegany jako produkt uboczny wzrostu zamożności w regionie. Jednak wśród krajów uprzemysłowionych, Stany Zjednoczone przez długi czas uchodziły za bardzo religijny kraj, mimo iż bogactwo obywateli rosło.
Teraz badacze twierdzą, że w USA ludzie po prostu zaczęli inaczej opisywać swoją religijność. Jeszcze w 2007 roku, 60 procent pytanych, którzy stwierdzili, że rzadko lub nigdy nie uczestniczą w nabożeństwach, nadal deklarowali przynależność do określonej wspólnoty religijnej. W 2012 roku osoby takie mówiły już, że nie mają związku z żadną religią. Do tego jeszcze doszła zmiana pokoleniowa. Osoby urodzone po drugiej wojnie światowej są zdecydowanie mniej religijne niż ich rodzice.
Instytut Pew swoją analizę oparł na sondażach i badaniach przeprowadzonych przed kilkoma miesiącami.
Źródło: FoxNews.com., AS.