Wczoraj Izba Reprezentantów przyjęła ustawę, uwaga, czasowo zawieszającą obowiązywanie limitu długu publicznego – do 19 maja 2013 r. Oznacza to, że w najbliższych miesiącach amerykańskie władze będą mogły zadłużać się bez przeszkód z nadzieją, że potem „jakoś to będzie”.
Przed głosowaniem amerykańskie media ostrzegały, że jeżeli nie uda się wypracować kompromisu, to Stany Zjednoczone zrobią kolejny krok na drodze do bankructwa. Ustawowy limit zadłużenia wynoszący 16,4 bln dol największe światowe mocarstwo osiągnęło wraz z końcem ubiegłego roku. Od tamtej pory Departament Skarbu musiał korzystać z tzw. „wyjątkowych środków”, aby być w stanie regulować zobowiązania rządu.
Wesprzyj nas już teraz!
Przyjęcie ustawy odkładającej w czasie problem limitu zadłużenia przez znajdującą się w rękach Republikanów Izbę Reprezentantów od kilku tygodni spędzało sen z powiek administracji Baracka Obamy. Dalsze prace nad ustawą będą już tylko formalnością – dokument trafi do Senatu, gdzie większość mają Demokraci, a następnie na biurko prezydenta. Przegłosowany przez Izbę Reprezentantów akt prawny sprawi, że limit zadłużenia zostanie 19 maja automatycznie podniesiony o wartość pożyczek zaciągniętych przez trzy miesiące obowiązywania specjalnej ustawy.
Co ciekawe, w ustawie znalazł się również zapis, który zakłada, że kongresmeni nie otrzymają wynagrodzeń, dopóki nie uchwalą nowego budżetu. Zapis ten ma przede wszystkim wymiar symboliczny – amerykańska konstytucja zabrania zmiany wynagrodzenia kongresmenów w trakcie trwania kadencji, więc w najgorszym wypadku pieniądze zostaną im wypłacone z opóźnieniem. Komentatorzy twierdzą, że w ten sposób Republikanie chcą wywrzeć presję na kontrolujących Senat i urząd prezydenta Demokratach i zmusić ich do zajęcia się problemami gospodarczymi kraju. – Założenie jest bardzo proste. Nie będzie długoterminowego podnoszenia limitu zadłużenia bez długoterminowego planu wyjścia z fiskalnego kryzysu, z jakim zmaga się nasz kraj – stwierdził spiker Izby Reprezentantów, Republikanin John Boehner.
Republikanie zasiadający w Izbie Reprezentantów umywają w ten sposób ręce, nie chcąc być oskarżonymi o doprowadzenie Stanów Zjednoczonych do bankructwa. Zapowiadają jednak, że nie zrezygnują z działań mających na celu ograniczanie wydatków. Do wywierania nacisków na administrację Obamy i demokratycznych kongresmenów zamierzają wykorzystać dwa inne zbliżające się terminy. Są nimi początek automatycznych cięć wydatków (1 marca), a także konieczność przegłosowania do końca marca ustawy zapewniającej finansowanie wydatków rządowych.
Jak widać, za oceanem kreatywna księgowość ma się równie dobrze, jak w Europie i w naszym kraju. Polski minister finansów Jacek Rostowski również stosuje sztuczki mające na celu ukrywanie deficytu, jednakże jest o wiele mniejszym kuglarzem, niż ci, którzy zdecydowali, że na 3 miesiące dług publiczny Stanów Zjednoczonych przestanie istnieć. Minister Rostowski przesuwał marne kilkadziesiąt miliardów złotych z Funduszu Drogowego, a Amerykanie postanowili, że 16,4 bln dolarów długu po prostu przez jakiś czas nie będzie.
Tomasz Tokarski