Amerykański przebój kinowy „Snajper” – który znalazł się w czołówce nominacji do tegorocznych Oscarów – opowiadający historię najlepszego snajpera elitarnych jednostek Navy Seals podzielił Hollywood i rozpętał wojnę w niemal wszystkich mediach. Dzieło Clinta Estwooda chwalą konserwatyści, którzy organizują wiece i zbierają fundusze na pomoc weteranom. Liberałowie zarzucają filmowi, że jest jak „nazistowska propaganda” i „gloryfikuje wojnę”, a „z głównego bohatera – psychopaty – czyni legendę”.
Film „Snajper” jest oparty na autobiografii Chrisa Kyle’a, najskuteczniejszego snajpera w historii armii Stanów Zjednoczonych, który podczas misji w Iraku zabił 255 osób, z czego 160 zgonów zostało potwierdzonych przez Pentagon. Kyle czterokrotnie wyjeżdżał do Iraku, był dwukrotnie ranny i sześciokrotnie przeżył bliski wybuch improwizowanych ładunków. Współpracował m.in. z GROM-em. W 2012 r. odwiedził nasz kraj, promując swoją biografię. „Diabeł z Raamdi”, jak mówili o nim islamiści, po powrocie do domu i zakończeniu służby w elitarnych jednostkach, miał ogromne problemy z zaklimatyzowaniem się, mimo że starał się być jak najlepszym ojcem i mężem. Zginął na swoim ranczu w Teksasie postrzelony przez weterana, który cierpiał z powodu syndromu pourazowego.
Wesprzyj nas już teraz!
Ten istotny wątek wskazuje na bolesną rzeczywistość wielu amerykańskich żołnierzy powracających do kraju z misji zagranicznych, którzy nie mogą liczyć na szybką pomoc medyczną i terapeutyczną. Sprawa traktowania weteranów jest obecnie jedną z najbardziej spornych kwestii pomiędzy Republikanami a Demokratami w Kongresie.
Reżyser filmu, który w ciągu ub. weekendu zarobił ponad 1 mld dolarów, Clint Eastwood, a także odtwórca głównej roli Bradley Cooper zapewniają, że produkcja nie ma nic wspólnego z polityką. Jest opowieścią o pewnym żołnierzu i stanowi „studium postaci”.
Terrence McCoy z opiniotwórczego dziennika liberalnego „The Washington Post” podkreśla jednak, że „Chris Kyle to nie byle jaki żołnierz, ale najbardziej zmitologizowany zabójczy snajper w historii Ameryki”. Dlatego jego zdaniem – niezależnie od twórców – „film stał się polityczny”. McCoy uderza w postać nieżyjącego już snajpera, opisując go jako teksańskiego awanturnika, który wszędzie gdzie się pojawił wzbudzał kontrowersje. Wytyka konserwatystom, że gloryfikują głównego bohatera i niepotrzebnie zachwycają się filmem.
Autor tekstu w „WP” kieruje uwagę na negatywne opinie liberałów, uznających Kyle’a za „psychopatę,” czerpiącego przyjemność z zabijania „nieludzkich Irakijczyków”. McCoy przytacza długą listę niepotwierdzonych informacji o Kyle’u, które snajper miał sam opowiadać o sobie, jak np. to, że kiedyś zastrzelili dwóch uzbrojonych bandytów, którzy chcieli ukraść jego samochód, albo, że udał się do Nowego Orleanu i „zabił 30 złych facetów” w następstwie chaosu, jaki pojawił się po huraganie Katrina itd.
McCoy przywołał także „burzę”, wywołaną przez dziennikarkę Ranię Khael, która na tweeterze zacytowała fragmenty biografii „Snajpera”, mające potwierdzać, że Kyle był „psychopatą”. Skomentowała ona, że każdy film, który gloryfikuje Kyle’a reprezentuje „niebezpieczną propagandę, wybiela zabójcę mas i samą wojnę w Iraku”. Jej zdaniem bohater Navy Seals był „zatwardziałym, żądnym krwi osobnikiem, napędzany nienawiścią i fanatyzmem wobec „irackich dzikusów”.
Wpisy dziennikarki spotkały się z natychmiastową odpowiedzią oburzonych komentatorów. Atmosferę podgrzały wypowiedzi ludzi Hollywood, którzy zastanawiają się, czy „film nie jest niebezpieczny”. W sobotę, Seth Rogen, który zagrał w produkcji „Wywiad ze Słońcem Narodu” i sam dopiero co wyszedł z burzy politycznej, zauważył, że „Snajper” trochę przypomina mu obraz, który jest pokazany w trzecim akcie „Bękartów wojny” Quentina Tarantino, odnoszącym się do gloryfikacji niemieckiego snajpera. Rogen szybko wycofał się z aluzji i dodał, że „w rzeczywistości film ‘Snajper’ mu się podobał.” Żołnierze, którzy dyskutują na forach społecznościowych wytknęli mu, że to właśnie między innymi dzięki takim snajperom jak Kyle, teraz nie siedzi w północnokoreańskim więzieniu.
Dokumentalista Michael Moore napisał, że jego wujek został zabity przez snajpera podczas drugiej wojny światowej i „wszyscy snajperzy to tchórze, którzy strzelają w plecy”. Zdaniem Moore’a, „większość Amerykanów nie uważa snajperów za bohaterów”. Moore podobnie jak Rogen, szybko wycofał się z tej aluzji.
Sarah Palin, była republikańska kandydatka na prezydenta poradziła „lewicowcom z Hollywood”, by przestali „pluć na groby bojowników o wolność”, bo „nie zasługują nawet na to, by im wyczyścić glany”.
Socjolodzy zabierający głos w mainstreamowych mediach koncentrują się na twierdzeniu, iż film wzniecił na nowo ogień w walce kulturowej między konserwatystami i liberałami w wielu istotnych kwestiach takich jak: dostęp do broni, który liberałowie chcą ograniczyć czy właściwego traktowania weteranów wojennych. Spory mają daleko idące konsekwencje i dotyczą także nowych koncepcji polityki zagranicznej USA, redukcji liczby żołnierzy itp. Badacze podkreślają, że coraz bardziej pogłębia się przepaść między liberalnymi cywilami i konserwatywnymi weteranami, którzy domagają się chociażby odrobiny szacunku za swoje poświęcenie w służbie krajowi.
Agnieszka Stelmach