W związku z nalotami najpierw Irańczyków, a potem Pakistańczyków w okolicach wspólnej granicy, narosły napięcia między tymi krajami. Iran twierdzi, że przeprowadził „operację antyterrorystyczną”. Pakistan zaś szybko odpowiedział, bo takie były oczekiwania zwolenników uwięzionego byłego premiera Pakistanu. USA, jak i Chiny wezwały strony konfliktu do deeskalacji przemocy.
W czwartkowych pakistańskich nalotach na irańskie prowincje Sistan i Beludżystan zginęło kilka osób, w tym czworo dzieci i trzy kobiety – tak przynajmniej wynuka z oficjalnego komunikatu irańskich władz. Jako uzasadnienie dla nalotów Pakistan podał walkę z „kryjówkami wykorzystywanymi przez organizacje terrorystyczne” w Iranie.
Dwa dni wcześniej Irańczycy zbombardowało cele po pakistańskiej stronie granicy, w wyniku czego zginęło dwoje dzieci i co najmniej dziewięciu obcokrajowców. Teheran zaznaczył, że zaatakował sunnicką grupę „terrorystyczną”.
Wesprzyj nas już teraz!
Każda ze stron oskarża się o naruszenie prawa międzynarodowego i suwerenności terytorialnej. Dzień po nalotach irańskich, Pakistan odwołał swojego ambasadora w Teheranie.
Sytuację ma uważnie monitorować Biały Dom, a także Pekin. – Nie chcemy eskalacji żadnego konfliktu zbrojnego w regionie, a już na pewno między tymi dwoma krajami – oznajmił John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. Amerykanie jednak obwiniają za eskalację napięcia w regionie Irańczyków.
O spokój i powściągliwość zaapelowali Chińczycy. – Jeśli zajdzie taka potrzeba po obu stronach, chcielibyśmy odegrać konstruktywną rolę w uspokojeniu sytuacji – zadeklarował w czwartek chiński minister spraw zagranicznych Mao Ning. Pekin ma powiązania handlowe z obu zwaśnionymi krajami i w ostatnich latach zainwestował w projekty związane z wydobyciem surowców i infrastrukturą w Pakistanie, zwłaszcza w niespokojnej prowincji Beludżystan, gdzie miały miejsce naloty.
Oba kraje uczestniczą w mniejszym lub większym stopniu w chińskim projekcie Pasa i Szlaku, a także wchodzą w skład Szanghajskiej Organizacji Współpracy.
Rada Praw Człowieka Beludżystanu przekonuje, że „obie strony obierają za cel ludność cywilną Beludżów po obu stronach granicy”.
Analitycy zaś zwracają uwagę, że zarówno Iran, jak i Pakistan „mają pełne ręce roboty w konfliktach regionalnych”. Żaden z krajów nie chciałby eskalacji powyżej pewnego pułapu. Mierzą się bowiem z problemami gospodarczymi i geopolitycznymi.
Poza odwołaniem pakistańskiego ambasadora z Teheranu i nie zezwoleniem ambasadorowi Iranu na ponowny wjazd do Pakistanu, Islamabad zaznaczył, że ma prawo reagować na „niesprowokowane” i „nielegalne” ataki.
Sytuację uważnie monitorują Indie, które także mają spór z Pakistanem. Warto odnotować, że przez kraj przetacza się fala protestów w związku z aresztowaniem byłego premiera Imrana Khana. Pakistan boryka się także z problemami gospodarczymi.
W Beludżystanie operują bojówki walczące o wyzwolenie. Dlatego celem ataków miało być siedem punktów, w których stacjonowały Siły Wyzwolenia Beludżystanu i Armia Wyzwolenia Beludżystanu.
Niecałe 48 godzin po pierwszym uderzeniu Iranu, także Dowództwo Połączonych Sztabów Sił Zbrojnych Pakistanu przeprowadziło „wysoce skoordynowane i specjalnie ukierunkowane precyzyjne ataki wojskowe” na „kryjówki terrorystów” w prowincji Sistan/Beludżystan w południowo-zachodnim Iranie. Wszystkie osoby, które zginęły to mieli być obcokrajowcy.
Irańczycy przekonywali, że była to „operacja wywiadowcza” uprzedzająca atak na ich kraj.
Z kolei reakcja Pakistanu – dokonana pod presją zwolenników przebywającego w więzieniu Khana – miała odzwierciedlać „profesjonalizm” sił zbrojnych. Brak odpowiedzi wojskowej – jak przekonują niektórzy analitycy – mógłby pogłębić chaos wewnętrzny w Pakistanie, który przygotowuje się do wyborów powszechnych na początku przyszłego miesiąca.
Istnieje obawa, że Pakistan może pogrążyć się w niestabilności, jeśli znacznie zyskają na sile talibowie ze strony Tehreek-e-Taliban-e-Pakistan (TTP). Pakistański rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych oświadczył, że jego kraj nie chce eskalacji sytuacji i tego samego oczekuje od Teheranu.
Armia pakistańska jest w stanie najwyższej gotowości, obawiając się eskalacji innych konfliktów regionalnych tak ze strony Afganistanu, jak i Indii.
Na granicy pakistańsko-irańskiej od lat jest niespokojnie, ale konflikt nie wychodził poza te kraje. Obecna eskalacja ma być groźna. W sprawie interweniowała także Arabia Saudyjska w związku z dążeniami Jaish ul-Adl, grupy bojowników sunnicko-salafickich Beludżów, działających wokół granic obu krajów, aby zapewnić większą autonomię w irańskiej prowincji Sistan i Beludżystanu. Celem irańskich ataków były obozy Jaish po drugiej stronie granicy. Organizacja twierdzi, że dokonała zamachu na dowódcę elitarnego irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), pułkownika Husseina-Ali Javdanfara.
Źródło: voanews.com, orfonline.org
AS