Amerykański Departament Stanu usunął słowa „muzułmański” i „islamski” z dokumentu ostrzegającego przed zagrożeniem terroryzmem. W memorandum skierowanym do amerykańskich obywateli „islam” pojawia się tylko w nazwach organizacji i kontekście antyislamskiej satyry.
Termin „islamistyczny” użyty został raz i to w opisie grup z Południowej Azji. W przypadku krwawych aktów terroru w Nigerii i innych krajach Afryki dokument nie mówi nawet o kościołach tylko o „miejscach modlitwy”, wymieniając je obok obiektów użyteczności publicznej, nie zaznaczając przy tym kwestii ich religijnej przynależności.
Wesprzyj nas już teraz!
Autorzy starannie przemilczeli motywy religijno-ideologiczne, stojące za większością spośród ataków terrorystycznych, na jakie narażeni są Amerykanie poza granicami ich kraju. Równocześnie, wśród wszystkich organizacji, przed którymi przestrzega departament, tylko jedna -Rewolucyjna Partia-Front Wyzwolenia Ludu – nie ma islamskiego charakteru. Urzędnicy przestrzegają za to przed Al-Kaidą, Al-Kaidą Zatoki Arabskiej, AQMI, al-Szabaab, afgańskimi i pakistańskimi talibami, Unią Islamskiego Dżihadu, Hezbollahem, Lashkar-e-Toiba, Jaish-e-Mohammed, Harkat-ul-Jihad-i-Islami, Harakat ul-Mujahidin, indyjskimi mudżahedinami itd.
Autorzy raportu pominęli milczeniem także fakt, iż w wielu krajach arabskich celem ataków terrorystycznych są chrześcijańskie kościoły. W przypadku Boko Haram, departament stanu twierdzi, że głównym celem ekstremistów są „budynki rządowe” oraz „niewinni cywile”.
Równocześnie, amerykańska administracja stara się ignorować czynniki religijne, tłumacząc islamski terroryzm konfliktami lokalnymi, kwestiami etnicznymi bądź rywalizacją ekonomiczną.
Źródło: euro islam.pl / cnsnews.com
mat