Wpływowi darczyńcy demokratów mają wstrzymywać darowizny dla lewicowych grup aktywistów, gdyż będąca w rozsypce Partia Demokratyczna nie potrafi sformułować nowej wizji, która gwarantowałaby sukces wyborczy po druzgocącej porażce w wyborach listopadowych 2024 r. – donosi „The Daily Caller”.
Powiązane z Partią Demokratyczną organizacje pozarządowe zabiegają o środki finansowe, które pozwolą im walczyć z programem prezydenta Donalda Trumpa, w tym protestując przeciwko drastycznej redukcji zatrudnienia w administracji federalnej i zamrożeniu wydatków rządowych, które nie są zgodne z amerykańskimi interesami.
O sprawie donosił w piętak „The New York Times”, wskazując, że o ile w czasie pierwszej prezydencji Trumpa miliarderzy chętnie sponsorowali lewicowe organizacje, o tyle obecnie mają wycofywać się z udzielania darowizn, ponieważ liderzy Partii Demokratycznej nie mają pomysłu na przyszłość i nie wyciągnęli wniosków ze swojej listopadowej porażki.
Wesprzyj nas już teraz!
Lewicowe NGO-sy niejako podpięte pod demokratów miały trwonić pieniądze darczyńców, nie osiągając zamierzonych rezultatów.
Sama kampania prezydencka byłej wiceprezydent Kamali Harris w 2024 r. pochłonęła około 1,5 miliarda dolarów. Mimo tak wysokich nakładów, Harris poniosła klęskę we wszystkich stanach wahających się.
Miliarderzy, którzy od lat sponsorują demokratów oczekują konkretnych planów, w jaki sposób można byłoby skutecznie zwalczać agendę nowej administracji.
Współzałożyciel LinkedIn Reid Hoffman, główny darczyńca demokratów, który sfinansował pozew E. Jean Carroll przeciwko Trumpowi zasugerował, że może wycofać się z finansowania szeregu grup oporu 2.0. Rzecznik Hoffmana tłumaczył, iż miliarder „uważa, że strategia Partii Demokratycznej wymaga reformy, a kiedy to nastąpi, chętnie wysłucha nowych pomysłów i nowych propozycji”. Jeden z doradców Hoffmana miał się już przeprowadzić po wyborach do Kanady i oznajmił, że rezygnuje z inwestowania w lewicowy aktywizm w Stanach Zjednoczonych.
Na skutek wycofywania wsparcia przez sponsorów, lewicowi aktywiści i grupy powiązane z demokratami, w tym Human Rights Campaign, Gay, Lesbian and Straight Education Network (GLSEN), End Citizens United i Center for American Progress już ograniczają liczbę zatrudnianych pracowników.
Organizacja Run for Something zwolniła ponad jedną trzecią swojego personelu po wyborach prezydenckich. Demokratyczny Komitet Narodowy (DNC) również zwolnił setki pracowników po przegranych wyborach, zwłaszcza, że boryka się z dziesiątkami milionów dolarów długu, jaki zaciągnięto, by sponsorować kampanię Harris.
Frustracja darczyńców Partii Demokratycznej nasiliła się po wyborze nowego szefa DNC Kena Martina, który wprost oznajmił, że partia nie potrzebuje głębokiej reformy. że – Każdy, kto mówi, iż musimy zacząć od nowa z nowym przesłaniem, jest w błędzie – przyznał Martin w wywiadzie dla „NYT”.
John Morgan, który założył kancelarię Morgan & Morgan i jest jednym z głównych darczyńców demokratów zaznacza, że „[DNC] nie nauczyło się niczego z ostatnich wyborów”. Partia ma być w rozsypce, a za niecałe dwa lata odbędą się wybory uzupełniające do kongresu. Była sekretarz prasowa Białego Domu za czasów byłego prezydenta Joe Bidena i prezenterka MSNBC Jen Psaki porównała sytuację demokratów do pozostawania „na odludziu”, po porażce Harris i odzyskaniu przez Partię Republikańską kontroli nad Senatem.
„NYT” donosząc o wycofaniu darowizn sfrustrowanych miliarderów i mniejszych darczyńców dla radykalnych przybudówek Partii Demokratycznej zaznaczył, że wolą oni poświęcić środki na przygotowanie się do procesów sądowych, jakich spodziewają się w związku z rządami ekipy Trumpa, a w szczególności w związku z licznymi dochodzeniami prowadzonymi przez republikanów w kongresie.
Niektórzy Demokraci twierdzą nawet, że kilku dotychczas ich niezawodnych darczyńców obecnie otwarcie popiera Trumpa lub przynajmniej stara się zaskarbić sobie jego względy.
Chociaż nowy prezydent USA nie podjął żadnych działań przeciwko liberalnym grupom ani prawodawcom, demokraci obawiają się, że jego częste groźby zemsty wywołały mrożący efekt w fundacjach i organizacjach non-profit.
Jeff Skoll, miliarder z Doliny Krzemowej i wieloletni przyjaciel Elona Muska, przyznał, iż istnieje „ogromna presja”, aby stanąć po stronie pana Trumpa.
Sam Skoll, który w ostatnich latach przekazał dziesiątki milionów dolarów na kampanie demokratów, a w tym roku miał nie głosować w wyborach prezydenckich, obecnie publikuje w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym stoi z Trumpem za kulisami, podczas inauguracji prezydenckiej. Twierdzi także, że „są ludzie, którzy byli absolutnie przeciwni Trumpowi”, ale obawiają się odwetu z jego strony. Sugeruje, że upłynie sporo czasu zanim zbiorą się na odwagę, by wystąpić przeciwko niemu.
Obecnie sytuacja ma się zasadniczo różnić od sytuacji w 2017 r., gdy sponsorzy demokratów obficie finansowali stale powstające organizacje pozarządowe, które walczyły z różnymi elementami programu Trumpa. Obecnie te „niezależne” NGO-sy walczą o przetrwanie. Mowa o różnych organizacjach wspierających chociażby uroszczenia środowiska LGBTQ.
Źródło; dailycaller.com, nytimes.com
AS