17 maja 2024

USA nakładają nowe sankcje na chińskie elektryki i „zieloną technologię”

(pixabay.com)

Ekipa prezydenta Joe Bidena zdecydowała się nałożyć nowe cła na chińskie pojazdy elektryczne, zaawansowane akumulatory, ogniwa słoneczne, stal, aluminium i sprzęt medyczny. W uzasadnieniu prezydent USA wskazał, że dotacje rządu chińskiego sprawiają, iż tamtejsze firmy nie muszą generować zysków, przez co uzyskują nieuczciwą przewagę w światowym handlu.

– Amerykańscy pracownicy mogą pracować dużo i prześcignąć każdego, o ile konkurencja jest uczciwa – oznajmił Biden w Ogrodzie Różanym Białego Domu. – Jednak zbyt długo to nie było sprawiedliwe. Przez lata chiński rząd pompował państwowe pieniądze w chińskie firmy… to nie konkurencja, to oszustwo – konstatował.

Nałożenie nowych sankcji na Chiny postrzegane jest przez część analityków jako próba przelicytowania Donalda Trumpa w polityce antychińskiej. Biden w swoich uwagach wspomniał o robotnikach w Pensylwanii i Wisconsin, stanach mających kluczowe znaczenie dla rozstrzygnięcia wyników wyborów w listopadzie.

Wesprzyj nas już teraz!

Kandydat Demokratów na prezydenta uderzył w Donalda Trumpa, sugerując, że mimo obietnic nie był w stanie rozprawić się z chińskimi nadużyciami handlowymi, tak jak obiecywał to w kampanii prezydenckiej.

Karoline Leavitt, sekretarz prasowa kampanii Trumpa komentowała, że nowe cła to „słaba i daremna próba” odwrócenia uwagi od wsparcia Bidena dla pojazdów elektrycznych w Stanach Zjednoczonych, co doprowadzi do zwolnień w fabrykach samochodów.

Chiński rząd ostrzegł, że nowe ograniczenia w handlu „poważnie wpłyną na atmosferę współpracy dwustronnej”.

Co charakterystyczne, niektóre ograniczenia mają wejść w życie dopiero w 2026 r. Nowe cła mają być wprowadzane stopniowo w ciągu najbliższych trzech lat, a te, które zaczną obowiązywać jeszcze w tym roku, obejmą pojazdy elektryczne, ogniwa słoneczne, strzykawki, igły, stal i aluminium.

Jak na razie w Stanach Zjednoczonych nie ma wiele chińskich pojazdów elektrycznych, ale amerykańscy producenci samochodów obawiają się potencjalnego zalewu rynku pojazdami elektrycznymi Seagull chińskiego producenta BYD, który kosztuje w Chinach około 12 tys. dolarów. Jego jakość wykonania ma dorównywać pojazdom elektrycznym produkowanym w USA, które kosztują trzy razy więcej.

Chińskie ministerstwo handlu uznało cła za „typową manipulację polityczną” i zapowiedziało „podjęcie zdecydowanych kroków w obronie swoich praw”.

Stawka podatku na importowane chińskie pojazdy elektryczne ma wzrosnąć jeszcze w tym roku do 102,5 proc. w porównaniu z łącznym poziomem 27,5 proc. Stawka celna na import ogniw słonecznych ma w tym roku podwoić się do 50 proc., a niektóre chińskie produkty ze stali i aluminium wzrosną w tym roku do 25 proc. Do 2025 r. stawki za chipy komputerowe podwoją się do 50 proc. W przypadku akumulatorów litowo-jonowych do pojazdów elektrycznych stawki wzrosną w tym roku z 7,5 do 25 proc. W odniesieniu do akumulatorów tego samego typu innych niż pojazdy elektryczne podwyżka ceł nastąpi dopiero w 2026 r. Będą wyższe cła za żurawie przewożące statki na brzeg, minerały krytyczne i produkty medyczne. Taryfy dotkną towary o wartości około 18 mld dol.

Think tank Council on Foreign Relations, który od dawna popierał nawiązanie i zacieśnienie relacji handlowych Ameryki z Chinami wskazuje, że „handel między dwiema największymi gospodarkami świata nabrał w ostatnich dziesięcioleciach ogromnego tempa, przynosząc znaczne korzyści, ale także zagrożenia, które skłoniły do wezwań do ponownego przemyślenia relacji”.

Chiny są  jednym z największych rynków eksportowych USA. Podobnie Stany Zjednoczone są głównym rynkiem eksportowym Chin, co zaowocowało obniżeniem cen wielu towarów dla amerykańskich konsumentom i wyższymi zyskami amerykańskich korporacji.

Optymizm co do handlu między obu partnerami, jaki towarzyszył wejściu Chin do Światowej Organizacji Handlu (WTO) dwadzieścia lat temu, zniknął, gdy okazało się, że Pekin w dalszym ciągu opowiada się za daleko posuniętym nadzorem nad rozwojem gospodarczym krajowych przedsiębiorstw i ich dotowaniem, szkodząc firmom amerykańskim.

Wielu Amerykanów straciło pracę z powodu konkurencji importowej. Chińskie inwestycje mają zagrażać bezpieczeństwu narodowemu. Amerykanie oskarżają Pekin o wywieranie nacisku na amerykańskie firmy, aby przekazały swoją technologię. USA karcą rywala także za kradzież know how. Od kilku lat Waszyngton zastanawia się w jaki sposób zareagować na działania chińskie.

Historia relacji między obu krajami sięga końca lat 70. ub. wieku, kiedy otworzono się na Chiny i rozpoczęły się reformy gospodarcze w tym kraju pod przywództwem Deng Xiaopinga. Jego rząd rozluźnił kontrolę państwa nad gospodarką, zezwalając na rozwój prywatnego przemysłu. W 1979 r. Stany Zjednoczone i Chiny znormalizowały stosunki. W 1986 r. Pekin złożył wniosek o ponowne przyłączenie się do Układu ogólnego w sprawie ceł i handlu, poprzednika Światowej Organizacji Handlu (WTO). Po przedłużających się negocjacjach, Chiny stały się członkiem WTO w 2001 r., zobowiązując się do szeregu reform, w tym do obniżki ceł na importowane towary, ochrony własności intelektualnej itp.

Ówczesny prezydent Bill Clinton i jego doradcy twierdzili, że wprowadzenie Chin do światowego systemu handlowego nie tylko przyniesie korzyści Stanom Zjednoczonym, ale także pobudzi reformy gospodarcze i demokratyczne w Chinach.

Amerykańskie związki zawodowe były temu przeciwne i wskazywały, że słaba ochrona pracowników i środowiska w Chinach będzie zachęcać do podobnych praktyk gdzie indziej.

Wraz z przystąpieniem Chin do WTO wiele amerykańskich form przeniosło produkcję do Chin. Handel między obu krajami wzrósł. Wartość importu towarów do USA z Chin wzrosła z około 100 mld dol. w 2001 r. do ponad 400 mld dol. w 2023 r. Pekin zajął krytyczną pozycję w globalnych łańcuchach dostaw.

Z badania przeprowadzonego w 2019 r. przez ekonomistów Xavier Jaravela i Ericka Sagera wynika, że handel miał zwiększyć roczną siłę nabywczą przeciętnego amerykańskiego gospodarstwa domowego o 1500 dolarów w latach 2000–2007. Obecnie Chiny są trzecim co do wielkości rynkiem eksportowym Stanów Zjednoczonych, po Kanadzie i Meksyku.

Raport US-China Business Council z 2023 r. sugeruje, że eksport do Chin zapewnił ponad milion miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. Bardzo zyskały amerykańskie firmy, które zarabiają setki miliardów dolarów rocznie na sprzedaży w Chinach. Od 2001 r. gospodarka Chin wzrosła ponad pięciokrotnie.

Jako główny koszt handlu gospodarki USA podaje się utratę miejsc pracy w produkcji. Zdaniem ekonomistów Davida Autora, Davida Dorna i Gordona Hansona z powodu tzw. szoku chińskiego wzrosła polaryzacja polityczna na obszarach kraju najbardziej dotkniętych konkurencją z Chinami, co miało ułatwić dojście do władzy Donalda Trumpa.

Brad W. Setser z CfR twierdzi, że obecnie mamy do czynienia z „drugim chińskim szokiem”, który wynika z nadwyżki chińskiego eksportu, w szczególności pojazdów elektrycznych, paneli słonecznych i innych „zielonych” technologii.

Amerykańscy decydenci twierdzą także, że ożywione relacje handlowe z Chinami zagrażają bezpieczeństwu narodowemu (szerzenie „dezinformacji” i gromadzenie wrażliwych informacji na temat Amerykanów). Wzrastają możliwości szpiegowskie Chin. Sporo amerykańskich firm korzysta z chińskiej technologii. Przeciwstawiają się wymuszanemu transferowi technologii, które mogą być wykorzystane w przemyśle obronnym.

Jako koszt wskazuje się także nieuczciwą konkurencję i subsydiowanie przedsiębiorstw państwowych w Chinach (czempiony) oraz manipulacje walutą. Pekin po przystąpieniu do WTO celowo utrzymywał sztucznie niską wartość swojej waluty renminbi poprzez gromadzenie rezerw dolarowych. Sprzyjało to sprzedaży chińskich produktów po zaniżonych cenach, przyczyniając się do deficytu handlowego Stanów Zjednoczonych z Chinami.

Inne koszty relacji obu państw, to naruszenia praw pracowniczych i praw człowieka. Amerykańskie związki zawodowe nieustannie skarżą się na złe warunki pracy w Chinach, pracę przymusową Ujgurów.

W opinii Paula Blusteina, autora książki „Schism: China, America, and the Fracturing of the Global Trading System”, sednem konfliktu między obu krajami są odmienne systemy ekonomiczne.

Pekin, mimo liberalizacji gospodarki, nigdy nie zrezygnował z nadzoru jej przez Komunistyczną Partię Chin. Utrzymuje się scentralizowane zarządzanie przedsiębiorstwami państwowymi, kontrola nad instytucjami finansowymi i funkcjonuje potężna komisja planowania gospodarczego.

Początkowo Ameryka próbowała rozwiązać problemy w handlu z Chinami za pośrednictwem WTO (negocjacje, spory, wzmożona kontrola inwestycji, cła itp.). Amerykanie nie wykorzystali tymczasowych zabezpieczeń, które wygasły po 12 latach od wstąpienia Chin do WTO. Administracja George’a W. Busha mogła skorzystać z tego instrumentu ale Ameryka potrzebowała Pekinu dla celów polityki zagranicznej, w tym globalnej wojny z terroryzmem.

Ekipa Busha nałożyła jednak cła na szereg chińskich towarów, które były subsydiowane lub „dumpingowe”. Rozpoczęła także dialogi na wysokim szczeblu z Chinami w celu rozwiązania kwestii handlowych.

Kontynuowała je administracja Baracka Obamy, która zaostrzyła nieco kurs wobec Chin, nakładając nowe cła i blokując dwa chińskie przejęcia przedsiębiorstw amerykańskich na polecenie Komisji Inwestycji Zagranicznych w Stanach Zjednoczonych (CFIUS). Zakończono wówczas także negocjacje w sprawie Partnerstwa Transpacyficznego (TPP).

Następnie prezydent Donald Trump przyjął jeszcze bardziej asertywne podejście, nakładając cła na chińskie towary warte setki miliardów dolarów. Trump wycofał się z TPP i wynegocjował tzw. porozumienie fazy pierwszej z Chinami i zaostrzył kontrolę nowych technologii.

Za Bidena podejmowane są działania, które mogą doprowadzić do usunięcia z rynku TikToka i wprowadzenia nowych ceł. Ekipa Bidena zakazała niektórych inwestycji amerykańskich we wrażliwe technologie, które mogłyby być wykorzystane dla wzmocnienia armii chińskiej.

Źródło: apnews.com, cfr.org

AS

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(5)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 178 390 zł cel: 300 000 zł
59%
wybierz kwotę:
Wspieram