Nowym szefem Federalnej Komisji Łączności (FCC) w USA będzie prawnik Brendan Carr, który zapowiedział rozprawienie się z „cenzurowym kartelem”. Jego nominacja nie wymaga akceptacji Senatu. Carr będzie nadzorował agencję regulującą dostęp do Internetu i sieci komunikacyjnej w USA, w tym politykę dotyczącą nadawców telewizyjnych i radiowych.
Wcześniej, podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa od 2017 roku obecny nominat pełnił funkcję doradcy prawnego FCC. Agencja egzekwuje przepisy dotyczące komunikacji, prowadzi programy pomagające społecznościom uzyskać dostęp do szybkiego Internetu i reguluje usługi komunikacyjne, w tym dostęp do sieci satelitarnej.
Wesprzyj nas już teraz!
Media głównego nurtu obawiają się, że Komisja pod rządami Carra zmieni priorytety działania, skupiając się na walce z cenzurą – o stosowanie której są one oskarżane – a także z dużymi firmami technologicznymi i chińskimi firmami telekomunikacyjnymi.
Sam Carr napisał w rozdziale poświęconym FCC w słynnym programie Project 2025, że „FCC musi zmienić kurs i nadać nowy priorytet osiągnięciu czterech głównych celów”, w tym „ograniczeniu działań Big Tech”.
Project 2025 zawierający postulaty dotyczące zmiany polityki amerykańskiej, został opracowany przez Heritage Foundation. Jest demonizowany przez media głównego nurtu. Wskazuje na potrzebę poradzenia sobie z kompleksem przemysłowym cenzury, obejmującym współpracę korporacji Big Tech z agencjami federalnymi administracji Joe Bidena, ośrodkami uniwersyteckimi i mnożącymi się samozwańczymi organizacjami fact-checkingowymi, kontrolującymi przepływ informacji.
Carr podkreślił, że jego zdaniem konieczne jest nowe podejście do radzenia sobie z gigantami technologicznymi, takimi jak Google, Meta i innymi, ze względu na władzę jaką zyskały w zakresie decydowania o ograniczaniu przepływu pewnych informacji oraz kształtowania preferencji konsumenckich obywateli. – Ci korporacyjni giganci nie tylko wykorzystują swoją siłę rynkową, ale także nadużywają dominującej pozycji – zasugerował prawnik.
Faworyt Donalda Trumpa zapowiedział, że chce ograniczyć ich immunitet, zapewniany przez paragraf 230 ustawy o moralności w telekomunikacji z 1996 roku (Communication Decency Act). Z jednej strony chroni on platformy przed ponoszeniem odpowiedzialności za zniesławiające publikacje użytkowników, a z drugiej pozwala im „cenzurować chronione wypowiedzi”.
Nowy szef federalnej agencji chce, aby firmy technologiczne były bardziej przejrzyste w kwestii zmian algorytmów i decyzji o blokowaniu lub demonetyzacji stron i treści użytkowników.
Carr wskazał niedawno w wywiadzie dla Fox News, że rząd federalny nie traktuje ludzi sprawiedliwie, faworyzując niektóre platformy. Odniósł się m.in. do cofnięcia dotacji w wysokości prawie 900 milionów dolarów na program Starlink Elona Muska, który miał się przyczynić do stworzenia dostępu do Internetu setkom tysięcy nieruchomości wiejskich. Zapowiedział, że w przyszłości każdy przedsiębiorca dostanie równą szansę od rządu.
Nowy komisarz dostrzega ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa USA w platformie TikTok i innych chińskich firmach, skarżąc się na „prowadzenie kampanii wywierania wpływu poprzez określanie wiadomości i informacji, które aplikacja przekazuje milionom Amerykanów”. Podobne zdanie miał prezydent Joe Biden. Carr chce monitorowania i ograniczenia działalności chińskich firm telekomunikacyjnych i technologicznych w USA. Ostro krytykował i krytykuje stronniczość polityczną niektórych nadawców np. CBS News, której zarzuca złamanie prawa wskutek nielegalnego prowadzenie kampanii wyborczej podczas ciszy wyborczej (sprawa skeczu z udziałem Kamali Harris w Saturday Night Live przed wyborami). Miała to być w jego ocenie „wyraźna i rażąca próba obejścia zasady Equal Time FCC – napisał Carr na X 2 listopada. „Celem tej zasady jest unikanie właśnie tego typu stronniczego i partyjnego zachowania licencjonowanego nadawcy wykorzystującego publiczne fale radiowe do wywierania wpływu w sprawie głosowania na jednego kandydata w przededniu wyborów” – dodał.
Tuż po nominacji przez Trumpa, Carr ogłosił, że FCC pod jego rządami „będzie egzekwować” prawa, które wzywają nadawców do „działania w interesie publicznym”.
Donald Trump rugowany z mediów głównego nurtu, stale atakowany przez nie, wielokrotnie wzywał do pozbawienia licencji głównych nadawców, takich jak ABC, NBC i CBS. W 2024 r. pozwał CBS News za wywiad z Harris w 60 Minutes, twierdząc, że sieć użyła „oszukańczego” montażu jej odpowiedzi. Chodzi o to, że w zwiastunie zapowiadającym wywiad pojawiła się inna odpowiedź w jednej z kwestii, która potem została zmieniona w wywiadzie opublikowanym kilka dni później, by kandydatka nie kompromitowała się.
Prezydent-elekt przedstawił Carra jako „wojownika o wolność słowa”. Inny komisarz FCC Geoffrey Starks, demokrata, opisał Carra jako „oddanego urzędnika państwowego i uznanego lidera w wielu kwestiach, którymi Komisja zajmuje się dzisiaj”.
W weekend Carr tweetował: „Musimy zlikwidować kartel cenzury i przywrócić prawo do wolności słowa zwykłym Amerykanom”. Jednak Andrew Selepak, który wykłada na Wydziale Produkcji, Zarządzania i Technologii Mediów na Uniwersytecie Florydy przypomniał, że uprawnienia FCC dotyczą bardziej „publicznych fal radiowych” niż Internetu. „Więc trzeba by rozszerzyć uprawnienia FCC, aby móc naprawdę wiele zrobić w zakresie regulacji mediów społecznościowych, Internetu, Big Tech itd.” – dodał.
Z pewnością nowy szef FCC będzie miał wpływ na interpretację paragrafu 230 i na inwestycje w szybki szerokopasmowy internet na terenach wiejskich. Coś, co zdaniem „Wall Street Journal” zostało zaniedbane przez administrację prezydenta Joe Bidena.
Osoby, które były cenzurowane w sieci liczą na to, że dramatycznie zmieni się rządowe podejście do polityki ograniczania rozprzestrzeniania się domniemanych mis-, mal- i dezinformacji, od Białego Domu po agencje federalne i ich prywatnych partnerów z Big Tech, zespoły doradców oraz organizacje fact-checkingowe kontrolujące wolność wypowiedzi.
Co ciekawe, jeden z cenzurowanych lekarzy, profesor medycyny ze Stanford University Jay Bhattacharya, który sprzeciwił się blokadom związanym z COVID-19 i wytoczył powództwo przeciwko administracji Bidena, jest głównym kandydatem na szefa Narodowych Instytutów Zdrowia. Przez dyrektora NIH Francisa Collinsa z administracji Bidena był on nazywany mianem „peryferyjnego” epidemiologa. Profesor jest mocno zaangażowany w zwalczanie cenzury w nauce.
Z dokumentów ustawy o wolności informacji uzyskanych przez dziennikarza śledczego Jimmy’ego Tobiasa i opublikowanych kilka dni temu wynika, że główny zastępca Collinsa, Lawrence Tabak, który niedawno zeznawał przed podkomisją Izby Reprezentantów ds. końcowego przesłuchania w sprawie pandemii koronawirusa, był zamieszany w cenzurę w NIH w styczniu 2021 r. (chodzi m.in. o teorię wycieku wirusa z laboratorium w związku z badaniami finansowanymi przez NIH w 2015 r.).
Źródła: cbsaustin.com, justthenews.com, cbs.com
AS