Liderzy licznych organizacji postępowych, które wspierały kampanię wiceprezydent Kamali Harris, zwrócili się z prośbą o datki na blokowanie działań ekipy Donalda Trumpa poprzez składanie licznych pozwów. Jednak darczyńcy, którzy już wcześniej wykazali się hojnością na kampanię wyborczą w wysokości 1 mld dol., mają niechętnie odpowiadać na prośby.
Organizacje takie jak: Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich (ACLU), Centrum Praw Konstytucyjnych (CCR), Narodowe Centrum Prawa Imigracyjnego (NILC) i Centrum Różnorodności Biologicznej zapowiedziały, że chcą wnieść pozwy przeciwko przyszłym działaniom administracji Trumpa, począwszy od pierwszego dnia jej urzędowania. Podobną taktykę przyjęto podczas pierwszej kadencji prezydenta-elekta.
„The New Tork Times” podaje, że tym organizacjom brakuje środków na sfinansowanie powództw w ramach ambitnego planu stawiania „oporu”. Zamożni darczyńcy mają pretensje do szefów sztabów wyborczych Harris i Partii Demokratycznej, którzy przegrali walkę o utrzymanie władzy, chociaż obiecywano im, że z pewnością wygrają. Darczyńcy są zszokowani rozmiarem klęski, są źli i coraz więcej osób ma się skarżyć na depresję.
Wesprzyj nas już teraz!
Wymienione wyżej organizacje, jak np. CCR walczyły z wydanym przez Trumpa zakazem imigracji z niektórych krajów z większością muzułmańską. Oskarżały personel Białego Domu o wspieranie „białego nacjonalizmu”.
Dyrektor wykonawczy Centrum Różnorodności Biologicznej Kieran Suckling chce zatrudnić 12 nowych prawników, którzy będą przygotowywać pozwy przeciwko polityce proponowanej przez Trumpa. Organizacja wcześniej złożyła 266 pozwów przeciwko pierwszej administracji, w tym pozew o zablokowanie budowy muru granicznego, odwołując się do przepisów ekologicznych.
Jednocześnie datki wciąż zbiera sztab Harris na pokrycie długu w wysokości co najmniej 20 milionów dolarów.
Kica Matos, szefowa NILC w liście do redakcji „NYT” napisała, że: „Jak dotąd nie zaobserwowaliśmy takiego poziomu datków, jak w 2016 r.” Jednak w 2017 r. po objęciu urzędu przez Trumpa, liczba darowizn miała wzrosnąć.
Organizacja ACLU zamierza skupić się przede wszystkim na zwalczaniu potencjalnych regulacji dotyczących masowej deportacji osób, powołując się na względy konstytucyjne. Chce współpracować z kongresmenami, którzy pomogą pozbawić administrację funduszy i będą lobbować na rzecz sparaliżowania działalności agentów celnych i strażników ochrony granic.
NILC z kolei szuka wolontariuszy, którzy będą rejestrować naloty służb migracyjnych w całych Stanach Zjednoczonych, by interweniować w razie naruszenia prawa.
Jak zwykle organizacje liczą na duże granty z Open Society Foundations, na czele którego obecnie stoi syn George’a Sorosa, Alexander. Ma on być „bardziej polityczny” niż jego ojciec i jest zaangażowany w propagowanie ideologii „wokeizmu”.
Wysokie datki przekazuje także Democracy Alliance (Sojusz na rzecz Demokracji), wpływowa sieć lewicowych darczyńców, która ma się spotkać w przyszłym tygodniu, aby omówić kwestię oporu wobec administracji Trumpa. W 2017 r. sojusz opublikował „mapę oporu”, przeciwstawiając się programowi ówczesnego prezydenta.
Sojusz na rzecz Demokracji powstał w 2005 r. z inicjatywy stratega demokratów Roba Steina i byłego sekretarza handlu za Clintona, Rona Browna, łącząc indywidualnych filantropów politycznych, związki zawodowe i fundacje, których celem jest „wspieranie inicjatyw katalitycznych, wygrywających wybory, przyspieszających wdrażanie postępowych reform politycznych i budujących władzę w naszych stanach”. Sieć dodaje, że „Razem pracujemy nie tylko nad ocaleniem naszej demokracji, ale także nad przekształceniem jej w sprawiedliwą, wielorasową, feministyczną demokrację, na którą zasługujemy. Nowa 10-letnia wizja strategiczna DA jest zaangażowana w sprawiedliwość rasową, genderową, gospodarczą i klimatyczną oraz potwierdza kluczową rolę Democracy Alliance jako organizatora, agregatora zasobów i budowniczego społeczności”.
Po wyborach w 2016 r., w dniach 13–16 listopada 2016 r. odbyło się spotkanie darczyńców, partnerów i zwolenników postępowej polityki, by omówić wyniki wyborów i opracować nową strategię przeciwstawiania się inicjatywom politycznym Trumpa poprzez organizowanie się na szczeblu lokalnym i stanowym. Zdecydowano wówczas o stosowaniu podejścia „przekrojowego” w kwestii oporu. Wskazano, że „inwestycje w stany i społeczności zmarginalizowane są teraz ważniejsze niż kiedykolwiek, aby pociągnąć konserwatystów do odpowiedzialności, utrzymać społeczność postępową zjednoczoną i ponownie zjednoczyć klasę robotniczą”.
Podczas krajowego szczytu darczyńców „DA” w marcu 2017 r. prezydent „DA” Gara LaMarche przedstawił konkretne propozycje dotyczące sprzeciwiania się programowi politycznemu Trumpa m.in. poprzez wielkie inwestycje w stanach takich, jak: Oregon, Waszyngton, Minnesota, Kalifornia, Pensylwania, Wirginia, Nowy Meksyk i Karolina Północna, a następnie w Ohio, Michigan, na Florydzie i w Wisconsin. Należało inwestować w społeczności czarnych i imigrantów, w stany preriowe i zachodnie, w których „można obudzić dumne, postępowe tradycje populistyczne”.
W lipcu 2017 r. zatwierdzono „mapę oporu”, obejmującą stare i nowe organizacje oraz liderów, którym należało przekazać środki na sprzeciwianie się polityce Trumpa, a także listę działań, które należało wdrożyć.
Źródło: dailycaller.com, ballotpedia.org, democracyalliance.org
AS