Szybko rośnie zapotrzebowanie na nowe elektrownie gazowe wykorzystywane głównie przez firmy technologiczne uczestniczące w wyścigu rozwijania modeli tak zwanej sztucznej inteligencji (AI). Zwiększa się także popyt na turbiny gazowe. Jednocześnie chińska blokada na transfer pierwiastków ziem rzadkich i związanych z nimi technologii grozi zapaścią tak zwanej zielonej branży, w tym OZE i elektromobilności, nie mówiąc o rozwoju AI.
„Szybki rozwój sztucznej inteligencji i centrów danych powoduje znaczny wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną, co prowadzi do globalnego niedoboru turbin gazowych potrzebnych do budowy nowych mocy wytwórczych” – donosi portal oilprice.com.
Wesprzyj nas już teraz!
Mimo wzrostu popytu, wielu producentów turbin gazowych nie spieszy się z drastycznym zwiększaniem produkcji, nie chcąc powtórzyć błędów z przeszłości. Chodzi o nadpodaż turbin – przyczynę załamania rynku oraz długich terminów realizacji zamówień.
Przekłada się to jednak na wydłużenie czasu wznoszenia nowych elektrowni gazowych na całym świecie, uwydatniając kluczowe wyzwania związane z zaspokajaniem zapotrzebowania energetycznego dla szybko rozwijających się centrów danych i branży tak zwanej sztucznej inteligencji.
Czas oczekiwania na nowe turbiny gazowo-parowe ma wynosić 7 lat. W produkcji tych precyzyjnych urządzeń prym wiodą: Siemens Energy, Mitsubishi Power i GE Vernova.
Firmy te ustalają, czy groźba załamania cen w ciągu pięciu lat z powodu nadpodaży turbin jest bardziej prawdopodobna niż utrata miliardów dolarów z powodu opóźnionych zamówień.
Na początku tego roku agencja Bloomberg ostrzegała przed niedoborem tego towaru. Dlatego niektórzy operatorzy centrów danych, np. Stargate, zdecydowali się na wdrażanie turbin gazowych jednoobiegowych.
– W branży istnieje ogromna potrzeba szybkiego dostępu do energii – mówił agencji dyrektor wykonawczy Crusoe, firmy budującej pierwszy projekt Stargate. Dodał on, że mimo „kreatywnego” podejścia, wychodzi na to, że nie da się zastąpić paliw kopalnych potrzebnych do generowania energii dla centrów danych, bez których nie byłoby gospodarki opartej na digitalizacji.
Firmy technologiczne, które z jednej strony domagają się szybkiej dekarbonizacji świata, z drugiej zużywają coraz więcej energii elektrycznej produkowanej z paliw kopalnych. Zastępują węgiel gazem. Zużywają także rekordowe ilości wody i przejmują ogromne połacie ziemi, w tym rolnej, na centra danych oraz farmy słoneczne, które w jakimś stopniu mają niwelować zapotrzebowanie na prąd.
Wzrost popytu na turbiny gazowe jest już globalnym trendem. Rosną w związku z tym koszty budowy nowych elektrowni gazowych, np. w Wietnamie i na Filipinach.
Niektórzy „eksperci” przekonują, iż szybki rozwój Odnawialnych Źródeł Energii i magazynów energii pomógłby sprostać obecnym wyzwaniom. Jednak inni fachowcy podkreślają, że operatorzy centrów danych – zamiast zabiegać o turbiny gazowe – rzuciliby się na panele słoneczne i inwertery, powodując ich niedobór na rynku. Tak się jednak nie dzieje, ponieważ operatorzy potrzebują stabilnej energii elektrycznej, którą można rozdysponować.
Na początku roku dyrektor generalny Mitsubishi Power Americas, Bill Newsom narzekał w rozmowie z dziennikiem „Wall Street Journal”, że trudno jest im „zarządzać tym, co jest realne, a co nie”, wskazując na błędne prognozy dotyczące rozwoju sztucznej inteligencji.
Nie chcą popełnić błędu sprzed 20 lat, gdy zwiększono produkcję turbin gazowych, co spowodowało załamanie rynku i problemy niektórych wytwórców. Branża wskazuje, że wystarczy, iż jeden wytwórca zwiększy moce produkcyjne, a wtedy ceny spadną, uderzając w całą branżę. Tego obawia się m.in. dyrektor ds. badań nad transformacją energetyczną w Enverus, Ryan Luther.
Mitsubishi Heavy Industries, które nawet chciałoby zwiększyć produkcję sugeruje, że inni w łańcuchu dostaw nie nadążają.
Czy zatem słusznie robi się szum wokół branży „sztucznej inteligencji” w związku z licznymi ograniczeniami i „wąskimi gardłami” stojącymi na przeszkodzie do jej rozwoju?
Temat ten budzi obecnie ogromne emocje w niektórych środowiskach. Tym bardziej, że wskazuje się na trwający wyścig AI między Chinami a USA.
Eksperci Council on Foreign Relations – od lat propagujący globalizację – wskazują, że Stany Zjednoczone skupiają się na wyścigu o Sztuczną Inteligencję Ogólną (AGI), czyli odmianę AI samodoskonalącą się i mającą przewyższać ludzkie możliwości poznawcze, będąc w stanie wykonywać rzeczywiste zadania wymagające wiedzy.
USA mają doganiać Chińczycy (ta różnica w odstawaniu w tej dziedzinie waha się – według szacunków Davida Sacksa, szefa ds. sztucznej inteligencji w administracji Trumpa – „od trzech do sześciu miesięcy”, chociaż nikt tak naprawdę nie może być pewien, czy tak jest. Czy ten wyścig ma sens, zastanawia się szef CfR, Mike Froman.
Zauważa on, że „po pierwsze, skąd będziemy wiedzieć, że AGI zostało osiągnięte?”. Trudno będzie rozpoznać „moment przejścia AI w AGI”, ponieważ w „miarę rozwoju coraz bardziej zaawansowanych modeli, może to nie być oczywiste”.
Po drugie, to, czy Ameryka, czy też Chiny osiągną AGI w odstępie zaledwie sześciu miesięcy, nie ma większego znaczenia, skoro oba kraje „mogą biec zupełnie inną trasą”.
„Jeśli miarą sukcesu jest zbudowanie największego i najpiękniejszego modelu, Stany Zjednoczone radzą sobie całkiem nieźle. W obliczu faktu, że amerykańskie firmy inwestują setki miliardów dolarów w najnowsze modele, układy scalone i infrastrukturę AI, pocieszeniem była dla mnie lektura nowego raportu porównawczego Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIT), w którym stwierdzono, że najlepszy amerykański model przewyższył najlepszy chiński model, DeepSeek V3.1, w niemal każdym benchmarku, w tym o 20% w zadaniach inżynierii oprogramowania, o 35% w ogólnych kosztach operacyjnych i o rząd wielkości w różnych testach cyberbezpieczeństwa” – zauważa Froman.
Jednak, szybko dodaje, że „chatboty mogą nie być jedynym i ostatecznym rozwiązaniem, jeśli chodzi o myślące maszyny i strategiczną konkurencję między Stanami Zjednoczonymi a Chinami”.
Chińscy eksperci i urzędnicy coraz częściej mają sugerować, że „duże modele językowe, fascynujące Dolinę Krzemową, nie reprezentują najbardziej strategicznej drogi do przyszłości opartej na AI. Lub, parafrazując niektórych chińskich ekspertów na Weibo, wyniki ChatGPT to kapitalistyczne bzdury” – czytamy na stronie cfr.org, w artykule zatytułowanym „China, the United States, and the AI Race” i opublikowanym 10 października.
Jego autor zaznacza, że „choć Chiny z pewnością również pracują nad udoskonaleniem swoich dużych modeli językowych, realizują nieco inną strategię – z wyboru lub z konieczności. Mniej koncentrują się na dużych, pionierskich modelach, takich jak ChatGPT-5, a bardziej na włączaniu AI do gospodarki fizycznej na dużą skalę. Jak zauważyli Fareed Zakaria i Eric Schmidt, prezydent Chin Xi Jinping często określa sztuczną inteligencję jako zorientowaną na aplikacje, a polityka i decyzje zakupowe Pekinu odzwierciedlają tę wizję – na przykład piloci mózgów miejskich w Wuhanie. Łączą oni kamery drogowe, czujniki internetu rzeczy (IoT) i inne urządzenia z pojazdami autonomicznymi” – wyjaśnia.
Chińczycy po prostu starają się szybko wdrażać w życie już te modele AI, które mają i przestawiają produkcję przemysłową, skupiającą się na wytwarzaniu milionów robotów przemysłowych. Robotyzacja w Chinach postępuje najszybciej na świecie. W ubiegłym roku zainstalowano około 295 000 kolejnych maszyn, a w USA dla porównania było ich około 34 000.
Roboty chińskie są zasilane lub wspomagane przez chińskie aplikacje AI, nie wymagające ogromnych mocy obliczeniowych do szkolenia ani infrastruktury tak, jak coraz potężniejsze zachodnie chatboty.
Jak podaje Froman za chińskim Ministerstwem Przemysłu i Technologii Informacyjnych, do końca tego roku ponad 60 procent dużych chińskich producentów ma wdrożyć jakąś formę integracji „AI + Produkcja”, a tysiące fabryk „wspieranych przez AI” uzyskało już certyfikaty w całym kraju.
Również „14 Plan Pięcioletni przewiduje kompleksową, inteligentną transformację produkcji przemysłowej z wbudowaną sztuczną inteligencją w 70% kluczowych sektorach do 2027 r., w 90% do 2030 r. i w 100% do 2035 roku. To upowszechnienie jest już mierzalne w praktyce: prawie połowa nowego chińskiego sprzętu produkcyjnego sprzedanego w zeszłym roku była wyposażona w systemy wizyjne, predykcyjnej konserwacji lub autonomicznego sterowania – dowód na to, że sztuczna inteligencja nie ogranicza się już do projektów pilotażowych, lecz staje się domyślną warstwą gospodarki przemysłowej” – czytamy.
Amerykanie stawiają zaś na coraz większe modele językowe oraz super-komputery obliczeniowe, które miałyby „zapoczątkować epokę gwałtownego wzrostu gospodarczego i odkryć naukowych”.
Froman uważa, że „obie strategie mają niewątpliwie swoje zalety i nie powinniśmy lekceważyć transformacyjnego potencjału dużych modeli językowych, szczególnie w zakresie rozwoju badań podstawowych i innowacji naukowych, a także pracy opartej na wiedzy”.
Jednak, w obecnej sytuacji zaostrzającej się wojny eksportowej, rozwój AI może być znacznie ograniczony. Chińskie Ministerstwo Handlu właśnie „wywróciło do góry nogami amerykańską doktrynę małego podwórka, wysokiego płotu” i ujawniło coś, co można określić jedynie mianem polityki „wielkiego kwadratu, wielkiego muru”. Autor odniósł się do ograniczeń nałożonych przez tamtejsze władze w zakresie eksportu pierwiastków ziem rzadkich takich, jak gal i german (niezbędne do produkcji chociażby zaawansowanych półprzewodników), grafit (stosowany w niemal wszystkich bateriach litowo-jonowych), wolfram i magnes, a także sprzedaży za granicę technologii przetwarzania. „Nowe środki rozszerzają zasięg Pekinu daleko poza jego granice: każdy produkt zawierający zaledwie 0,1% chińskich ciężkich pierwiastków ziem rzadkich lub wyprodukowany z wykorzystaniem chińskiej technologii wydobywczej, separacyjnej lub wytwarzania magnesów podlega teraz chińskiej jurysdykcji. Jednocześnie ograniczają one sam transfer technologii, krępując eksport wiedzy specjalistycznej w zakresie produkcji pierwiastków ziem rzadkich i magnesów oraz chiński udział w powiązanych projektach zagranicznych. Łącznie przepisy nakładają nowe wąskie gardła na stare, przekształcając nie tylko surowce nowoczesnej informatyki, ale także narzędzia i wiedzę specjalistyczną niezbędne do ich odtworzenia w instrumenty strategicznej dźwigni” – wyjaśnia.
Wcześniej to Waszyngton przez lata wykorzystywał najnowocześniejsze technologie AI jako broń, ograniczając dostęp Chin do zaawansowanych procesorów graficznych (GPU). Teraz Pekin „skonsolidował kontrolę nad surowcami – w tym nad minerałami krytycznymi – co mogłoby pomóc Stanom Zjednoczonym w wyścigu o dominację przemysłową”.
Konsekwencje tej polityki mogą być ogromne, łącznie ze spowodowaniem „szoku w globalnym łańcuchu dostaw zaawansowanych komputerów, pojazdów elektrycznych i systemów energii odnawialnej – branż, które są zależne od tego samego portfolio materiałów”.
Zmienia to również konkurencję w dziedzinie „sztucznej inteligencji”.
Drastyczna decyzja Pekinu została ogłoszona tuż przed spotkaniem Donalda Trumpa z Xi Jinpingiem na marginesie zbliżającego się szczytu APEC w Korei Południowej.
Froman zastanawia się, czy nie jest to przypadkiem sprytne wykorzystanie przez Pekin taktyki prezydenta USA, aby wymóc pewne ustępstwa ze strony Stanów Zjednoczonych w sprawie Tajwanu albo być może w innej kwestii.
Trump grozi odwołaniem zbliżającego się spotkania z Xi i nałożeniem nowych ceł, publikując na Truth Social post następującej treści: „Na każdy element, który udało im się zmonopolizować, mamy dwa. Nigdy nie sądziłem, że do tego dojdzie, ale być może, jak to bywa ze wszystkim, nadszedł na to czas”.
Źródła: oilprice.com, cfr.org
AS