Ważą się losy prawa aborcyjnego w Stanach Zjednoczonych w związku z wyborami do Senatu. Demokraci, którzy będą mieć swojego prezydenta, utrzymali nieznaczną przewagę w Izbie Reprezentantów. W niedzielnym głosowaniu, które przybrało dramatyczny obrót, wybrano na szefową Izby po raz kolejny Nancy Pelosi. Będzie ona sprawować swoją funkcję już czwartą kadencję. Jednak kluczowe znaczenie ma ostateczny wybór dwóch senatorów z Georgii.
Wesprzyj nas już teraz!
Przeciwko wyznaczeniu Pelosi na kolejną kadencję opowiadała się część deputowanych z Partii Demokratycznej, optujących jednocześnie za wyborem nowego kierownictwa partii. Ostatecznie kandydaturę weteranki kongresu poparło 216 głosujących, a 209 było przeciw. Na sesję ściągnięto maksymalną ilość reprezentantów partii, także chorych i zarażonych koronawirusem.
Demokraci byli przekonani, że w listopadowych wyborach uda im się pozyskać znaczne poparcie i zdobyć zdecydowaną przewagę w niższej Izbie Kongresu. Zamiast tego stracili 13 mandatów, zdobywając zaledwie 222 miejsca. Jest to „najmniejsza większość” w Izbie od dziesięcioleci, co znacznie osłabia mandat marszałka w kolejnej dwuletniej kadencji.
Jednocześnie toczy się bój o ostatnie mandaty do Senatu. Prezydent Donald Trump i Joe Biden w poniedziałek mieli udać się do stanu, który zadecyduje o tym, jaka partia będzie kontrolować wyższą Izbę Kongresu przez następne dwa lata.
Jeśli Republikanie zdobędą jeden lub oba mandaty, zachowają większość w Senacie. O ile Demokraci wygrają obydwa fotele, wówczas każda z głównych partii będzie miała 50 miejsc w wyższej Izbie, a głos decydujący będzie należał do wiceprezydent Kamali Harris.
W Georgii jedną z kluczowych kwestii jest sprawa aborcji. To federalny Senat zadecyduje o rozszerzeniu dostępu do tego haniebnego procederu, albo o jego ograniczeniu.
Demokraci obawiają się działań podjętych przez legislatury stanowe, dążące do obalenia orzeczenia Sądu Najwyższego Roe przeciwko Wade, które zalegalizowało aborcję w USA.
Mocno zaangażowana w kampanię jest Planned Parenthood Votes, która przeznaczyła miliony dolarów na kampanię polegającą na wysyłaniu wiadomości tekstowych, wykonywaniu setek telefonów i odwiedzania wyborców w ich domach.
Kandydaci Demokratów chcą dalszej liberalizacji tzw. późnej aborcji w imię „sprawiedliwości reprodukcyjnej”.
Georgia zajmowała w zasadzie konserwatywne stanowisko w sprawie aborcji. W 2019 r. republikański gubernator Brian Kemp podpisał ustawę zakazującą zabijania nienarodzonych od szóstego tygodnia ciąży, która została zablokowana w sądzie w lipcu 2020 r.
W tym stanie Joe Biden miał wygrać wybory głosami mniej niż 12 tys. wyborców po raz pierwszy od 28 lat. Historyczny sukces Partii Demokratów został zakwestionowany przez sztab prezydenta Donalda Trumpa, twierdzący, że doszło do masowych oszustw.
Według wyników sondażu lewicowego CNN przeprowadzonego w dniu wyborów, 52 proc. mieszkańców Georgii rzekomo uważało, że aborcja powinna być legalna, a 43 proc. miało odmienne zdanie.
Konsekwencje tego, kto wygra wybory, a tym samym zdobędzie przewagę w Senacie mogą pojawić się bardzo szybko. Biden opowiada się za natychmiastowym zniesieniem poprawki Hyde’a, zabraniającej finansowania aborcji z funduszy federalnych, z wyjątkiem przypadków gwałtu, kazirodztwa lub sytuacji, gdy życie matki jest zagrożone.
Spory w sprawie poprawki Hyde’a były jednym z głównych punktów zapalnych w negocjacjach w sprawie ogromnej ustawy o ogromnych wydatkach rządowych na nowy rok budżetowy. Demokraci w Izbie Reprezentantów zorganizowali w zeszłym miesiącu przesłuchanie, wyrażając nadzieję na uchylenie poprawki Hyde’a.
Nie mają oni wątpliwości, że obecnie w USA toczy się walka tak naprawdę o zachowanie dostępu do aborcji, a nawet jej rozszerzenie (dostęp przez 9 miesięcy ciąży) i finansowanie przez podatników w ramach powszechnej opieki zdrowotnej.
Źródła: thehill.com, edition.cnn.com
AS
