22 marca 2021

USA za Joe Bidena – buńczuczna polityka zagraniczna i brak pomysłów na przywództwo

(Fot. KEVIN LAMARQUE/ Reuters /Forum)

Początek prezydentury Joe Bidena przyniósł pogorszenie relacji amerykańsko-rosyjskich i – jak się wydaje – amerykańsko-chińskich. Jednak nie widać tu przemyślanego i realnego planu odbudowy potęgi Ameryki, którym dysponował Donald Trump. W przypadku Joe Bidena przekonanie o moralnej wyższości idzie w parze z promowaniem etycznej i społecznej degrengolady.

 

Za prezydentury Joe Bidena relacje amerykańsko-rosyjskie uległy gwałtownemu pogorszeniu. Amerykanie oskarżają Moskwę o ingerencję w kampanię wyborczą, szykują nowe sankcje, a prezydent USA uznaje Władimira Putina za mordercę. Rosja reaguje – na razie – oburzeniem.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Amerykanie zarzucili Rosji ingerencję w kampanię wyborczą w 2020 roku. Amerykański wywiad przygotował dokument zawierający oskarżenia przeciwko Joe Bidenowi. Zarzuca się Rosji ingerencję w przebieg wyborów na niekorzyść Joe Bidena.

 

Rosja zaprzecza autentyczności. „Dokument przygotowany przez wywiad USA to kolejny zbiór bezpodstawnych oskarżeń przeciwko naszemu krajowi ws. mieszania się w amerykańską politykę wewnętrzną” – czytamy w oświadczeniu rosyjskiej ambasady w Stanach Zjednoczonych cytowanym przez „Rzeczpospolitą”. Zdaniem Rosjan nie przedstawiono żadnych faktów ani dowodów na te oskarżenia.

 

Niemniejsze kontrowersje niż raport wywołała retoryka Bidena. W wywiadzie z ABC News Biden wytoczył przeciw Putinowi ciężkie działa. Na pytanie, czy uznaje go za mordercę odpowiedział „da” – a więc „tak”. Stwierdził również, że rosyjski prezydent jest „pozbawiony duszy”. Słowa Joe Bidena wywołały w Moskwie oburzenie – czego zresztą można się było spodziewać. Sam Putin według Deutsche Welle przywołał popularne powiedzonko „kto się przezywa sam się tak nazywa”. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że Joe Biden nie chce poprawić stosunków z Rosją. Z kolei sekretarz generalny rządzącej Federacją Rosyjską partii Jedna Rosja Andriej Turczak wspomniał o „ohydnej” wypowiedzi stanowiącej triumf „politycznego szaleństwa” USA. Natomiast Aleksander Hinstein przewodniczący parlamentarnej komisji ds. polityki informacyjnej w rosyjskiej Dumie stwierdził natomiast, że nawet w najbardziej ponurych momentach zimnej wojny zachodni przywódcy nie posuwali się do tego typu retoryki.

 

Wymierzone w Federację Rosyjską działania Amerykanów nie skończą się prawdopodobnie na raporcie i retoryce. Jak bowiem podają źródła „Rzeczpospolitej”. Stany Zjednoczone planują nałożenie na Rosję sankcji. Wcześniej – choć też w marcu – USA nałożyły sankcje na czterech przedstawicieli rosyjskich władz. Wiązało się to z represjami wobec Aleksieja Nawalnego.

 

Z Chinami zgody nie będzie?

Nie lepiej jest też na froncie amerykańsko-chińskim. Wszak w czwartek 18 marca rozpoczął się ponadto amerykańsko-chiński szczyt w Anchorage. To pierwsze osobiste spotkanie chińsko-amerykańskie od czasu objęcia prezydentury przez Joe Bidena. I rozpoczęło się z przytupem. Szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken oskarżył Pekin o naruszanie globalnego porządku. Państwo Środka nie pozostało dłużne i obwiniło Waszyngton o wywieranie presji na inne państwa. Jak na razie niewiele wskazuje na to, by doszło do ocieplenia relacji amerykańsko-chińskich po burzliwym okresie na Donalda Trumpa. Szef chińskiej dyplomacji Yang Jiechi oskarżył Stany Zjednoczone o używanie przewagi wojskowej oraz finansowej do nacisku na inne państwa. Uznał też, że Stany Zjednoczone mają wiele do nadrobienia w kwestii praw człowieka. Jako dowód na ich łamanie podał „mordowanie Afroamerykanów” – podaje Bankier.pl. To dość osobliwa uwaga od reprezentanta totalitarnego de facto kraju, którego władze represjonują mniejszości etniczne i religijne (choćby chrześcijanie czy ujgurowie).

 

Tak czy inaczej, widać, że prezydentura Joe Bidena nie będzie czasem naprawy relacji Stanów Zjednoczonych z innymi państwami. Przeciwnie relacje Stanów Zjednoczonych z Chinami i Rosją uległy zaostrzeniu. Prezydent-Demokrata działa tu w duchu wojowniczego neokonserwatyzmu, a więc doktryny zakładającej przekonanie o wyższości moralnej Amerykanów i konieczności prowadzenia agresywnej polityki zagranicznej.

 

Jednak oprócz machania szabelką niewiele czyni dla poprawy kondycji Stanów Zjednoczonych. Swą radykalną polityką obyczajową, bezkrytycznym poparciem dla legalności aborcji osłabia morale Amerykanów. Z kolei rozdęty fiskalizm i gargantuiczne rozdawnictwo szkodzi gospodarce i stawia pod znakiem zapytania skuteczność Amerykanów w konkurencji z Chinami. Za Donalda Trumpa Stany Zjednoczone – mimo wszystkich problemów i słabości – do niedawna przynajmniej próbowały stanąć państw Zachodu opierających się chińskim i rosyjskim post(?) komunistom. Wybierając Joe Bidena, wyrzekły się jednak w pewnym sensie własnych zasad: biblijnej wiary, rządów prawa, tradycyjnej rodziny i poszanowania własności prywatnej. Czas pokaże czy Ameryka odrodzi się po rządach Demokraty, czy też okażą się one gwoździem do jej trumny.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie