W nocy z soboty na niedzielę Stany Zjednoczone przeprowadziły zmasowany atak na irańskie obiekty jądrowe. Prezydent Donald Trump ogłosił operację jako „spektakularny sukces” i ostrzegł Teheran przed dalszymi krokami, jeśli nie ugnie się pod presją.
Amerykańskich siły zbrojne przeprowadziły nocną operację militarną wymierzoną w trzy kluczowe instalacje nuklearne: Fordo, Natanz i Isfahan. W ataku wykorzystano bombowce strategiczne B‑2 Spirit oraz kilkadziesiąt pocisków manewrujących Tomahawk.
– Wszystkie cele zostały trafione. Obiekty związane z irańskim programem jądrowym zostały zniszczone – ogłosił prezydent USA w specjalnym orędziu. – To dopiero początek. Iran musi dokonać wyboru: pokój albo całkowita anihilacja infrastruktury – dodał Trump, podkreślając, że „zostało jeszcze wiele celów”.
Wesprzyj nas już teraz!
Według mediów, operacja trwała kilkadziesiąt minut i zakończyła się bez strat po stronie amerykańskiej. Dziennik „New York Times” poinformował, że atak doprowadził do zniszczenia podziemnych instalacji wzbogacania uranu, co może znacząco opóźnić irańskie ambicje nuklearne.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu wyraził pełne poparcie dla działań USA, nazywając je „momentem przełomowym dla bezpieczeństwa regionu”. W Waszyngtonie jednak nie brakuje głosów krytycznych – część Demokratów i niektórzy Republikanie zarzucają prezydentowi, że nie uzyskał zgody Kongresu, co stawia legalność operacji pod znakiem zapytania.
Iran z kolei potępił atak jako „barbarzyński akt agresji” i zapowiedział odwet. Władze w Teheranie twierdzą, że ich program nuklearny ma charakter wyłącznie cywilny, a amerykańskie działania jedynie potwierdzają wrogość wobec narodu irańskiego.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie pozostaje napięta. Obserwatorzy ostrzegają przed możliwością rozszerzenia konfliktu, który może zagrozić stabilności całego regionu i zaangażować inne mocarstwa.
Źródło: Interia, PAP
