Władze hrabstwa Bulloch w amerykańskim stanie Georgia wypowiedziały wojnę wszelkim przejawom ekspresji religijnej w podległych im szkołach. W kontekście zbliżających się świąt Bożego Narodzenia w jednej ze szkół łupem prześladowców padły eksponowane w szkolnych witrynach bożonarodzeniowe kartki świąteczne, jakie co roku nauczyciele wypisują swoim podopiecznym.
Nauczyciele w Szkole Podstawowej w Brooklet w stanie Georgia wykonali kartki świąteczne, które zostały wywieszone w szkolnych korytarzach. Kiedy chłopcy i dziewczęta wrócili z przerwy związanej ze świętem Dziękczynienia, odkryli, że na polecenie władz szkoły kartki świąteczne ich nauczycieli zostały usunięte.
Wesprzyj nas już teraz!
Wielu nauczycieli nie kryło swego niezadowolenia z decyzji władz szkoły o konfiskacie kartek świątecznych. – Zdjęli kartki więc dzieci nie mogą ich zobaczyć. Niektóre z kart zawierały słowo „Boże Narodzenie”, a niektóre zawierały sceny z Bożego Narodzenia – powiedział Robb Kicklighter, mąż jednej z uczących w tej szkole nauczycielek. – To naprawdę smutne, bo uczniowie co roku czekają, aby zobaczyć te ręcznie wykonane kartki świąteczne. Jest to szkolna tradycja i teraz dzieci zastanawiają się, co się stało z kartkami – dodał.
Cenzury kartek świątecznych dokonano po tym, jak Rada Edukacji Hrabstwa Bulloch nakazała zwalczanie wszelkich przejawów ekspresji religijnej w podległych jej szkołach. Nauczycielom nakazano usunięcie z ich klas obrazów religijnych i innych tego rodzaju przedmiotów – od Biblii począwszy na muzyce chrześcijańskiej kończąc. Poinstruowano ich również, aby unikali za wszelką cenę modlitwy prowadzonej przez uczniów. Zaś jeśli muszą być w pokoju, w którym uczniowie się modlą, mają odwracać się do swoich podopiecznych plecami.
– To jest atak na chrześcijaństwo – stwierdził Kicklighter, który uważa, że nakaz odwracania się plecami jest przejawem głębokiej pogardy wobec uczniów.
Przeciwko tym represjom na specjalnie założonej stronie na Facebooku zaprotestowało już setki oburzonych mieszkańców hrabstwa. Wielu z nich uczestniczyło w posiedzeniu rady pedagogicznej, aby ośmielić władze szkoły do kierowania się przy podejmowaniu decyzji „swoim rozumem”. Tymczasem sprawca protestów Rada Edukacji wydała oświadczenie, podkreślając, że „zostały ustalone wymogi prawne, do których musimy się stosować”.
Krzysztof Warecki, CP