Coraz goręcej na Ukrainie. Do parlamentu autonomii krymskiej wdarło się kilkudziesięciu uzbrojonych mężczyzn. Nad gmachami wciągnięto rosyjskie flagi.
Informację tą podał na Facebooku szef parlamentu krymskich Tatarów, Refat Czubarow. Z jego relacji wynika, że 35 nieumundurowanych, uzbrojonych napastników wtargnęło do gmachów krymskiego parlamentu i lokalnych władz. Do zajścia doszło o godz. 3.20 (polskiego czasu) nad ranem.
Wesprzyj nas już teraz!
W środę doszło do starć na Krymie. W Symferopolu i Sewastopolu doszło do prorosyjskich demonstracji. Ich uczestnicy domagali się przyłączenia do Rosji, choć Rada Najwyższa Krymu złożyła przysięgę wierności Ukrainie. Pod siedzibą Rady Najwyższej protestowali także Tatarzy sprzeciwiający się separatyzmowi. Prorosyjscy demonstranci domagali się wejścia w życie konstytucji z roku 1992, przyznającego Krymowi autonomię szerszą niż obecna, domagali się także referendum nad pozostaniem w granicach Ukrainy, niepodległością lub przyłączeniem do Rosji. Kontrdemonstrację tworzyli głównie krymscy Tatarzy, którzy stanowią około 12 procent mieszkańców Autonomicznej Republiki Krymu.
Rosyjskie flagi powiewają nad budynkami administracji publicznej w wielu miastach Krymu. W Sewastopolu na mera miasta wybrano Rosjanina i odmówiono wysyłania podatków do Kijowa. W Kerczu, na wschodzie Krymu w weekend protestujący zdarli ukraińską flagę i zastąpili ją rosyjską.
Etniczni Rosjanie stanowią ponad 60 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu. Stacjonująca tam rosyjska flota zatrudnia ponad 25 tys. ludzi. Po raz ostatni nastroje rewolucyjne zapanowały w Sewastopolu w 2008 roku, gdy Wiktor Juszczenko ogłosił plany wyrugowania Floty Czarnomorskiej.
Źródło: polskieradio.pl
kra
