Obrońcy życia ze stanu Minnesota w USA pomogą Finom w organizacji ruchu pro-life. To reakcja na niedawną wypowiedź Päivi Marii Räsänen, minister spraw wewnętrznych Finlandii, która powiedziała m.in., że prawo w jej kraju lepiej chroni zwierzęta niż poczęte istoty ludzkie, a Finlandia i Szwecja to jedyne państwa europejskie, gdzie pracownikom służby zdrowia nie pozwala się na sprzeciw sumienia i zmusza do wykonywania aborcji.
Słowa fińskiej lekarki, która podczas lipcowej konferencji w Kankaanpää porównała aborcję do rzezi, odbiły się szerokim echem nie tylko w Europie, ale i w USA. Scott Fischbach, szef amerykańskiej organizacji broniącej życia, Minnesota Citizens Concerned for Life Global Outreach ( MCCL-GO) spotkał się z liderką Chrześcijańskiej Partii Demokratycznej i wyraził podziw dla jego odwagi i stanowczości, z jaką publicznie broni życia. Prawie jedna czwarta mieszkańców Minnesoty ma korzenie fińskie, a mniej więcej taki sam odsetek to protestanci.
Wesprzyj nas już teraz!
Słowa Räsänen sprzed ponad miesiąca spotkały się z ostrą krytyką ze strony środowisk proaborcyjnych. Minister zastanawiała się wtedy głośno, dlaczego dopuszcza się do sytuacji, kiedy zwierzętom nie można zadawać cierpień podczas uboju i jednocześnie nie wolno nawet dyskutować o cierpieniu związanym z aborcją.
„Dziecko nienarodzone, które w świetle prawa można zabić, nie jest jakimś martwym kawałkiem tkanki, ale kimś, kto odczuwa ból” – podkreślała polityk, narażając się na szykany i liczne oskarżenia krytyków.
Matka pięciorga dzieci wezwała Finów do dyskusji o „rzezi aborcji”, jaka dokonuje się w ich ojczyźnie. Räsänen zaznaczyła, że nie powinno się zezwalać na aborcję na jakimkolwiek etapie rozwoju płodowego dziecka.
Nazwała ją także „otoczonym milczeniem tabu i puszką Pandory”. Wezwała, by odważnie przeciwstawiać się opinii publicznej, naciskowi środowiska, a nawet prawu, jeśli sprzeciwia się ono słowu Bożemu. „Musimy raczej słuchać Boga niż ludzi” –sugerowała, mówiąc o konflikcie między prawem a sumieniem.
O Räsänen było głośno już w 2010 roku, kiedy podczas dyskusji w jednym z programów telewizyjnych przypomniała tradycyjne nauczanie luteran nt. homoseksualizmu i podkreśliła, że życie w związku homoseksualnym jest grzechem. W reakcji na te słowa prawie 25 tys. Finów wypisało się ze wspólnoty luterańskiej.
Prawie 80 proc. Finów należy do wspólnoty luterańskiej, która ma status Kościoła państwowego, finansowanego z podatku pobieranego od jego członków.
Źródło: KAI
luk