Zasada wolności religijnej, rozumiana jako prawo człowieka do wyznawania i propagowania jakiejkolwiek religii, nigdy nie była wspierana przez katolików. Działo się tak nawet w pierwszych wiekach chrześcijaństwa – okresie prześladowań i represji. Wierzący w Chrystusa domagali się wolności dla wyznawania własnej religii, ale nigdy dla religijnego pluralizmu. Zmianę przyniósł dopiero duszpasterski – niedogmatyczny – Sobór Watykański II.
Wesprzyj nas już teraz!
Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis Humanae, była jednym z najbardziej kontrowersyjnych dokumentów wypracowanych przez Sobór Watykański II. Była to prosta deklaracja, która nie aspirowała do posiadania takiej samej rangi i wagi jak inne teksty, gdyż została umieszczona przez ojców soboru jedynie na poziomie duszpasterskim a nie doktrynalnym. Jednak ze względu na tematykę, którą poruszała – relację między Kościołem a państwem oraz między Kościołem a światem współczesnym, nabrała większego rozgłosu i znaczenia niż pozostałe dokumenty. Przedmiotem kontrowersji i sporu wokół Dignitatis Humanae nie jest, jak mogłoby się wydawać, kwestia wolności aktu wiary, gdyż Kościół w całej swojej historii stale głosi ten pogląd. Problemem stał się związek wiary ze społeczeństwem i polityką lub też pytanie o to, jakimi publicznymi i prawnymi przywilejami powinna się cieszyć religia.
50 lat od rewolucji
Debata nad tymi istotnymi zagadnieniami powróciła w pięćdziesięciolecie rozpoczęcia obrad Soboru Watykańskiego II. Inaugurując Rok Wiary papież Benedykt XVI przypomniał, iż w tym szczególnym czasie pożądane jest pogłębianie wiedzy na temat Soboru przez ogół wiernych. Środkiem do tego celu powinny być sympozja, zjazdy i zebrania, służące umocnieniu znajomości treści nauki katolickiej.
Na apel Ojca Świętego odpowiedział m.in. Instytut Politologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w porozumieniu z Centrum Myśli Jana Pawła II oraz Fundacją Jerzego Turowicza. W połowie listopada zorganizowano na UKSW międzynarodową konferencję naukową pt. Dylematy obecności Kościoła i chrześcijan w świecie – przełom Soboru Watykańskiego II. Jednym z zagranicznych gości był dobrze znany czytelnikom „Polonia Christiana” i PCh24.pl prof. Roberto de Mattei, który wystąpił w panelu dotyczącym „niepolitycznej polityczności” Kościoła. O ile obecność na konferencji znanego na całym świecie włoskiego historyka nie była dla nikogo zaskoczeniem, to treść jego referatu o wolności religijnej zszokowała gości i organizatorów.
Historia magistra vitae
Redaktor naczelny włoskiego pisma „Radici Cristiane” jako historyk nie rościł sobie prawa do udzielania teologicznych interpretacji Dignitatis Humanae. – Nie jest moją rolą dawanie autorytatywnych wyjaśnień znaczenia tego dokumentu. Historyk powinien jednak przypominać ludziom genezę idei wolności religijnej – pojęcia opracowanego pomiędzy XVI a XVIII wiekiem, którego praktyczne zastosowanie rozpoczęło się podczas Rewolucji Francuskiej – mówił de Mattei rozpoczynając swoje rozważania. Zasada wolności religijnej, rozumiana jako prawo człowieka do wyznawania i propagowania jakiejkolwiek religii, nigdy nie była wspierana przez katolików. Działo się tak nawet w pierwszych wiekach chrześcijaństwa – okresie prześladowań i represji. Wierzący w Chrystusa domagali się wolności dla wyznawania własnej religii, ale nigdy dla religijnego pluralizmu. Tej drugiej koncepcji sprzyjali poganie. Jednym z nich był rzymski prefekt Kwintus Aureliusz Symmachus, który podniósł zasadę wolności religijnej w słynnym sporze o Ołtarz Wiktorii, przeznaczony do usunięcia z budynku senatu. Poglądom Symmachusa stanowczo sprzeciwił się arcybiskup Mediolanu święty Ambroży, który potępił religijny relatywizm i zaapelował o publiczne uznanie wyłącznie absolutnej prawdy, którą głosi chrześcijaństwo.
Pierwsze użycie zasady wolności religijnej w czasach nowożytnych występuje w poglądach głoszonych przez radykalne sekty protestanckie, takie jak anabaptyści i unitarianie. Podczas gdy historyczni przywódcy tzw. reformacji, Luter, Zwingli i Kalwin pisali o potrzebie istnienia Corpus christianum podkreślając, że państwo chrześcijańskie jest niezbędne do utrzymania porządku w świecie poddanemu grzechowi, anabaptyści i unitarianie widzieli w „konstantyńskim łańcuchu” świętokradczą unię, która powinna zostać zniszczona. Wolność religijna postulowana przez te sekty ma swoje fundamenty w nowej koncepcji, którą było „doświadczenie religijne”, uwolnione od obiektywnego depozytu wiary. Pogląd ten zastąpił dogmatyczną i obiektywną prawdę subiektywną praktyką moralną, która stała się wyłącznym kryterium usprawiedliwienia.
Za jednego z największych teoretyków wolności religijnej można uznać też heretyka ze Sieny, jednego z twórców unitarianizmu, Fausta Socyna, który w tolerancji widział esencję religijności. Jego idee dotarły z Włoch do Polski (arianie) a następnie do Holandii i Anglii, gdzie ufundowały intelektualne fundamenty pod koncepcję deizmu. Poglądy Socyna stanowiły tło Listu o Tolerancji Johna Locke’a, znalazły również wyraz w powstaniu Wielkiej Loży Londynu w 1717 roku. Dzięki wpływom masonerii idee tolerancji i wolności sumienia wyszły poza krąg filozofów aby dotrzeć do opinii publicznej we Francji i całej Europie. Oświecenie przejęło dziedzictwo masońskiego deizmu, który został szczegółowo omówiony m.in. w pracach Woltera, autora teorii społeczeństwa opartego na zasadzie religijnej „tolerancji”: tolerancji obejmującej wszelkie możliwe sekty a z wyłączeniem katolików, którzy są uważani za zło i powinni zostać wytępieni.
Rewolucja Francuska zerwała tysiącletni sojusz pomiędzy tronem a ołtarzem. Nauczanie papieży od zawsze potępiało rozdzielenie Kościoła od państwa oraz zasadę wolności religijnej, która jest z tym rozdziałem związana. Jednak w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku, wśród progresywistycznych teologów wspierających tzw. nouvelle théologie, powstała nowa koncepcja relacji między państwem a Kościołem. Ta doktryna wywróciła tradycyjne magisterium Kościoła do góry nogami. Proces sekularyzacji współczesnych społeczeństw zaczął być postrzegany jako nieodwracalny i niezbędny dla „oczyszczenia” wiary katolickiej. Został on przedstawiony jako „koniec epoki konstantyńskiej”, która „ciągnęła Kościół ku przepaści”. Podczas Soboru Watykańskiego II tezy te skupiły się w jednym punkcie z poglądami amerykańskiego jezuity Johna Courtneya Murraya, który przyczynił się do ostatecznego zredagowania Dignitatis Humanae.
Pytanie bez odpowiedzi
Roberto de Mattei zakończył swoje wystąpienie otwartym pytaniem do gości i pozostałych paneli stów: czy zasada, według której człowiek posiada prawo do wyznawania i propagowania w sferze publicznej jakiejkolwiek religii, tj. zasada wolności religijnej proklamowana przez anabaptystów i unitarian, przekazana deistom i filozofom oświecenia, podjęta przez dziewiętnastowieczny liberalizm, przefiltrowana przez modernizm i nową teologię po to, aby zaistnieć w dokumencie Dignitatis Humanae, znajduje się nadal w stanie potępienia przez Magisterium Kościoła, tak jak to miało miejsce przez wieki?
Tuż po wystąpieniu profesora de Mattei swój referat pt. Kościół i wspólnota polityczna – refleksje posoborowe, wygłosiła prof. Aniela Dylus z UKSW. – Ciągle trwa spór co do tego, czy jak dalece soborowa nauka w wielu kwestiach, chociażby pojmowania wolności religijnej, była zasadniczym przełomem, czy jedynie kontynuacją głównych wątków kościelnego przepowiadania. Nie ma jednak wątpliwości, że w rozumieniu państwa nastąpiło zerwanie z dotychczasową tradycją – mówiła prof. Dylus. – Deklaracja o wolności religijnej bez zastrzeżeń uznała neutralność religijną nowoczesnego państwa prawa, jak też zasadę rozdziału prawa i moralności oraz państwa i społeczeństwa – dodała. Analiza Kościoła posoborowego przedstawiona przez prof. Dylus była niezmiernie trafna. Problem tkwi jednak w ocenie rewolucji, która dokonała się przed pięćdziesięcioma laty. Uczestnicy konferencji nie zamierzali bowiem odnieść się do pytania i tez przedstawionych przez włoskiego historyka. Dialogu i debaty nie było nawet pomimo prób „rozgrzania” dyskusji przez moderatora Marcina Przeciszewskiego. – Ja mam pytanie od siebie do wszystkich prelegentów bo największe wrażenie na mnie zrobił referat profesora de Mattei. Nigdy w życiu, choć nie jestem człowiekiem młodym, nie słyszałem tylu zastrzeżeń do Dignitatis Humanae. Jak pozostali prelegenci to odebrali? – pytał redaktor KAI. – Ja pozwolę sobie nie odpowiedzieć na to pytanie – stwierdziła prof. Dylus.
Kłopotliwy prelegent, drażliwe kwestie
Roberto de Mattei był podczas konferencji praktycznie całkowicie osamotniony ze swoim sceptycznym podejściem do społecznych i politycznych postanowień Soboru Watykańskiego II. Podczas dwóch dni wystąpień i wykładów mogliśmy usłyszeć m.in. o utracie tożsamości Kościoła z powodu sojuszu tronu i ołtarza, potrzebie zdjęcia „sztywnego gorsetu Trydentu”, „skrajnych i radykalnych” grupach krytykujących Sobór (w domyśle – błędnie go interpretujących), zniesieniu celibatu duchownych w niektórych rejonach świata i zwiększeniu roli kobiet w Kościele. O problemach takich jak potępienie przez tradycyjne Magisterium Kościoła niektórych idei, które pojawiły się na Soborze (jak wolność religijna czy stosunek do innych wyznań) i metod duszpasterskich (np. międzyreligijnych spotkań w Asyżu), nie było mowy.
Zmowa milczenia dotycząca krytycznej recepcji Soboru osiągnęła poziom absurdu na jednym z katolickich portali internetowych, który relacjonował przebieg konferencji. Jeden z osobnych artykułów poświęcono panelowi „niepolityczna polityczność Kościoła”. Tekst ozdobiło zdjęcie prof. de Mattei, a podpis pod nim głosił, iż był on gościem specjalnym z Rzymu. W treści artykułu nie było jednak ani słowa na temat wystąpienia włoskiego historyka. W innej internetowej relacji napisano jedynie, iż de Mattei mówił o rozwoju idei wolności religijnej na przestrzeni wieków. Szczegółów tego „rozwoju” nie przybliżono czytelnikom zaś samemu profesorowi poświęcono zaledwie niewielki fragment tekstu, kilkukrotnie mniejszy niż streszczenia innych wystąpień.
Debata nad relacją pomiędzy Kościołem oraz polityką i społeczeństwem domaga się wstępnego historycznego i teologicznego wyjaśnienia. Niezwykle istotną kwestią jest ustalenie, czy droga w kierunku antropocentryzmu i sekularyzacji społeczeństwa, która została podjęta przez Rewolucję Francuską, a następnie społeczeństwa zachodnie, powinna być definiowana jako pozytywny i nieodwracalny proces, czy też powinna być ona postrzegana jako antychrześcijańska rewolucja, z którą musimy walczyć aby osiągnąć, z Bożą pomocą, ideał społecznego panowania Chrystusa? – pytał Roberto de Mattei. Polski czytelnik musi sobie jednak na to pytanie odpowiedzieć sam lub poszukać wskazówek, gdyż uniwersytecka debata na temat Soboru Watykańskiego II jest w naszym kraju ciągle przykryta zasłoną politycznej poprawności.
Marcin Musiał
Więcej na ten temat w rozmowie Marcina Musiała z prof. prof. Roberto de Mattei.