Kryzys migracyjny będzie trwał, dopóki nie ustaną przyczyny, które go wywołały i „dopóki wszędzie nie zrozumieją, że migracja jest koniem trojańskim terroryzmu” – podkreślił Viktor Orban podczas uroczystego zaprzysiężenia podoficerów służby granicznej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Choć w wiadomościach nie ma już mowy o przekraczaniu granicy Węgier przez tysiące, ale tylko kilkaset osób dziennie, nie możemy się cofnąć – mówił premier. W jego przekonaniu, obserwowane obecnie osłabienie ruchu imigranckiego jest tylko czasowe i dało jego państwu nieco czasu na wzmocnienie granic. – Wichura nie ustała, tylko przejściowo przycichła – dodał.
Viktor Orban jest przekonany, że w dalszym ciągu miliony osób spoza Europy wybierają się na Stary Kontynent w poszukiwaniu dostatniejszego życia. Jednak państwa, którym nie podoba się ludnościowa obca ekspansja, nie mogą liczyć na wsparcie ze strony Unii Europejskiej. – UE jeszcze utrudnia nam zadanie. Węgry są więc zdane na siebie, sami musimy ochronić nasze granice – uznał premier. Nie ma on wątpliwości co do związku fali imigranckiej z zamachami, do jakich coraz częściej dochodzi w Europie. Kryzys zaś wywołany przez kolejne fale „uchodźców” nie zakończy się, dokąd nie wygasną jego przyczyny. Orban nazwał też migrację „koniem trojańskim terroryzmu”.
– My, Węgrzy, chcemy takiej Europy, gdzie będziemy mogli prowadzić swoje węgierskie życie. Podstawowym warunkiem takich odpowiadających naszym pragnieniom Węgier jest bezpieczeństwo, a do tego potrzeba osób zdecydowanie broniących prawa i interesów kraju – powiedział premier Orban.
Źródło: tvn24.pl
RoM