W rodzinnym mieście premiera Węgier miał stanąć pomnik Bálinta Hómana, węgierskiego ministra w latach 30-tych i 40-tych. Środowiska żydowskie, zarzucające Hómanowi antysemityzm, wszczęły protest. Orbán nieoczekiwanie zmienił zdanie i pomnik jednak nie powstanie.
Hóman był węgierskim ministrem w czasie, gdy państwo to współpracowało z nazistowskimi Niemcami. Pomnik stanąć miał w Székesfehérvárze, rodzinnym mieście premiera Viktora Orbána. Dotacja na ten cel miała wynieść 15 milionów forintów, czyli około 210 tysięcy złotych.
Wesprzyj nas już teraz!
Przeciwko powstaniu pomnika protestowała społeczność żydowska oraz dyplomaci krajów zachodnich. W niedzielę wieczorem odbyła się w miejscowości demonstracja przeciwko pomnikowi, w której wzięli amerykańscy dyplomaci. Pojawił się tam Ira Forman, specjalny wysłannik USA ds. zwalczania antysemityzmu, który stwierdził, że jest zaszokowany pomysłem wzniesienia pomnika z brązu dla czołowego węgierskiego antysemity. Organizacje żydowskie wspominały o afroncie wobec węgierskich ofiar Holokaustu, a Amerykanie o „wybielaniu historii”.
Premier Viktor Orbán ugiął się pod tymi naciskami i zrezygnował ze wsparcia wybudowania pomnika. Spotkało się to z pozytywną reakcją Ronalda Laudera, szefa Światowego Kongresu Żydów (WJC).
Źródło: rp.pl
KRaj